My, manipulatorki, czyli o tym, czy mężczyźni naprawdę są z Marsa
Największym błędem jest mierzenie przeciwnej płci swoją miarą
XXI wiek postawił nas przed rażącym problemem komunikacji, hiperbolizowanych oczekiwań i konfliktem między wizją społeczeństwa z instagrama, a światem realnym, z którym mierzymy się na co dzień. Nic więc dziwnego, że tak wiele z nas uznaje za rzecz trudną znalezienie odpowiedniego partnera, a za zupełnie niemożliwą utrzymanie relacji damsko męskiej na satysfakcjonującym poziomie.
Mowa tu o poziomie, który pozwalałby nie zamartwiać się co drugi dzień o to, że partner jest mniej zaangażowany niż by się tego oczekiwało, czy też że sprawia wrażenie, jakby zupełnie nie rozumiał naszych potrzeb. Przy takich rozważaniach często nasuwa się pytanie: Czy to moja wina? Czy wymagam zbyt wiele?
Prawda jest taka, że zmiana tego schematu nie będzie możliwa, dopóki nie dopuścimy do siebie myśli, że psychika mężczyzny różni się znacznie swoim mechanizmem od kobiecej.
W związku z tym, aby na niego wpłynąć i dotrzeć naszą intencją tam, gdzie zostanie ona poprawnie rozczytana, musimy popracować nad dostosowaniem sposobu komunikacji do wspomnianego, działającego inaczej, mechanizmu. Ostrzegam, że to co przeczytacie poniżej może być uznane za kontrowersję.
Przeczytaj koniecznie:
Od euforii zakochania do głębokiego przywiązania. Jak przebiegają 4 etapy związku
Relacja na sprężynce
,,Mężczyźni walczą o prawo do wolności, a kobiety o prawo do niepokoju. Mężczyznom potrzeba przestrzeni, kobietom – zrozumienia’’ (John Gray, „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus”)
Według wspomnianej powyżej książki Johna Graya, mężczyźni w relacji najczęściej funkcjonują jak sprężynka. W początkowej fazie związku są blisko, aby potem oddalić się i zdystansować. Gdy rozpiętość metaforycznej sprężynki osiągnie maksymalny poziom, wracają z potrzebą bliskości. Trudno powiedzieć, co dokładnie powoduje potrzebę oddalenia się u mężczyzn. Z moich źródeł wynika, że często powodem jest presja, którą mężczyzna odczuwa, gdy kobieta jest mocno zaangażowana. Może być to również potrzeba samotności lub osiągnięcia poczucia niezależności.
Innym określeniem, którego lubię używać przy zjawisku dystansowania się u mężczyzn jest ,,jaskiniowanie”. Należy pamiętać o tym, że im bardziej będziemy naciskać na mężczyznę, który ukrywa się w jaskini, tym dłużej będzie tam siedział.
Jak jaskiniowanie działa w praktyce i czy można go uniknąć?
„Nigdy nie wchodź do jaskini, bo jeśli to zrobisz, pożre cię zionący ogniem smok” (John Gray „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus”)
Świetnym przykładem jaskiniowania jest historia Marty, która początek swojego związku z Pawłem bez zawahania nazwałaby idealnym. Schody zaczęły się, gdy chłopak zaczął się od niej oddalać. Marta nie wiedziała, dlaczego tak się dzieje. Czuła się niedoceniona, chciała żeby wszystko było tak jak dawniej.
– Mój związek z Pawłem wszedł w fazę kryzysu, gdy on przestał się angażować tak, jak robił to na początku. Starałam się dać mu jak najwięcej przestrzeni i zrozumienia, bo wiedziałam, że przechodzi ciężkie chwile. Jednak coraz częściej miałam wrażenie niesprawiedliwości. Czułam, że daję z siebie wszystko, nie dostając nic w zamian. Trwało to miesiącami, aż sama, znużona, zaczęłam się odsuwać. Wtedy nastąpił przełom, Paweł sam z siebie zaczął się do mnie przybliżać. Rozmawiałam o tym z przyjaciółką, która powiedziała mi, że gdy widzę, że Paweł się oddala, powinnam sama się zdystansować. Postawić go w sytuacji, w której to on musi wyciągnąć do mnie rękę, aby się zbliżyć. Nie chciałam tego, uważałam, że jest to swojego rodzaju manipulacja, nie chciałam być toksyczna. Kobiety to takie manipulatorki
– mówi.
Czy umiejętność kontrolowanego oddalenia się od partnera w celu podarowania mu przestrzeni i możliwości dostrzeżenia, jak wygląda codzienność bez naszego zwykłego zaangażowania, jest manipulacją? Jeśli zaangażowanie męczy nas i wzbudza złość, najlepsze co możemy zrobić, to zwyczajnie zająć się sobą. Jest to jedyny sposób na przyśpieszenie wyjścia partnera z jaskini. Należy pamiętać, że żadna zdrowa relacja nie będzie miała szansy na przetrwanie, jeśli choć jedna strona będzie żyła wyłącznie życiem tego drugiego. Zamiast tego, dobrze jest zwrócić uwagę na to, jak czujemy się same ze sobą. Zainwestować energię w samorozwój, zająć się czynnościami, które sprawiają nam przyjemność. Łatwo bowiem wpaść w pułapkę własnego umysłu, gdzie w wyniku braku poczucia kochania ze strony partnera, przestajemy również kochać samych siebie.
Polecamy:
Iga słyszy „klik” w głowie. O codzienności osoby znerwicowanej
Gra w role. Czy związek to sprawiedliwy układ?
„Mężczyźni oddalają się i zbliżają, a kobiety odczuwają na przemian wzrastanie i opadanie gotowości do kochania siebie i innych” (John Gray, „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus”)
Czy to nie jest niesprawiedliwe, że aby dogadać się z mężczyzną, musimy dopasować się do toru jego sprężynowania? Przecież niejednokrotnie jest to sprzeczne z naszą potrzebą bliskości. Oczywiście można pokusić się o takie stwierdzenie. Pamiętajmy jednak, że nasze mechanizmy działają inaczej. Powinnyśmy więc myśleć o tym procesie jako o czymś koniecznym dla współegzystowania.
Warto również wspomnieć, że tak jak my dopasowujemy się do potrzeb mężczyzn w momentach, gdy chowają się w jaskini, tak oni muszą dopasowywać się do naszych procesów w innych sytuacjach (jeśli chcą nas zrozumieć, tak jak my ich).
Potrzeby kobiet, które często bywają opatrznie rozumiane przez mężczyzn, to między innymi potrzeba bycia wysłuchanym, potrzeba okazania troski, czy potrzeba zapewnienia o stałości uczuć. Wszystkie z nich łączy to, że mężczyźni nieraz opatrznie rozumieją je jako atak lub wytknięcie winy. Często mamy potrzebę podzielić się z partnerem czymś ważnym, niekoniecznie pozytywnym, co wydarzyło się danego dnia. Czasem chodzi wyłącznie o wygadanie się. Mówimy o tym, że jesteśmy zmęczone, że coś poszło nie po naszej myśli lub że coś nam się nie podoba. W praktyce może wyglądać to tak:
„Jestem dziś taka zmęczona, mam wrażenie, że tylko pracujemy, zupełnie nie wychodzimy już z domu” – kobieta wyraża swoje zmęczenie, które mężczyzna może zrozumieć jako oskarżenie o brak inicjatywy. To powoduje frustrację, która kumuluje się i wybucha w najmniej spodziewanym momencie lub popycha mężczyznę do ukrycia się w jaskini.
Zobacz:
10 pytań, które warto zadać w związku z długim stażem
Nie naprawiaj
,,Mężczyznę bardzo obciąża świadomość, że jest dla partnerki jedynym źródłem miłości i oparcia’’ (John Gray, „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus”)
Jak więc komunikować się ze sobą tak, aby do siebie docierać? Przede wszystkim wygląda na to, że największym błędem jest mierzenie przeciwnej płci swoją miarą. Przywyknijmy do myśli, że różni nas więcej niż widać z zewnątrz. Nauczmy się, że czasem najlepszym sposobem na „naprawienie” relacji z partnerem, jest nie robienie absolutnie niczego w tym kierunku. Czy wiedza, że mężczyźni oddalają się od nas z zupełnie innych powodów niż może się wydawać, pozwoli nam na lepszą adaptację w sytuacjach tego typu? To musicie sprawdzić na własnej skórze.