Jak dorosnę, zostanę starą panną
Jane Austen, Simone de Beauvoir. Zobacz „stare panny” z wyboru
„Uważaj, bo zostaniesz starą panną!”, „Szukaj męża, bo młodsza nie będziesz” – ile razy to słyszałaś? Czy to normalne, że w świecie tak nowoczesnym, że auta jeżdżą bez kierowców, a w sklepach towar sprzedają nam roboty, ludzie ciągle demonizują żywot „starej panny”?
Stara panna
Lata lecą, a rodziny dalej straszą swoje damskie przedstawicielki wizją zostania „starą panną”. Czy robią to świadomie? Pewnie nie. Po prostu mamy społecznie taką dziwną narrację, w której postanowiliśmy uznać singielki, szczególnie te starsze, za nieudane egzemplarze. No właśnie, mowa konkretnie o singielkach, nie o singlach. Podczas gdy „stara panna” to określenie, na dźwięk którego co niektórym ciociom jeży się włos na karku, „stary kawaler” nie wzbudza żadnych emocji, co najwyżej pobłażliwy uśmiech. O ile w tak zwanych „dawnych czasach” rzeczywiście był pewien ku temu powód, bo panieństwo często oznaczało brak możliwości utrzymania się, o tyle przy obecnym równouprawnieniu, pojęcie „starej panny” z całą pewnością nie powinno być już pejoratywne. A więc o co chodzi z tą „starą panną”?
Zobacz też:
Życie singielki – historie prawdziwe
Niewypełnienie przeznaczenia
Zacznijmy od tego, że termin „stara panna” jest reliktem przeszłości, w której kobieta miała dokładnie wyznaczone miejsce w społeczeństwie. Jej rolą było wyjście za mąż, urodzenie dzieci i prowadzenie domu. Jeśli nie spełniła tej roli w odpowiednim czasie – co, swoją drogą, było dość arbitralnie określane – zyskiwała etykietkę „starej panny”. Co więcej, termin ten miał przypominać innym kobietom, że czas ucieka, a nie wypełnienie „przeznaczenia” jest niemal równoznaczne z porażką życiową. Podczas gdy „stara panna” swoim statusem miała przypominać, że coś jej w życiu nie wyszło, „stary kawaler” bywał widziany jako ktoś, kto po prostu ceni sobie wolność, kto może sobie pozwolić na życie bez zobowiązań. Zupełnie tak, jakby staropanieństwo było pechowym losem, a kawalerstwo – w pełni świadomym i niemalże godnym podziwu wyborem.
Polecamy:
Płeć i mózg – stereotypy, przekręcone fakty i kształcenie neutralne płciowo
Szczęśliwe kawalerki
Obecnie możemy mieć swoje życia pod kontrolą, bez pomocy mężczyzn. Możemy same głosować, dorabiać się majątku i trwonić go, w dowolny legalny sposób. Współczesna kobieta nie boi się już samotności, bo zna swoją wartość i nie potrzebuje potwierdzenia mężczyzny, żeby czuć się szczęśliwą. Współczesna kobieta wybiera swoją drogę świadomie i jeśli chce, skupia się na karierze, pasji, podróżach. Współczesna kobieta ma prawo wybrać życie bez partnera, jeśli żaden porządny się nie trafi albo jeśli zwyczajnie nie widzi jej się życie z mężczyzną. I nie będzie to oznaczało, że „nikt jej nie chciał”, tylko że tak wybrała, bo współczesna kobieta ma wybór. Może też wybrać inaczej i założyć rodzinę, wychować dzieci albo zostać zakonnicą i nie robić żadnej ze wcześniej wymienionych rzeczy. Niezależnie od tego, co wybierze, nikt nie powinien uzurpować sobie prawa do przyklejania jej pejoratywnych łatek. Poza tym, czy ktoś kiedyś zastanawiał się nad tym, jak bardzo samotnym można być w małżeństwie? Podejrzewam, że wiele tych starodawnych singielek z kotami, które nigdy nie oddały swojej ręki mężczyźnie, jest równie zadowolonych z życia, jak ich za mąż wydane koleżanki. W końcu kto nie lubi kotów?
Słynne singielki
„Mężczyźni są fajni, ale nie potrzebujesz ich, żeby żyć. Mama kiedyś powiedziała mi, że powinnam się ustatkować i poślubić bogatego mężczyznę. Odpowiedziałam jej, że to ja jestem bogatym mężczyzną”
– mówi Cher w wywiadzie dla Dateline NBC’s (1996 r)
Jeśli dalej nie jesteś przekonana, a słowa „zostaniesz starą panną!” napawają cię lękiem, to ostatni akapit jest specjalnie dla ciebie. Czas na przykłady z życia wzięte. Kobiety, które na przekór społeczeństwu żyły z łatką starej panny i (zgadnij co)… PRZEŻYŁY!
Jane Austen
Jane Austen, urodzona w 1775 roku, to jedna z najważniejszych postaci literatury angielskiej. Mimo że w swoich powieściach często poruszała wątki miłosne („Duma i uprzedzenie” czy „Rozważna i romantyczna”), sama nigdy nie wyszła za mąż. Podjęła tę decyzję świadomie, gdyż nie mogła poślubić mężczyzny, którego kochała. Inne zaręczyny konsekwentnie odrzucała. Była kwintesencją niezależności – z pieniędzy zarobionych z pisania, utrzymywała zarówno siebie jak i swoją matkę. Mówiła:
„Świat cierpi na brak mężczyzn, szczególnie tych, którzy są cokolwiek warci”.
Simone de Beauvoir
Matka chrzestna feminizmu, autorka książki „Druga płeć”. Choć przez większość swojego życia była w związku, nigdy nie zdecydowała się wyjść za mąż, mając na względzie cenioną przez siebie niezależność. Urodzona w 1905 roku Simone de Beauvoir była filozofką, pisarką i feministką. Jedną z najwybitniejszych intelektualistek XX wieku. Nie wierzyła w małżeństwo, a w „wolną miłość”. Macierzyństwo stawiała na równi z niewolnictwem.
Florence Nightingale
Urodzona w 1820 roku pionierka nowoczesnego pielęgniarstwa i reformatorka systemu opieki zdrowotnej.Choć miała wielu adoratorów, w tym kilka propozycji małżeństwa, Florence Nightingale zdecydowała się nigdy nie wychodzić za mąż. Jednym z jej najbardziej znanych zalotników był Richard Monckton Milnes, którego odrzuciła, mimo że była z nim związana emocjonalnie. W swoich pismach Nightingale tłumaczyła, że małżeństwo nie pozwoliłoby jej na realizację życiowego powołania, jakim było pomaganie innym i praca na rzecz społeczeństwa. Pisała, że małżeństwo mogłoby ograniczyć jej niezależność oraz możliwości działania. Jej słowa na temat małżeństwa i mężczyzn są wymowne – mówiła, że odrzuca „życie w pułapce”.