Tuesday, January 21, 2025
Home / Ludzie  / Prawdziwe historie  / „Jestem oszustką”. Jak działa impostor syndrome?

„Jestem oszustką”. Jak działa impostor syndrome?

Możesz go doświadczyć w pracy i w związku. Zobacz historię Karoliny i Niny

Kobieta przed lustrem

Syndrom oszusta. Tez ot masz? Fot. Adobe Stock

Za każdym razem, gdy siada do nowego projektu, w jej głowie pojawia się karuzela myśli, że to, że kiedyś udało jej się cokolwiek kreatywnego wymyślić, to był czysty przypadek i że już nigdy nic fajnego w życiu nie wymyśli (Karolina). Za każdym razem, gdy wchodzi w nową relację, ma wrażenie, że nie jest wystarczająco dobra i że jej chłopak kiedyś będzie musiał to dostrzec (Nina). Tak wygląda syndrom oszusta (ang. impostor syndrome), który może objawiać się zarówno w strefie relacji jak i kariery

 

To ja jestem oszustką

Wyobraź sobie, że odnosisz sukcesy w pracy, zdobywasz nagrody i pochwały, a jednak czujesz, że to wszystko jest jednym wielkim nieporozumieniem. Wciąż masz wrażenie, że prędzej czy później wszyscy się zorientują, że nie jesteś taka zdolna, jak myślą.

Czujesz, że nie zasłużyłaś na to, co cię spotkało, bo twoje kompetencje zostały przecenione. To właśnie syndrom oszusta – zjawisko, które sprawia, że czujesz się jak oszust we własnym życiu.

Skąd się to bierze? Być może w dzieciństwie często porównywano cię do innych albo miałaś zbyt wygórowane oczekiwania wobec siebie. Może dorastałaś w kulturze, która promuje perfekcjonizm i często odczuwałaś presję, żeby być tą najlepszą. Albo po prostu masz tendencję do bycia dla siebie bardzo surową. Jeśli żadne z powyższych cię nie określa – tak czy owak możesz być narażona na syndrom oszusta. Może on przejawiać się na niemal każdej płaszczyźnie życie. Najczęściej i najłatwiej można go zaobserwować w kontekście pracy, ale także w strefie relacji (przykładowo przez poczucie, że nie jesteś wystarczająco dobra i że nie zasłużyłaś na takiego partnera jakiego masz), czy w życiu codziennym, gdy zostałaś w jakiś sposób wyróżniona, na przykład dostając wspaniały prezent lub szansę, ale jedyne o czym myślisz, to że na to nie zasłużyłaś.

 

Może Cię zainteresuje:
Ojcowska rana. Na co wpływa relacja z ojcem w życiu kobiety

Syndrom oszusta vs kariera

O tym jak syndrom oszusta wygląda w kontekście pracy (a dokładniej pracy kreatywnej) i dlaczego szybki rozwój kariery może go napędzać, rozmawiałam z Karoliną, graficzką i projektantką ubioru. Karolina rozpoczęła pracę w branży kreatywnej już w wieku 18 lat i bardzo szybko zaczęła osiągać sukcesy. Z zewnątrz nie widać jednak codziennych zmagań, z którymi ma do czynienia.

Jak zaczęła się twoja historia z syndromem oszusta?

Karolina: Pierwszy raz odczułam go, gdy w bardzo młodym wieku zaczęłam osiągać spore sukcesy zawodowe. Miałam wtedy duży problem z uznaniem faktu, że sama sobie na te sukcesy zapracowałam i że nie była to rola jakiegoś przypadku. Powiedziałabym nawet, że uznanie ich za przypadek przychodziło na drugim miejscu. Bo na pierwszym była myśl, że dostałam to nowe zlecenie czy możliwość tylko dlatego, że ktoś źle ocenił moje umiejętności. Bałam się, że ktoś powie mi, że go oszukałam w sprawie swoich kompetencji, że usłyszę „mówiłaś że jesteś projektantką, a tak naprawdę nic nie umiesz zrobić i masz zerową wiedzę”.

Czy to wrażenie nie ustępowało wraz z nowo nabytym doświadczeniem?

Karolina: Prawda jest taka, że im więcej wiedziałam, tym bardziej byłam świadoma, ile jeszcze nie wiem. Z każdym krokiem miałam wrażenie, że otwieram kolejne drzwi, za którymi są całe oceany wiedzy, a ponieważ nie przepłynęłam tych wszystkich oceanów, miałam poczucie, że moja wiedza jest powierzchowna i niewystarczająca. Bardzo długo z tym walczyłam, było to ciężkie, między innymi dlatego, że pracowałam w większości z osobami dwa razy starszymi ode mnie. Już na starcie czułam, że zostało z góry założone, że ja będę mało wiedzieć. Nie przyjmowałam do wiadomości tego, że być może jestem utalentowana, czy zwyczajnie zdolna pod względem szybkiej nauki.
Teraz mam tak, że podświadomie chciałabym robić rzeczy na poziomie osób, które realnie mają, powiedzmy, 20 lat aktywnego doświadczenia w projektowaniu czy grafice, które z roku na rok poszerzają swoje umiejętności. Jest to dla mnie bardzo trudne, bo w związku z tym nie wyznaczam sobie realnych celów, które mogłabym realizować w mojej twórczości. Zamiast tego, oczekuję od siebie realizacji na poziomie światowej klasy, nie biorąc pod uwagę tych ważnych różnic między mną a twórcami, do których aspiruję – czyli właśnie kwestii doświadczenia i przepracowanych lat. Przez to często kompletnie neguję swoje umiejętności.

Pamiętasz pierwsze zlecenie, które miało dla ciebie duże znaczenie?

Karolina: Tak, gdy miałam 18 lat, zostałam zaproszona na staż modowy do Londynu, przeprowadziłam się w tydzień i pracowałam tam przy tworzeniu nowej kolekcji dla luksusowej marki ubraniowej. To był dla mojej kariery duży skok.

Czy uważasz, że jakbyś nie dostała tego zlecenia, to byłoby ci łatwiej wdrożyć się z czasem w twój zawód i ominąć syndrom oszusta?

Karolina: Nie, jestem wdzięczna za to, jak potoczyła się moja kariera. Wszystkie etapy były dla mnie dosyć trudne, ale gdybym nie dostała tego zlecenia, to myślę, że nie wystartowałabym ze swoją twórczą działalnością z takim impetem. Zamiast tego, prawdopodobnie długo szukałabym siebie. To intensywne doświadczenie mocno zdeterminowało mnie do brnięcia w kierunku, w którym chciałam się rozwijać.

Minęło 7 lat od tego momentu, prawda? Czy dalej miewasz wrażenie, że nie jesteś wystarczająco dobra albo że nie masz kwalifikacji?

Karolina: Tak, za każdym razem gdy dostaję nowy projekt. To zawsze są podobne stadia, najpierw myślę sobie, że zrobię świetny projekt. Potem gdy chcę zabrać się do pracy, dociera do mnie, że nie mam na niego pomysłu i pojawia się karuzela negatywnych myśli, na przykład że to, że kiedyś udało mi się cokolwiek kreatywnego wymyślić, to był czysty przypadek i że ja już nigdy nic fajnego w życiu nie wymyślę. Że na pewno polegnę na tym projekcie, każdy kto go zobaczy będzie się ze mnie wyśmiewał, a klienci będą niezadowoleni.

Co pomaga ci się zdystansować w takich momentach?

Karolina: Z całą pewnością pomagają mi zadowoleni klienci. Ale też to, że jak zmuszę się do pracy i coś zaczyna mi już powstawać, to dążę do samozadowolenia z tego, co stworzyłam, żeby pomimo niedoskonałości jakie widzę i wątpliwości co do całokształtu, być w stanie funkcjonować wewnątrz swojego zawodu. Może to zabrzmieć infantylnie, ale bardzo pomaga mi również, gdy pracodawca chwali moją pracę w różnych jej stadiach i gdy komunikuje, że nie bez powodu wybrał mnie do danego zlecenia. Staram się także w momentach niepewności mocno urealniać to, co czuję. Analizować, czy moje obawy są racjonalne i odnosić się do tych podmiotów zewnętrznych, których decyzją znalazłam się w danym miejscu czy na danym stanowisku. Mówię sobie wtedy, że decyzja tego podmiotu, na przykład zleceniodawcy, jest uzasadniona i podparta tym, co sobą reprezentuję. Tak czy siak uważam, że dużo już się zmieniło, bo urzeczywistniam swoje umiejętności i czuję realne połączenie z nimi, a dzięki temu widzę wartość usług, które oferuję.

A czy zdarzyło się kiedykolwiek, żeby twoje obiekcje się potwierdziły, żeby ten czarny scenariusz na temat twoich kompetencji się sprawdził?

Karolina: Raz się zdarzyło, ale to był bardzo toksyczny i mobbingowy pracodawca, więc nie mogę do końca miarodajnie się do tego odnieść.

Czyli można powiedzieć, że twój strach zawsze okazuje się niepotrzebny, a obawy pozostają w strefie obaw?

Karolina: Tak. Wydaje mi się, że ten problem bardzo często dotyczy osób, u których kariera ma taki skokowy tor, a nie ewoluuje stopniowo, szczebel po szczeblu. U mnie zazwyczaj wyglądało to tak, że przeskakiwałam 3 albo 4 stanowiska w górę.

 

Przeczytaj koniecznie:
Nigdy dość dobra

Syndrom oszusta w związkach

Syndrom oszusta nie ogranicza się tylko do sfery zawodowej – może również przenikać do naszych relacji osobistych, w tym związków. Wyobraź sobie, że jesteś w związku z kimś, kto kocha cię i ceni, ale mimo to z tyłu głowy ciągle masz przeczucie, że nie zasługujesz na tę miłość. Myślisz sobie, że twój partner prędzej czy później odkryje twoje wady, przejrzy na oczy i zrozumie, że nie jesteś taka wspaniała. To właśnie syndrom oszusta w kontekście relacji.

– Będąc w związku, ciągle walczę ze swoją podświadomością, która nieustannie podsuwa mi do głowy myśl, że udało mi się ten związek stworzyć przez pomyłkę. Mam często wrażenie, że nie jestem wystarczająco udana i że mój chłopak kiedyś będzie musiał to dostrzec. Jestem świadoma, że to jest coś nad czym muszę pracować sama ze sobą, a najlepiej także z terapeutą. Ale niezależnie od tego, z czego owa tendencja wynika, prowadzi ona do podświadomego sabotażu mojego związku. Objawia się to na przykład w momentach, gdy mam podjąć jakąś decyzję w kontekście naszej dwójki, nawet przy błahostkach typu wybranie restauracji wspólną na kolację albo zaplanowanie weekendu za granicą. Dostaję wtedy paranoi i wpadam w strach, że teraz oto ujawni się moja życiowa nieudolność, przez co zupełnie tracę pewność siebie, przestaję się normalnie komunikować i to faktycznie odbija się na naszej relacji, bo zachowuję się jak wariatka i jestem irytująca

– mówi Nina.

Syndrom oszusta z związkach jest szczególnie trudny, bo z czasem angażuje w problem drugą stronę – partnera. Osoby dotknięte syndromem często wątpią w swoją wartość, są przekonane, że ich partner zasługuje na kogoś lepszego i żyją w ciągłym strachu przed pisanymi w głowie złymi scenariuszami. Taka postawa może prowadzić do zachowań defensywnych, nadmiernego starania się o akceptację, a nawet do sabotowania związku z obawy przed odrzuceniem. Partnerzy osób z syndromem oszusta mogą czuć się bezsilni i sfrustrowani, nie rozumiejąc, dlaczego ich miłość i wsparcie nie są wystarczające.

Jak sobie z tym radzić?

Przede wszystkim dokumentuj swoje sukcesy i racjonalizuj poczucie niepewności, które cię nachodzi. Rozpoznanie i zrozumienie, że syndrom oszusta jest powszechny, może być pierwszym krokiem do radzenia sobie z nim. Wiedza o tym, że wiele osób, nawet bardzo sukcesywnych, również go doświadcza stanowi spore pocieszenie. Staraj się także regularnie praktykować autorefleksję, podpartą racjonalnymi faktami na temat swoich ostatnich osiągnięć. Naucz się przyjmować komplementy. Wszystko to może nie być łatwe do zrobienia samemu, ale pamiętaj, że zawsze możesz sięgnąć po profesjonalną pomoc terapeuty.

TAGI
top

Na co dzień pasjonatka krakowskiego środowiska muzycznego, wokalistka i producentka. Dziennikarstwo ma we krwi, a jak zwykła mawiać, z genami nie wygrasz.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ