Janusz Radek: romans z Haliną Poświatowską
O kobietach i facetach oraz zapotrzebowaniu na intymność

Halinę Poświatowską sporo z nas poznało w liceum. Jej wiersze moglibyśmy zamknąć w szufladce „poezja kobieca” i dać poetce spokój na wieki wieków. Ale Poświatowska miała zbyt ciekawy życiorys, aby można było o niej, ot tak, zapomnieć. Bywała egocentryczna, zadufana w sobie i cięta. Całe życie zmagała się ze śmiertelną chorobą, większość swojego życia spędziła w szpitalach i sanatoriach. Była mądra i piękna, owijała sobie mężczyzn wokół palca. Wdawała się w romanse, studiowała na prestiżowym Smith Collage w Filadelfii. Zanim zmarła w wieku 32 lat, żyła najintensywniej, jak tylko mogła. Od lat poezję Poświatowskiej wykorzystuje Janusz Radek. Jego koncerty i „domówki”, podczas których eksperymentuje z poezją, cieszą się popularnością obu płci. Przed premierą płyty Radek/Poświatowska „Kim ty jesteś dla mnie”, która ukaże się 9 maja, rozmawiamy z wokalistą o zapotrzebowaniu na intymność

Janusz Radek: Potrzeby mamy wszyscy takie same, szczególnie jeśli chodzi o relacje damsko-męskie. / fot. Marcin Sojka
Agna Karasińska: Co cię łączy z Haliną Poświatowską?
Janusz Radek: Halinę poznawałem z perspektywy socjalistycznego świata. Kiedy miałem 17 lat pomyślałem, że ktoś operuje moim językiem, nawet jeśli nie bezpośrednio słowami, to wydawało mi się wówczas, że to są przestrzenie, które rozumiem. To nie były infantylne fascynacje Haliną Poświatowską. Jako 20- i 30-latek nie chodziłem z transparentem „kocham poezję Haliny Poświatowskiej”. Nie. To były swego rodzaju spotkania z nią, które pozwalały oderwać się od codziennego, potocznego języka i wejść w sferę wrażliwości innego artysty. Teraz, podczas pracy nad płytą i przy wyborze wierszy, także starałem się doszukiwać w jej twórczości subtelności, którymi można się odnieść do rzeczywistości, pokazać uniwersalizm jej twórczości.
Podoba ci się ten związek?
Janusz Radek: Podoba mi się przysposabianie jej słów do moich melodii i komentowanie w ten sposób tego, co nam obojgu jest bliskie – począwszy od prostych pytań o teraźniejszość i przyszłość, do opisu emocji, czy wreszcie intymnych wyznań i namiętności.
Zawsze także podobało mi się w Halinie to, że była egoistką. Intrygujące było to, w jaki sposób potrafiła skupić uwagę innych na sobie. Ktoś być może mógłby powiedzieć, że to dlatego, że cierpiała z powodu choroby. Myślę, że gdyby była zdrowa, to też byłaby zachłanna na życie. To także nas do siebie zbliża, bo w sferze zawodowej mam podobnie, też mi się cały czas chce (śmiech).
Wracając jednak do naszego „związku”. Pisząc piosenki do jej wierszy, nigdy nie myślę o jej zmaganiach z chorobą, nie patrzę na nią przez pryzmat wady serca. Kiedy jej dotykam, to staram się widzieć młodego, pełnego życia i pasji człowieka, normalną współczesną dziewczynę, z którą czasem rozmawiam o trudnych rzeczach, a czasem flirtuję. Codzienność i normalność łączy mnie z Haliną.
Na czym polega ta „normalność”?
Janusz Radek: Ja widzę ją w relacjach, spostrzeżeniach, pragnieniach, wątpliwościach i w formie ich przekazywania.
Moje wyobrażenie Haliny skupia się na sposobie jej życia i dążenia do samorealizacji, a nie na śmierci, czy niemocy. Zakładam przy tym, że ona zapomina na chwilę o ułomnościach ciała i czerpie z życia, wykorzystuje każdą chwilę dla siebie. Chce się kształcić, uczy się języków, poznaje ludzi, nawiązuje przyjaźnie, flirtuje z mężczyznami, zakochuje się. I wszystko chce mieć już, teraz, w tym dniu i czasie. Chce zasmakować wszystkiego w przekonaniu, że jutro może sięstać coś ciekawego, ale to „dzisiaj” jest najważniejsze i ma wpływ na to, co będzie dalej. A przy tym pisze. Pisze listy, pisze wiersze, komunikuje swoje zdanie, opisuje swoją wrażliwość i rzeczywistość, z jednej strony jako poetka, a z drugiej jako filozof. I to też jest normalność. Ale… To co teraz wydaje mi się współczesne, być może nie do końca mogło być popularne czy standardowe w latach 60-tych. Myślę tu o swobodzie wypowiedzi Haliny i jej wolności jako człowieka. Była wolna, bo miała wiedzę, bo tę wolność potrafiła nazwać i egzekwować. Dzisiaj mogłaby swobodnie być autorytetem, kobietą z ugruntowanymi poglądami, może blogerką, chociaż nie widzę jej jako wojującej emancypantki w dyskusyjnym klubie z typowymi Januszami (bo tych zapewne zjadłaby z klapkami). Halina nie była przy tym skrępowana żadnymi stereotypami religijno-obyczajowymi, co akurat mogło być pewnym odstępstwem od tzw. „normalności”.
Co to jest „poezja kobieca”? Jak śpiewa się „kobiece piosenki”?
Janusz Radek: Jeśli zajmujemy się poezją, nie ma znaczenia, czy ktoś ma kieckę czy spodnie. Poświatowska jest tego najlepszym przykładem. Stereotyp kobiecej poezji zupełnie odpada w moim przekonaniu i interpretacjach. Jej patrzenie na świat, na siebie jest uniwersalne i cholernie współczesne. W ogóle stereotypy to uproszczenie, pójście na łatwiznę. To nie tak, że dzisiaj można być albo facetem drwalem z piwem w ręku i dużym brzuchem, albo narcyzem przesadnie dbającym o siebie, nie dostrzegającym kobiet, albo połączeniem jednego i drugiego. To trochę niesprawiedliwe, bo faceci też potrzebują słów, żeby coś nazwać, bywają wrażliwi, niektórzy nawet dobrzy (śmiech). Chcą imponować kobietom zupełnie niestreotypowo. Zresztą nie ma znaczenia, gdzie się nas sklasyfikuje, jak się ubierzemy, ile znamy aktualnie języków, albo jaki mamy stan konta. Potrzeby mamy wszyscy takie same, szczególnie jeśli chodzi o relacje damsko-męskie. I to właśnie Poświatowska umiała nazwać idealnie. Dlatego twierdzę, że nie jest to tylko poezja dla kobiet. Faceci potrzebują języka erotyki.
Źródło: YouTube/Janusz Radek
Do zdobywania kobiet?
Janusz Radek: Też. Patrz na nich. Siedzą z dziewczynami przy stoliku i nie wiedzą, co mówić. Trochę z braku doświadczenia, a trochę ze strachu, żeby nie spieprzyć wszystkiego od razu. Są, owszem, świetnie zbudowani i mają fajne fryzury. Gdyby jednak zapożyczyli sobie z Haliny trochę tej pewności oceny sytuacji i nieco języka, to myślę, że o połowę łatwiej by im było poznać osoby, z którymi rozmawiają. Metafizyka Haliny jest idealna do wykorzystania w relacjach.
Za pośrednictwem swojego Facebooka organizujesz transmisje na żywo, podczas których śpiewasz dla fanów. Ostatnia „Domówka” miała 14 tys. wyświetleń. Widziałam tam sporo facetów…
Janusz Radek: Teraz już nie ma kategoryzacji publiczności na żeńską i męską. Damsko-męskie to bywają związki. Myślę, że ludzie „przychodzą” na domówkę zwyczajnie spotkać się ze mną, a nie zaspokoić swoją ciekawość. Nie jestem panem z telewizji, nie muszę się zastanawiać nad wystrojem pokoju, ani swoim ubraniem, oni zwyczajnie słuchają tego, co im proponuję, komentują to i interpretują indywidualnie. W większości to moi fani, ale często zdarzają się ludzie, którzy mnie nie znają i zostają na dłużej, potem są znowu i w końcu przychodzą na koncerty. Bezpośrednie relacje, które buduję razem ze słuchaczami, są ogromnie inspirujące. Ja wiem, kto ze mną chce rozmawiać, kto słucha mojej muzyki, a ludzie wiedzą jaki jestem i jak tworzę swoje piosenki. „Domówki” są takim komunikacyjnym dziwadłem.

Janusz Radek: Jeśli zajmujemy się poezją, to nie ma znaczenia, czy ktoś ma kieckę czy spodnie / fot. Marcin Sojka
Ale to jest chyba autentyczne. Ludzie chcą prawdy…
Janusz Radek: Powiedziałaś „chyba”. Ja wierzę, że przez taki bezpośredni i wiarygodny kontakt ze słuchaczem zwiększa się moja publiczność i jej zaangażowanie. Nie bez znaczenia jest to, co powiedziałem wcześniej, że ja tych ludzi osobiście poznaję. Podoba mi się taki układ słuchacz – artysta, który umożliwia wspólne odczuwanie świata. Piszę piosenki i robię próby na oczach tych, którzy uczestniczą w „domówce”, dzięki temu wiedzą, co się pojawi na najbliższym koncercie a potem na płycie. Tak było z materiałem Poświatowska/Radek. Zagrałem już 30 koncertów z tym programem, ale w trakcie produkcji płyty pomysły się zmieniały, także dzięki „domówkom”. Wszystko to pokazywałem podczas transmisji live. Wierzę, że dzięki temu słuchacz czuje się emocjonalnie trochę współtwórcą tego materiału. Zresztą w ciągu ostatniego roku wielokrotnie wspólnie przerobiliśmy wiersze Haliny. Przez to też wiem, że nadal ulubionym utworem moich słuchaczy jest „Kiedy U-kochanie”. Z tego też powodu postanowiłem go przypomnieć na płycie „Kim Ty jesteś dla mnie”, chociaż pierwotnie nie miałem takiego zamiaru.
Mówisz, że ludzie chcą prawdy. Liczę na to, bo przecież wziąłem na warsztat poezję, która nie jest popularna. To już nawet nie chodzi o Halinę. Przeczytałem w internecie, że poezja jest w rankingu popularności sprzedaży zaraz za poradnikami wędkarskimi. Mam jednak nadzieję, że moja propozycja, łamiąca stereotyp poezji śpiewanej w warstwie muzycznej i poezji kobiecej w warstwie tekstowej, trochę tę półkę w sklepową odkurzy.
Agna Karasińska
Janusz Radek będzie Gościem Specjalnym 15. spotkania Klubu Miasta Kobiet

Podczas 15. KMK Janusz Radek zaśpiewa dla uczestniczek piosenki z najnowszej płyty / fot. materiały prasowe

„Poświatowska/Radek” to 14 nowocześnie zaaranżowanych
kompozycji Janusza Radka do wybranych
wierszy Haliny Poświatowskiej. Wokalista wziął na
warsztat nie tylko pełne namiętności utwory, ale także
wiersze filozoficzne – z jednej strony stawiające
wiele pytań, z drugiej próbujące wyjaśnić rzeczywistość,
z jaką przyszło się mierzyć młodej poetce.
Projekt powstał w 2015 r. jako program koncertowy,
który swoją premierę miał na Ogólnopolskim Konkursie
Poetyckim im. Haliny Poświatowskiej. Od tego
czasu Janusz Radek zagrał z tym materiałem blisko
30 bardzo dobrze przyjętych koncertów.