Saturday, November 2, 2024
Home / Ludzie  / Gwiazdy  / Jakub Gierszał: Po prostu Gierszał

Jakub Gierszał: Po prostu Gierszał

O trzymaniu się z dala od medialnych prostytutek, o porównaniach do Jamesa Deana i o byciu gorącym towarem eksportowym

Ma na koncie prawie 20 ról filmowych i parę prestiżowych nagród. Żadnych skandali. Unika mediów i branżowych imprez. Człowiek sinusoida, bo kiedy wpisuję jego nazwisko do wyszukiwarki Google Trends, widzę, że jest o nim głośno wyłącznie na okoliczność promocji filmów, w których gra. W 2017 roku znów będzie o nim słychać – za sprawą filmu „Pokot”, w którym dostrzegł go amerykański „Variety” i umieścił na liście 10 Europeans to Watch 2017

Jakub Gierszał jako Dyzio w „Pokocie” / fot. R. Palka

Jakub Gierszał jako Dyzio w „Pokocie” / fot. R. Palka

Z dala od medialnych prostytutek

Wiemy o nim, że ma 28 lat, urodził się w Krakowie, ale dorastał w Hamburgu, gdzie pracuje jego ojciec, reżyser teatralny. Po parunastu latach powrócił do rodzinnego miasta matki, Torunia, a następnie zaczął studia w krakowskiej PWST. Miał mocny start. W wieku 21 lat zadebiutował w filmie, który miał szansę na Oscara. „Wszystko, co kocham” Jacka Borcucha otworzyło Jakubowi Gierszałowi furtkę do świata filmu. Przełomowym w karierze był dla niego rok 2012 i film Sala samobójców, w którym zagrał Dominika, nastolatka zadurzonego w wirtualnym świecie.

Jakub Gierszał w „Sali samobójców” / fot. mat. pras. ITI Cinema

Jakub Gierszał w „Sali samobójców” / fot. mat. pras. ITI Cinema

Mroczny filmy Jana Komasy, przez jednych uważany za głos młodego pokolenia, przez drugich za efekciarski obraz o problemach nastolatków, otarł się nawet o Hollywood. Przejmująca rola w pakiecie z odważnymi scenami (np. gejowskiego pocałunku) zaowocowała wieloma nagrodami, m.in.: Shooting Stars (przyznawaną przez European Film Promotion w celu promowania młodych aktorów ze Starego Kontynentu), nominacją do Złotego Orła, nagrodą im. Zbyszka Cybulskiego czy Złotą Kaczką w kategorii aktor sezonu. Krytycy nie szczędzili Gierszałowi pochlebstw, a ekspertka od polskiego shołbizu, Karolina Korwin-Piotrowska, chwaliła młodego aktora za rozważne budowanie wizerunku i wróżyła, że

„nie zostanie biedną polską medialną prostytutką, jakich pełno w kronikach towarzyskich”.

Bardzo trudno znaleźć pretekst do napisania o nim hot newsa.
– Dlaczego? – pytam go.

– Nie wybierając się na imprezy, gdzie można stanąć na ściance i zrobić sobie zdjęcie, podejmuję świadomy wybór – mówi Gierszał. – Tak samo jak z tym, że nie mam konta na Facebooku, Twitterze czy Instagramie. Nie chciałbym swoim wizerunkiem tworzyć iluzji życia, którego tak naprawdę nie prowadzę. Nie chciałbym brać udziału w napędzaniu współczesnych socjologicznych mechanizmów, które budują próżność i narcyzm jednostki, oddalając od siebie ludzi. Niestety jest wystarczająco dużo ludzi, którzy takim rzeczom poświęcili „życie zawodowe”. Nie wiem, czy to strategia, bo tej używa się do zdobycia czegoś konkretnego. Nie próbuję moimi wyborami niczego wygrać, oprócz rozwoju w mojej pasji, którą jest robienie filmów.

Kuba Gierszał w „Yumie” / fot. Bartosz Mrozowski

Kuba Gierszał w „Yumie” / fot. Bartosz Mrozowski

 

Między dumą a „Pokotem”

Amerykański magazyn „Variety” wskazał Gierszała w liście 10 najlepiej zapowiadających się artystów filmowych, których karierę należy śledzić. Warto wiedzieć, że ta „biblia filmu” rzadko kiedy się myli i znalezienie się na jej liście to jak wyrok na międzynarodowy sukces. Wpływowy „Variety” docenił Gierszała za role w „Pokocie” (ekologiczno-feministycznym thrillerze, który właśnie wszedł do kin) Agnieszki Holland i „Pomiędzy słowami” Urszuli Antoniak (data premiery: 16 lutego 2018 r.). Amerykanie dostrzegli młodego Polaka także w „Córkach dancingu” – filmie, który u nas niekoniecznie, ale w Stanach robi furorę. W dorobku aktora jest też udział w „Yumie” i „Nieulotnych”, a w 2017 roku zobaczymy go na wielkim ekranie także w komedii „PolandJa” i w „Najlepszym” czyli „Podwójnym Ironmanie” .

Chyra i Gierszał w filmie „Pomiędzy Słowami” / fot. materiały prasowe

Zapytałam aktora o to, czy patrząc z perspektywy osoby będącej „obywatelem świata”, uważa, że Polacy uznają kogoś lub coś za ważne dopiero, gdy ktoś zza granicy to doceni.

– Wydaje mi się, że w Polsce w specyficzny sposób zwykło się odnosić do ludzi z osiągami – odpowiedział. – Są albo wynoszeni na piedestał, albo zupełnie odwrotnie – „hejtowani” po całości. Mnie wciąż fascynuje stwierdzenie, które pada, jak Polak cokolwiek osiągnie, czyli „jesteśmy dumni”. Rozumiem, że można się cieszyć z czyichś sukcesów, jak z tego, że drużyna, reprezentująca mój kraj, była lepsza od innej, ale dlaczego „dumni”? Tak jakby w ludziach ciągle, przy każdej, chociaż najmniejszej okazji była potrzeba wyrażenia zaniedbanego poczucia dumy. Ja sam cieszyłem się, kiedy polska reprezentacja wygrywała mecze na Euro. Ale byłoby to dla mnie jak przywłaszczanie sobie sukcesów obcych ludzi, gdybym protekcjonalnie stwierdził, że jestem z nich dumny.

Źródło: YouTube/Movieclips Festival & Indie Film

Jakuba Gierszała jest też pełno za granicą. Świadczyć o tym może rola w niemiecko-amerykańskiej produkcji „Morris z Ameryki”, japońskiej „Draculi” czy niemieckiej komedii „Der Liebling des Himmels”. Znajomość języków, organiczny sposób grania i brak zblazowania (wiem, o czym piszę – widziałam go parę lat temu w akcji na planie „Nieulotnych”) sprawiają, że dwudziestoośmioletni aktor jest chętnie zapraszany do współpracy.
– Tyle wystarczy? – pytam, gdy chcę wiedzieć, jak to się robi.

– Trzeba na pewno znać języki i nie można się zamykać na inne podejście i aspekty, które niesie inne kultura. Kompleksów nie należy mieć, nie tylko jak się chce grać za granicą. A poza tym jest też potrzebna duża doza szczęścia, naprawdę!

Ani James Dean, ani Leonardo DiCaprio

Jakub Gierszał w „Yumie” / fot. Bartosz Mrozowski

Jakub Gierszał w „Yumie” / fot. Bartosz Mrozowski

Ale narzędziem pracy aktora jest też jego physis. Gierszałowi nie brak chłopięcego uroku, stąd też często obok jego nazwiska pojawiają się porównania do „młodego Jamesa Deana”, „młodszego brata Leonarda DiCaprio” czy „polskiego Xaviera Dolana”. Sam aktor uważa, że takie porównania mogą być krzywdzące.

– I nie chodzi tutaj o mnie, bo taki „komplement” mnie nie krzywdzi. Ale być może komuś młodszemu zaimponuje to, że dziennikarze tak nazywają ludzi, i też zechciałby być jak „młody James Dean”, więc zacznie się wbrew sobie tak jak on zachowywać i sprzedawać, zaniedbując to, co ma światu naprawdę ciekawego do zaoferowania. Takie szufladki mówią też o tym, że nie stać nas na indywidualności i oryginalne polskie charaktery, tylko wciąż w nazewnictwie odnosimy się, w sposób zakompleksiony, do obcych rynków i kultur, które z założenia nas przewyższają. Moim zdaniem, jeśli nie zmienimy takich fundamentalnych błędów w myśleniu, nie będziemy w stanie budować nowej jakości.

Agna Karasińska

Dziennikarka, która nie boi się stawiania prostych pytań, w nadziei na usłyszenie nieoczywistych odpowiedzi. Prowadzi portal i media społecznościowe MK, koordynuje spotkania Klubu Miasta Kobiet, odpowiada za patronaty medialne, prowadzi kursy webwritingu. Propagatorka tworzenia i stosowania żeńskich derywatów zawodów.

Oceń artykuł
1KOMENTARZ
  • 바카라사이트 14 stycznia, 2020

    … [Trackback]

    […] Find More on that Topic: miastokobiet.pl/jakub-gierszal-rozmowa/ […]

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ