Nie nauczysz się mówić w obcym języku, jeśli nie będziesz mówić. Jak przełamałam swoje blokady
Języków obcych trzeba uczyć się z entuzjazmem
Trudno zliczyć, ile mam za sobą różnych kursów angielskiego. W tym jeden zakończony traumatycznym wydarzeniem – na ostatnią część egzaminu FCE spóźniłam się… 24 godziny (pomyliłam dni). W efekcie posiadałam spory zasób wiedzy biernej i niemal zerową umiejętność komunikacji, czyli tego, co w posługiwaniu się językiem obcym najważniejsze.
Blokady językowe
Co gorsza, z każdym rokiem i z każdą próbą, blokada na mówienie się powiększała. Głównie dlatego, że było mi wstyd, że tak kiepsko mówię, w związku z tym mówiłam jeszcze mniej, czyli pozbawiałam się okazji do uczenia, tym samym dyskomfort i blokada się powiększały. Błędne koło. Znacie to?
Pewnego dnia powiedziałam sobie, że istnieją na świecie sprawy, na które nie mam wpływu oraz takie, które zależą ode mnie. Znajomość język angielskiego zdecydowanie należy do drugiej kategorii.
Postanowiłam więc zająć się tą sprawą, tym razem naprawdę, a nie na zasadzie tygodniowych zrywów, które już mi się wcześniej zdarzały. Potrzebowałam do tego przede wszystkim przełamania oporu w kwestii zapisania się na konwersacje z angielskiego. Bo sprawa jest oczywista – nie da się nauczyć mówić w obcym języku, nie używając aparatu mowy. Nawet jak praktykujesz mówienie do siebie sama w bezpiecznym domowym zaciszu (co tak czy owak polecam), to w końcu skonfrontujesz się z żywym człowiekiem (przecież po to się uczysz).
Dlatego niezbędne są konwersacje, czyli przestrzeń, w której otworzysz usta, wydasz być może na początku nieporadne, szorstkie dźwięki, sformułujesz niepoprawne zdania, ale w końcu słowo po słowie, zaczniesz mówić. A jak już zaczniesz, okaże się, że wcale nie jest to takie straszne.
Zobacz też:
Bogna Zielińska: Jak znajomość języków poszerza horyzonty i otwiera umysł
Metoda odwróconej klasy
Na swoją nauczycielkę wybrałam Bognę Zielińską, jedną z anglistek należących do społeczności #KobietyKrakowa. Przekonała mnie metodologia jej programu: „Rozgadaj się po angielsku w 10 tygodni”.
Bogna zastosowała metodę odwróconej klasy (flipped classroom). Genialny pomysł, i to nie tylko dlatego, że podczas zajęć można skupić się wyłącznie na mówieniu (a nie wykonywaniu ćwiczeń, jak to się dzieje w tradycyjnym modelu nauczania), ale przede wszystkim dlatego, że z tematem konwersacji i materiałami pozwalającymi się do niej przygotować uczestnicy zapoznają się wcześniej.
Obniża to znacząco poziom lęku, że w czasie zajęć nic się nie będzie umiało powiedzieć. Flipped classroom to idealne rozwiązanie dla osób, które mają rys perfekcjonisty, odczuwają lęk przed zbłaźnieniem się lub obciążone są jeszcze innym zestawem cech powodujących blokadę językową.
W praktyce wyglądało to tak. Po kilkunastominutowej rozmowie z Bogną zostałam dopasowana do trzyosobowej grupy o podobnym poziomie językowym. Tydzień przed pierwszymi zajęciami otrzymałam link do wykładu TED z instrukcją, aby odsłuchać go kilka razy, sprawdzić nowe słownictwo, ciekawe zwroty, czy formy gramatyczne. W czasie godzinnej konwersacji on-line, moderowanej przez Bognę, rozmawiałam z dwiema innymi uczestniczkami na ustalony temat. Na końcu otrzymywałyśmy ustny feedback w postaci informacji o najczęściej popełnianych błędach związanych z wymową, słownictwem i gramatyką. Dzień później w naszych skrzynkach mailowych lądowały interaktywne fiszki z nowymi słówkami, spisany feedback oraz partia nowego materiału do kolejnych zajęć. I tak co tydzień.
Po dwóch lub trzech spotkaniach odkryłam, że potrafię formułować wypowiedzi w języku angielskim. Po czterech lub pięciu, kiedy na ulicy odbyłam półgodzinną konwersację z przypadkowym turystą, zorientowałam się, że rozmawianie po angielsku sprawia mi przyjemność. Wcześniej każde tego typu prób konwersacji ucinałam, a tutaj sama ją przedłużałam. Po zakończeniu zajęć uznałam, że w moim angielskim mówionym dokonał się przełom i że nigdy żadne dotychczasowe kursy, nie przyniosły mojej komunikatywności tyle, co te 10 tygodni. Byłam w szoku, i chciałam więcej.
Bogna Zielińska / fot. Barbara Bogacka
Zobacz też:
B.O.M.B.A z angielskiego. „Miałam szóstkę na świadectwie i nie potrafiłam mówić”
Uczyć się z entuzjazmem
Mam trochę niewłaściwych nawyków w moim angielskim i od lat popełniam te same błędy. Bogna pomaga mi je wyłapywać i transformować. Taka stała opieka konkretnej osoby spełnia także funkcję motywującą. 10-tygodniowe rozgadywanie się po angielsku potraktowałam serio, przygotowywałam się do zajęć, poznawałam nowe słownictwo, wytworzyłam w sobie nawyk codziennego słuchania TED Talks.
Najbardziej jednak zaskoczyło mnie, że pierwszy raz w życiu uczyłam się języka obcego z entuzjazmem. Wcześniej angielski kojarzył mi się z mozołem. Trudno uczyć się czegoś, co może i jest przydatne, ale nudne
. Poznawanie angielskiego na bazie wykładów TED to jednoczesne zapoznawanie się z „ideami wartymi propagowania”, jak głosi motto tej najpopularniejszej na świecie konferencji. Rozmawiałyśmy więc w czasie naszych konwersacji m.in. o: edukacji i kreatywności, języku ciała, nawykach, syndromie oszusta, stresie, paradoksie wyboru i wielu innych ciekawych tematach, głównie z zakresu psychologi, biznesu, rozwoju osobistego.
Wartość dodana to kontakt z uczestniczkami (w mojej grupie były tylko kobiety), bo przy okazji rozmawiania wymieniałyśmy się różnymi inspiracjami dotyczącymi codziennego życia.
Nie bez znaczenia dla jakości konwersacji jest Bogna, która jest trenerką języków obcych, metodyczką i językoznawczynią. Zna doskonale język angielski i francuski (studiowała we Francji) Potrafi skutecznie uczyć komunikowania się w języku obcym
Napisałam wcześniej, że po dziesięciu tygodniach byłam w szoku i chciałam więcej. I po to więcej sięgnęłam. Wzięłam udział w 12-tygodniowym programie mentoringowym Bogny B.O.M.B.A. nastawionym na wyrabianie nawyku codziennego mówienia oraz zapoznającym z wieloma przydatnymi metodami nauki (napiszę o tym innym razem), a także ponownie w cotygodniowych konwersacjach, tym razem w oparciu o tematy nie tylko z TED Talks, ale też z różnych innych źródeł (artykuły z prasy, podcasty). To, co niegdyś było moją najsłabszą stroną, stało się najmocniejszą.