„Każda kobieta powinna mieć swój krąg”. 5 kobiet o kręgowej drodze
Kobiety, które trzymają kręgi w Krakowie dzielą się swoim doświadczeniem
U Kasi zaczęły się od czerwonego namiotu na pustyni, u Mony od życiowego kryzysu. Ola na początku je idealizowała, dla Uli są naturalne jak oddychanie. Agni pomogły odczarować stare wzorce dotyczące relacji z kobietami. Poznajcie pięć kobiet z Krakowa (i okolic), które od lat zwołują kręgi.
Od sarkazmu po „chcę coś takiego w Krakowie!”
Pięć lat temu Kasia Grochowicz miała w głowie same negatywne przekonania na temat kobiet. Że plotkary, że małostkowe, że nie można im ufać. Kiedy więc w czasie festiwalu Sacred Journey na izraelskiej pustyni ogłoszono Krąg Kobiet, dołączyła do niego z oporami.
– Był to ogromny krąg, na około sto kobiet, w czerwonym, rozstawionym na pustyni namiocie, piękny i bardzo podniosły, w dodatku 8 marca, w dzień moich urodzin. Mimo iż nie wszystko rozumiałam, czułam coraz większe poruszenie, emocje i łzy, gdy kobiety z różnych stron świata mówiły o swoich doświadczeniach, o swoim miejscu na ziemi.
W tym samym czasie, w innym namiocie, białym, siedzieli w kręgu mężczyźni. Po kilku godzinach spotkali się. Najpierw mówiły kobiety, które utworzyły krąg zewnętrzny, a mężczyźni usiedli wewnątrz z opaskami zasłaniającymi oczy. Kobiety opowiadały, jak czują się niesłyszane, nie rozumiane, wykorzystywane. Mówiły o naruszeniach, przekroczeniach, przemocy – psychicznej, ekonomicznej, seksualnej.
– To było mocno poruszające. Mężczyźnie nie bronili się, po prostu nas słuchali jako zbiorowego głosu kobiet. Nie widząc nas, nie wiązali opowieści z poszczególnymi osobami, tylko ogólnie z tym, co żeńskie. Potem nastąpiła zamiana, to my usiadłyśmy wewnątrz kręgu z zawiązanymi oczami, a oni na zewnątrz, i mogłyśmy wysłuchać, o co mężczyźni mają żal do kobiet. Pamiętam, że mówili między innymi o rozgrywaniu relacyjnych spraw dziećmi. Było dużo prawdy, emocji, łez, a potem nastąpiło tak zwane pojednanie żeńskiego i męskiego, gdy kobiety i mężczyźni stali naprzeciwko siebie i patrzyli w sobie w oczy, uzdrawiając rany.
To doświadczenie, które zmieniło jej życiowe ścieżki, Kasia podsumowuje:
– Poszłam tam z sarkazmem i szyderą na temat kręgów, a wyszłam zapłakana i poruszona. Było to jedno z bardziej magicznych doświadczeń, które przeżyłam. Powiedziałam do przyjaciółki „chcę coś takiego w Krakowie”.
Kiedy w 2006 roku w życiu Mony Cichoń nastąpiło tąpnięcie i załamanie na wielu poziomach, sięgała po różne sposoby na wyjście z kryzysu.
– Słyszałam już wcześniej o kręgach kobiet i szukałam takiego miejsca dla siebie w Krakowie, ale ciągle wyświetlał mi się tylko krąg mieszany, czyli Krąg Kobiet i Mężczyzn. Nie bardzo mi to odpowiadało, bo wydawało mi się, że trudno będzie mi się otworzyć i poczuć swobodnie w kręgu z mężczyznami, ale poszłam, z duszą na ramieniu i z nastawieniem, że jak mi się nie spodoba to wyjdę. Zostałam w tym kręgu na wiele lat, chodziłam co miesiąc. Potem osoby, które trzymały krąg, wyjechały z Polski, ale wtedy już byłam dodatkowo w innych kręgach, i w kręgach pozostałam.
Ula Mikłasiewicz kręgową podróż zaczęła szesnaście lat temu od organizowanych przez Renatę Ponikiewicz spotkań Czerwonego Namiotu.
– Nie był to typowy krąg, ale miał już ten klimat oraz energię. Potem przez kilka lat zasiadałam w kręgach zwoływanych przez Iwonę Kacynę. Czasami przychodziły na nie dosłownie tłumy, czasami były trzy osoby.
Przełomem dla Uli było Zgromadzenie Kręgów w Kikowie w 2011 roku. Do Polski przyjechało wtedy kilka Babć, czyli członkiń Rady Starszyzny z Wyspy Żółwiej oraz Dziadek Keya Wright z plemienia Czirokezów.
– To Dziadek Keya zainicjował mieszany Krąg Kobiet i Mężczyzn. Zasiadanie w nim było dla mnie trudnym doświadczeniem, czasami wręcz nie do zniesienia. Co chwilę dochodziło do jakichś konfliktów, starć, bardzo mocnych projekcji. Ja też miałam konflikt, który ostatecznie zakończył moje uczestnictwo w kręgu mieszanym. Z perspektywy czasu widzę, że nie umiałam wówczas obronić siebie w dojrzały sposób, dlatego się wycofałam z tej przestrzeni. Jednak nie z kręgów w ogóle, bo tak naprawdę dla mnie to był dopiero początek. Przez trzy lata współorganizowałam Zgromadzenie Kręgów, a następnie sama zaczęłam trzymać kręgi. Przez cztery lata robiłam to regularnie i okazało się, że jest to dla mnie naturalne jak oddychanie. Ale z kręgami trzeba uważać, bo jedyne, co jest w nich pewne, to że cały czas wzrastasz wraz z nimi.
W życiu Agni Grin-Walaszek kręgi pojawiły się spontanicznie:
– Na warsztatach, które organizuję od 15 lat, zapragnęłyśmy zasiąść wieczorem razem w kobiecym gronie i podzielić się swoimi historiami. Natomiast na zasady kręgowe trafiłam ok. 7-8 lat temu, gdy zwoływane kręgi kobiece, męskie i mieszane zaczęły się dziać w mojej Fundacji Zdrowie i Natura w Krakowie, gdzie udostępniam na nie przestrzeń.
Ola Stodółka ideę kręgów poznała w 2016 roku:
– Chociaż większość mojego doświadczenia kręgowego to spotkania na żywo, to kręgi poznałam najpierw w wersji online, jako jedno z narzędzi w Sex & Love School, która funkcjonowała całkowicie w Internecie.
Zobacz koniecznie:
Skąd czerpać wiedzę na temat Kręgów Kobiet
Siostrzeństwo – morze łez i ocean radości
Kręgi czerpią z rdzennych tradycji na całym świecie. Ich globalne odrodzenie w ostatnich latach jest przejawem tęsknoty za wspólnotą i poczuciem połączenia ludzi ze sobą i z naturą, całym kręgiem życia. Spotkania w kręgu są niehierarchiczne, każdy jest tak samo ważny. Kobiety zasiadające w kręgach podkreślają wartość kręgowej komunikacji, w której mówi się z przestrzeni serca i po kolei. Osoby, które słuchają, nie przerywają i nie komentują.
– Kręgi ukazały mi możliwość zupełnie nowej formy komunikowania się, odmiennej od tej w życiu codziennym, bo bez oceniania, wymądrzania i doradzania. Bez przerywania, ataków i słownych utarczek. I bez walki o kanał komunikacyjny. W kręgu dało się poczuć, że osoby realnie wsłuchują się w to, co próbujesz przekazać. Największą jednak wartością, którą dały mi kręgi, jest poczucie posiadania bezpiecznej przestrzeni, gdzie kobiety mogą wzrastać poprzez bycie wysłuchanymi, zobaczonymi i uznanymi nawet w najbardziej trudnych historiach. Na każdym kręgu mam okazję poczuć, jak lecznicza i balansująca świat jest jego energia
– opowiada Ola.
Kasia mówi o sobie, że jest gadułą, a kręgi nauczyły ją uważnego słuchania i nie oceniania:
– Z tym nie ocenianiem nie chodzi wcale o to, że nie nasuwają mi się jakieś myśli czy opinie, gdy kogoś słyszę, ale mogę na nie świadomie spojrzeć, zobaczyć moje mechanizmy reagowania.
Mona w kręgu zrozumiała, że nie musi natychmiast znać odpowiedzi i że wcale nie musi tej odpowiedzi dawać.
– Krąg nauczył mnie, że jeśli ktoś o czymś mówi, to niekoniecznie pyta o radę, chce tylko być usłyszany albo zwerbalizować dla siebie, co w nim się dzieje w danym momencie. Krąg stał się dla mnie najlepszym miejscem do nawiązywania relacji z ludźmi. Przyniósł mi wiele bliskich, serdecznych znajomych. Człowiek z którym siedziałam w kręgu, przestaje być dla mnie anonimowy, nawet gdy widzieliśmy się tylko raz. A osoby, z którymi spotykam się w kręgu od wielu lat i z którymi przechodzę różne kręgowe doświadczenia, są mi – obok mojej rodziny – najbliższe w życiu.
Agni dodaje, że kręgi nauczyły ją pokory, otwartości na inność i poszerzyły jej obraz widzenia świata, a także pozwoliły wejść w inny wymiar relacji z kobietami:
– Kręgi odczarowały wiele starych wzorców i przekonań dotyczących relacji z kobietami. Dzięki kręgom poczułam na wskroś prawdziwą moc siostrzeństwa.
Również Ula, która od ponad 12 lat pracuje z kobietami w przestrzeni kręgowej, warsztatowej i indywidualnej, podkreśla wartość siostrzeństwa, jakiego doświadczyła za sprawą kręgów kobiet:
– Dzięki kręgom doświadczyłam ogromnej wolności w byciu sobą z innymi kobietami. W byciu razem zarówno w morzu łez, jak i oceanie radości, w przepływaniu gładko pomiędzy tymi stanami. Doświadczyłam bliskości, ale też konfliktów, inności, zwątpienia, euforii, tracenia połączenia, żeby go odnaleźć na wyższym poziomie. Czyli całego tego kosmosu zwanego siostrzeństwem. Sama budząc swoją kobiecość, poszerzam i wspieram ten proces też u innych kobiet. Moją misją życiową jest wsparcie procesu budzenia się, uzdrawiania oraz przemiany energii kobiecej.
Polecamy!
Jak wygląda Krąg Kobiet. Krąg Kobiet. Wyobraź sobie, że mówisz i nikt ci nie przerywa
Krąg karmi i nasyca
Krąg nie jest terapią, a jednocześnie ma w sobie moc uzdrawiania i transformacji.
– Wszystkie moje praktyki rozwojowe dzieją się w kręgu. Krąg jest świadkiem mojej przemiany, mojej transformacji, mojego rozwoju, tego jak idę przez życie i że idzie mi się coraz lepiej i coraz łatwiej
– mówi Mona.
Kiedy Kasia stworzyła mocną grupę krakowskich kręgowych kobiet, zrozumiała jak ogromna była w niej tęsknota za byciem w plemieniu, za byciem usłyszaną i zobaczoną:
– Największym przeżyciem było odczucie, że jestem częścią kręgu, że znalazłam miejsce, do którego przynależę, które mnie karmi i nasyca. W kręgu można było się rozpaść i dostać wsparcie, i okazało się, że czasem łatwiej było to zrobić przy obcych osobach, niż w gronie najlepszych przyjaciółek.
Dla Kasi krąg był także miejscem odkrywania kobiecości:
– Nie znałam swoich babć, z mamą straciłam kontakt, gdy byłam nastolatką i odnalazłam ją prawie trzydzieści lat później. Przy kobietach kręgowych zaczęłam uczyć się, czym dla mnie jest kobiecość, czy mam w ogóle ten pierwiastek w sobie i jak go czuję.
Transformację przez kręgi Ula nazywa długą i momentami bardzo trudną podróżą:
– Kręgi pozwoliły mi lepiej poznać samą siebie. Wejść głębiej do swojej podświadomości, odpakować często niełatwe historie, mechanizmy, wyobrażenia na własny temat. Krąg daje szansę na znaczne poszerzenie samoświadomości, dzięki doświadczeniu bardzo skrajnych stanów – zarówno poczucia niesamowitej unii, połączenia z innymi, a z drugiej strony odrzucenia, alienacji. Dzięki tym przejściom zachodzi jakiś rodzaj alchemii świadomości, który pozwala coraz wyraźniej widzieć samego siebie, rozumieć swoje zachowania, ale przez to też innych. Dzięki temu zamiast oceny pojawia się współczucie, a zamiast lęku, miłość oraz współuczestniczenie.
Agni mówi, że kręgi dały jej moc do przemiany, do bycia autentyczną we własnej mocy i niemocy.
– Na kręgach doświadczyłam pełnej akceptacji moich najtrudniejszych uczuć i emocji, odważyłam się ściągać maski, by doświadczyć lekkości i wolności bycia po prostu sobą.
Ściągnij e-book:
Kompendium Kultury Kręgów
Od zakochania do… życia
Za pierwszym razem kobiety przychodzą na krąg najczęściej jak na zwykłe spotkanie, dopiero z czasem odkrywają jego głębię i kolejne warstwy. Ich postrzeganie kręgu ewoluuje.
– Na początku nie wiedziałam, jak to w ogóle będzie, potem zachowywałam dystans, a jeszcze później chciałam zaistnieć, powiedzieć coś mądrego. I chociaż w kręgach nie oceniamy, to ja chciałam być pozytywnie oceniona. Teraz już mi na tym nie zależy. Teraz mogę być w kręgu i milczeć, i nawet cieszę się, że ktoś powiedział coś, co ja chciałam i już nie muszę mówić
– mówi Mona.
Ula weszła w kręgi nie do końca świadoma, czym one są:
– Na początku moje wyobrażenie na ten temat było zerowe, traktowałam je jak zwykłe spotkania. Dopiero z czasem zrozumiałam jak potężne jest to narzędzie we wzroście wiadomości indywidualnej oraz zbiorowej. Zaczęłam od zwykłej ciekawości oraz potrzeby, żeby po prostu pobyć z innymi. Przeszłam poprzez naprawdę ciężkie procesy, walkę z samą sobą, zagubienie. Do dojścia do miejsca, kiedy poczułam się pewna swoich umiejętności jako trzymającej kręgi, swojej roli. Często słyszałam, że moje kręgi są wyjątkowe, mocne, a równocześnie lekkie. Potem znowu zatoczyłam cykl, w którym zgubiłam swoją moc, poczucie misji i pewność, że to co robię jest dobre. Jakby krąg mi powiedział wyjdź z tej roli, idź dalej i zobacz, kim się staniesz. Więc to, co pewne w tej podróży z kręgami, to nieustanny wzrost, pewnie do momentu, w którym czujesz się dobrze i bezpiecznie w każdym miejscu, zarówno kiedy trzymasz przestrzeń, jak i kiedy ktoś ją trzyma dla ciebie.
Kobiety, które trafiają do kręgów podkreślają, że początek jest najczęściej okresem euforii i idealizacji kręgów, a dopiero potem odkrywają, że krąg jest jak życie, zdolne pomieścić wszystkie emocje. Wartością kręgów jest nie tylko komunikacja, ale też sposoby przechodzenia przez konflikty.
– Przez pierwsze lata moje postrzeganie kręgów było dosyć idealistyczne. Dlatego jestem wdzięczna za kilka konfliktów powstałych mimo wszystko w tej przestrzeni, których byłam świadkiem. To w ich obliczu zobaczyłam, że zasady kręgowe naprawdę działają. W grupie, który zwołuję, również miał miejsce konflikt. Dzięki pracy w formule kręgu, rozwiązałyśmy problem, a grupa jako taka wzmocniła się. W życiu codziennym, poza kręgiem, pozytywne rozwiązanie konfliktu rzadko ma miejsce
– mówi Ola
Kasia przeszła od zakochania w kręgach do miłości dojrzałej, po drodze zaliczając kryzys:
– Po paru latach w kręgu, po okresie zakochania się w tej formule i w tym, że znalazłam swoje miejsce, przyszły pierwsze zgrzyty, pierwsze rozczarowania, pierwsze problemy. Zobaczyłam też, że ja nie potrafię do tego stanąć, że nie wiem jak rozwiązywać konflikty, nie do końca też potrafię szanować odmienne zdanie i różnorodność. Więc po latach euforii kręgowej przyszedł moment załamania i myślenia, że to jest ściema, aż wreszcie zdałam sobie sprawę, że nie ma rzeczy idealnych. I o tym jest krąg właśnie. Jest jak życie. To nie jest jedynie głaskanie się po głowie, ale stawanie w obliczu prawdy, chociaż teraz jako terapeutka wiem, że nie istnieje coś takiego jak obiektywna prawda. Każdy ma swoją prawdę, w związku z tym może doświadczać różnych rozczarowań. Każdy ma też prawo do popełniania błędów, nie ma znaczenia, czy w kręgu, czy poza nim. Jeśli jest jakiś konflikt, jego rozwiązanie nie zawsze musi znaleźć się natychmiast, czasem trzeba go zostawić w takim miejscu, w jakim jest, bo tylko tyle na ten moment możemy zrobić dla siebie. Zobaczyłam i doceniłam, jak głęboko można nurkować w kręgu, jak głęboko można doświadczać zarówno rozczarowania jak i zachwytu, i jak bardzo jest to autentyczne i potrzebne.
Sprawdź koniecznie:
Aneta Pondo na TEDX-ie: Gadający przedmiot, czyli jak zasady komunikacji w Kręgu mogą zmienić świat
Kręgi Kobiet w Krakowie
Od doświadczenia kręgu na izraelskiej pustyni do zwołania przez Kasię Grochowicz pierwszego kręgu w Polsce minęły niespełna dwa miesiące. W maju 5 lat temu, przyszło na niego 9 osób, głównie koleżanki i koleżanki koleżanek.
– Pamiętam, że na początku byłyśmy trochę skrępowane, onieśmielone i zawstydzone, nie widziałyśmy za bardzo co mówić, ale jakoś to popłynęło i kobiety powiedziały, że czują w tym sens.
Od razu powstała grupa na fb do przekazywania informacji o kolejnych spotkaniach, do której przyłączało się coraz więcej kobiet. Dziś „Plemię Sióstr – Krakowski Krąg Kobiet” liczy prawie 1200 osób.
– Na jednym z pierwszych kręgów pojawiła się Natalia de Barbaro, wtedy nie była jeszcze taka znana, ja też nie wiedziałam kim ona jest. Kiedy wydała swoją pierwszą książkę „Czuła Przewodniczka”, w której wspominała o kręgach, o mimo iż nie pisała konkretnie o nas, odnotowałyśmy największy przyrost kobiet w grupie.
Wkrótce po zainicjowaniu kręgu Kasia trafiła na informacje o Zgromadzeniu Kręgów Kobiet:
– Dopiero tam dowiedziałam się, co to jest tradycja kręgu, że to ma swoje korzenie, że to ma swoją formułę, dowiedziałam się o duchowych aspektach kręgu. Nie wszystko od razu przyjęłam, potrzebowałam czasu, aby uznać za swoje niektóre rytuały, np. zwoływanie kierunków.
Po 3 latach część kobiet regularnie uczestniczących w spotkaniach, utworzyła dodatkowy krąg zamknięty. Krąg otwarty, do którego mogą dołączać nowe kobiety, zwołuje i trzyma w tej chwili Magda Kapela, ogłaszając daty kolejnych spotkań w grupie „Plemię Sióstr – Krakowski Krąg Kobiet” [https://www.facebook.com/groups/789150618152905]
– To właśnie Magdalenie, pięknej, dojrzałej i osadzonej kobiecie, przekazałam kilka miesięcy temu trzymanie kręgu. Ja jestem aktualnie w zaawansowanym stadium szkolenia się na terapeutkę. Moja potrzeba kształcenia się w tym kierunku wynikła z zasiadania w kręgu. Starałam się jak najlepiej wspierać kobiety w ich procesach, ucząc się od Tanny Jakubowicz-Mount, psychoterapeutki i pionierki kręgów w Polsce, ale w pewnym momencie zdecydowałam, że pójdę na staż Gestalt, żeby móc robić to jeszcze lepiej. Po roku odkryłam, że to jest moja ścieżka i wkrótce skończę czteroletnią naukę w Instytucie Gestalt. Wymagania w mojej szkole psychoterapii są bardzo wysokie i kształcenie się pochłania mi dużo czasu, ale tęsknię za tym, aby móc znowu zwoływać krąg.
Agni Grin-Walaszek nieprzerwanie od ponad roku zwołuje w Krakowie (ul. Biskupia 18, sala Fundacji Zdrowie i Natura) otwarty krąg dla kobiet „Krąg Kobiet ze Skrzydłami”. Kobiety spotykają się co dwa tygodnie, we wtorki w godz. 19.15 – 22.00. Można dołączyć kontaktując się z Agni sms-em (tel. 609108108) lub na messengerze.
– Obecnie jestem tuż przed pierwszym Kręgiem dla Młodych. Przeznaczonym dla młodzieży 15+, na którym oprócz obowiązujących zasad kręgowych chcę udostępnić przestrzeń, w której młodzi będą mogli wyrazić przez ciało swoje emocje za pomocą różnych technik i narzędzi Core Energetics. Jestem w trakcie 4-letniego szkolenia szkoły psychoterapii w tym nurcie.
Ula Mikłasiewicz informacje o kręgach zamieszcza na profilu Serce Ziemi: https://www.facebook.com/profile.php?id=100057697711097
– Przez ostatnie cztery lata organizowałam kręgi nieregularnie. Teraz znowu czuję, że krąg mnie przywołuje, ale nadal nie wiem, czy wejdę w ten comiesięczny tryb. Kręgi, które zwołuję, najczęściej odbywają się Studio Zwierzyniec, niedaleko Placu na Stawach na Salwatorze.
Ola Stodółka na kręgi zaprasza raz w miesiącu. Ogłasza je w grupie „Białe Kręgi – spotkania kobiece na krakowskiej Białej Drodze” [https://www.facebook.com/groups/1410228849299297]
– Zwołuję comiesięczny Biały Krąg na Dębnikach, w przestrzeni rozwoju Biała Droga. Spotykamy się w ostatnie poniedziałki miesiąca o godz. 18, w małej sali na parterze. Krąg ma charakter otwarty, więc kobiety mogą stale dołączać do grupy. W ostatnich latach kręgi kobiet weszły do mainstreamu, co rodzi nowe wyzwania: potrzebę struktury, usystematyzowania esencji, przemyślenia jaki komunikat o kręgach ma iść w świat. Jednocześnie uświadamia, że tradycja przekazywana ustnie, przez doświadczenie, jest delikatną i ulotną materią. Wymaga pielęgnacji i ochrony, co traktuję też jako swoje zadanie.
Mona Cichoń, należy do kręgowej Starszyzny. Przez kilka ostatnich lat koordynowała pracami nad Zgromadzeniem Kręgów Kobiet. Aktualnie trzyma kilka kręgów zamkniętych, na żywo i online.
– Raz w roku prowadzę cykl kręgów warsztatowych dla kobiet, które trzymają kręgi lub się do tego przygotowują. Jedno spotkanie jest zazwyczaj u mnie w domu na żywo, a pozostałe odbywają się online. Można się zapisywać u mnie na listę chętnych (pisząc na adres mail 29mona@interia.pl lub na Messengerze https://www.facebook.com/monika.cichon.7146).
Mona trzyma też „kręgi na start”. Tak nazywa sytuację, w której jakaś kobieta pragnie stworzyć krąg, a nie ma jeszcze wystarczająco dużo doświadczenia bycia w kręgu.
Mona pomaga jej wtedy w pierwszym kręgu lub spotyka się z nią wcześniej i objaśnia jej kluczowe elementy trzymania przestrzeni kręgu.
– Dużo pracy charytatywnej włożyłam w to, żeby rozwijała się w Polsce kultura kręgów. Sprawiało mi to dużą przyjemność i widzę w tym ogromny sens, który przewija się w zdaniu, usłyszanym już wiele razy w różnych miejscach i kręgach, że każda kobieta powinna mieć swój krąg.
O autorce:
Aneta Pondo jest redaktorką naczelną i prezeską Fundacji Miasto Kobiet. W kręgach zasiada i kręgi zwołuje od 7 lat. Są to głównie zamknięte Kręgi Kobiet Biznesu, ogłaszane w społeczności #KobietyKrakowa. Ostatnio trzymała przestrzeń kręgów otwartych w ramach projektu „Od Podróży Bohaterki do Przebudzenia Artystki”. Propaguje ideę przenoszenia wartości kręgów do przestrzeni codziennego życia.
O komunikacji w kręgach mówiła w swoim wystąpieniu na TEDx Kazimierz (październik 2023).
Artykuł powstał w ramach projektu: „Od Podróży Bohaterki do Przebudzenia Artystki”, realizowanego przez Fundację Miasto Kobiet, finansowanego przez Miasto Kraków.
Zadanie publiczne realizowane ze środków Miasta Krakowa
Mona 6 maja, 2024
Dziękuję za ten artykuł i za wkład Miasta Kobiet, a szczególnie Tobie moja droga Siostro Kręgowa Aneto, za rozpowszechnianie idei tak bliskich mojemu sercu.