Wednesday, March 26, 2025
Home / Ludzie  / Abogail Jaros: Przez sny dobija się do nas podświadomość

Abogail Jaros: Przez sny dobija się do nas podświadomość

Rozmowa ze specjalistką od snów

Abigail Jaros

Abigail Jaros tłumaczy sny / fot. Magdalena Panfiłowa

Sny pozwalają zobaczyć mi siebie prawdziwą, nawet jeśli na jawie udaję, że taka nie jestem. Jeśli nakładamy na siebie maski, by ukryć cechy z którymi jest nam niewygodnie, to one w snach tak czy siak wyjdą na jaw. Sny bardzo dokładnie nam pokazują, jakie miejsca mamy w tym momencie do zaopiekowania. Bo jeśli dziś o czymś śnimy, to znaczy że tam jest ten „ukryty skarb”, problem którym teraz mamy się zająć – mówi Abigail Jaros, ekspertka od snów, która na co dzień pracuje z kobietami i wspiera je na drodze do zrozumienia samych siebie.

Na co dzień pracujesz ze snami, skąd się to u ciebie wzięło?

Kilka lat temu, na Zgromadzeniu Kręgów Kobiet, jedna z bliskich mi kobiet opowiedziała mi o kręgach snów i chciała taki krąg zwołać. To działa mniej więcej tak jak krąg kobiet – siadamy wspólnie i dzielimy się ze sobą naszymi snami. Było to około 6 lat temu, zanim wybuchła pandemia. Udało nam się zwołać taki krąg i później spotykałyśmy się regularnie przez następne dwa lata. Wtedy zaczęłam pogłębiać swoją świadomość jeśli chodzi o sny, taką umiejętność zapamiętywania i odczytywania tego, co mi się śni, a także, co śni się innym kobietom. Od tamtego momentu zaczęłam prowadzić też dziennik snów, który prowadzę do tej pory. Więc można powiedzieć, że sny są ze mną namacalnie przez cały czas. Później zauważyłam, że dzięki zwróceniu uwagi na śnienie, moje sny zaczęły mnie prowadzić. To co mi się śniło, często później materializowało się w rzeczywistości. Czułam, że jest to moja ścieżka, ale nie myślałam, że będzie to także ścieżka zawodowa i że będę się swoimi umiejętnościami dzielić z innymi. Na początku była to ścieżka duchowa – coś co mnie prowadzi, podpowiada i pozwala widzieć prawdziwą siebie.

A później wprowadziłaś sny do swojego biznesu?

Wolałabym nie nazywać tego biznesem. Sny są czymś intymnym i leżą na płaszczyźnie poniekąd duchowej. Biznes mimo wszystko kojarzy się z zajęciem, które się wykonuje dla pieniędzy. A ze wszystkim, co leży w strefie duchowej jest trochę tak, że aby pozostało w tej strefie, to nie można do tego podchodzić przez pryzmat zysku. Mamy teraz taki czas na świecie, że boksujemy się trochę w tym temacie. Nie da się jednak ukryć, że w naszym świecie pieniądz jest tą walutą, którą się wymieniamy za różne dobra. A wsparcie duchowe też może być dobrem, za które obowiązuje jakaś wymiana. Więc ja nie czuję, żeby branie pieniędzy za pomoc w uzdrawianiu było czymś niewłaściwym. Jednak trudno mi jest ze słowem „klient”, trudno jest mi ze słowem „pacjent”, ja po prostu nazywam te osoby, które do mnie przychodzą ludźmi potrzebującymi mojego wsparcia.

Polecamy:

Jak mieć świadomy sen?

Czego ci ludzie szukają u ciebie? W czym możesz im pomóc?

Czasem jest to potrzeba odnalezienia siebie lub podjęcia decyzji o jakiejś zmianie – na przykład zmianie pracy, relacji, stylu życia. Teraz często pracuję z kobietami, które chcą odnaleźć swoją życiową ścieżkę, które czują, że to co robią w życiu ich nie cieszy. Wspólnie poszukujemy ich prawdziwej misji życiowej i tego co sprawia im radość. Przede wszystkim one muszą być pewne, że chcą, żeby im pomóc.

To co jest najtrudniejsze, to podjęcie decyzji, żeby coś zmienić w swoim życiu. Tyle razy już widziałam ludzi, którzy z jednej strony mówili, że tego chcą, a potem się przed tym bronili i uciekali. Dzieje się tak, bo miejsce w którym są, jest najczęściej wygodne, bezpieczne i dobrze znane.

A zmiana, chociażby pracy, szczególnie dla osób 40 plus, które są już mocno zasiedziane, jest dużym wyzwaniem. Poza chęcią, musimy też poczuć się nawzajem. Pierwszym etapem konsultacji jest zwykle rozmowa telefoniczna, podczas której wyczuwamy się. Czasem na poziomie energetycznym nie jestem dograna z kimś, kto się do mnie zgłasza. Wtedy zwykle z obu stron czujemy, że nie będziemy mogli ze sobą pracować.

Jak wyglądają następne etapy takich konsultacji z tobą?

Na ten moment oferuję trzy ścieżki – pierwsza z nich jest taka, że ktoś ma przykładowo powtarzające się sny, takie uniemożliwiające wysypianie się, i potrzebuje konsultacji, żeby zrozumieć o co z tymi snami chodzi. Wtedy taką jednorazową konsultację umawiamy i pochylamy się nad tą konkretną rzeczą. Kolejna ścieżka jest taka, że wchodzimy głębiej i pracujemy z intencją. Wchodzimy w ten sen, pracujemy też z przeszłością i z wewnętrznym dzieckiem. Taka sesja jest dużo dłuższa i trwa około 2-3 godziny. Zdarza się, że w trakcie sesji ktoś się zatrzymuje, lub próbuje wycofać przytłoczony ilością informacji i emocji, jakie znajduje zaglądając w głąb siebie. Ale zawsze staram się dochodzić w takie wewnętrzne miejsca powoli, tak żeby osoby, które wspieram, nie musiały wychodzić ze swojej strefy komfortu. Robimy tyle, ile dana osoba jest w stanie udźwignąć. Trzecia ścieżka to współpraca długoterminowa – minimum trzy miesiące, gdzie pracujemy głównie ze snami, ale czasem też z innymi elementami. Mam wtedy możliwość obserwacji takiej osoby, wzmacniania, reagowania na to, co się wydarza, nie pozwalania jej na zbaczanie z drogi do celu, jakim jest wcześniej wyznaczona intencja.

Zwykle jeśli ktoś się decyduje na taki proces, to zmiany mają wymiar naprawdę kwantowy. Osoby, które wspieram, często decydują się po takich sesjach na różne kroki, których w innych warunkach by nie podjęły. Odnajdują odpowiedzi na swoje pytania, znajdują swoje powołanie, nową pracę, partnerów, naprawdę dzieją się bardzo mocne rzeczy w bardzo krótkim czasie, bo trzy miesiąc to nie jest długo.

Sny bardzo dokładnie nam pokazują, jakie miejsca mamy w tym momencie do zaopiekowania. Bo jeśli o czymś śnimy dziś, to znaczy że tam jest ten „ukryty skarb”, problem którym teraz mamy się zająć.

Czy uważasz, że taką pracą ze snami może służyć jak terapia, pomóc rozwiązać wewnętrzne problemy?

Podczas takich sesji można sięgać naprawdę głęboko. Zaczynamy też zwracać uwagę na to, co myślimy i co mówimy, dajemy sobie przestrzeń na wzmacnianie siebie. Czasem otwierają się trudne tematy, dzieciństwo, poprzednie wcielenia, traumy i różne przeżycia, które nie zostały w odpowiednim czasie zaopiekowane. Na różnych etapach życia jesteśmy w stanie przyjąć różne rzeczy, często nie da się tego zrobić w ciągu jednej sesji lub ktoś zwyczajnie nie chce wchodzić zbyt głęboko i to też jest okej. Ale z całą pewnością można to zrobić. Ważne jest rozpoczęcie pracy nad odblokowywaniem swoich emocji i przyjmowaniem siebie takim jakim się jest. Dotykanie tych bolącym miejsc, tudzież zobaczenie, gdzie zaczął się nasz problem – czasem jest to nieprzeżyta żałoba, czasem nieumiejętność wyrażania złości, czasem odcięcie od czucia i emocji. Trzeba te wszystkie obszary posprzątać, żeby uzyskać stałe efekty. Jeśli zamiatamy coś pod dywan, to na pewno do nas wróci. Przyjdzie taki moment, że nasza szafa przepełni się od upychanych w niej trupów i pęknie.

Czy zanim zasiadałaś w kręgach, miałaś do czynienia z intensywnym śnieniem, które kazało ci zwrócić na siebie uwagę?

Uśmiechnięta kobieta z rozwianymi włosami

Jak rozczytać swoje sny? Abigail / fot. Magdalena S. Panfiłowa

Kojarzę, że od czasów nastoletnich sny były dla mnie w jakiś sposób ważne i zdarzało mi się je pamiętać. Niektóre mam pozapisywane w starych pamiętnikach. Co jakiś czas te sny przypominały o sobie i tak jakby pukały do mojej świadomości, dając mi znać, żebym zwróciła na nie uwagę. Zaczęły być wyraźniejsze i lepiej zapamiętywalne, gdy zwolniłam trochę ze swoim życiem, przestałam pracować zawodowo, a więcej czasu spędzałam z dziećmi. Takie spowolnienie i większa uważność spowodowały, że znów bardziej zaczęłam się moimi snami interesować.

Jakie masz podejście do senników i do takiej uniwersalnej symboliki snów?

Ja nie korzystam z senników, mimo że kiedyś mi się to zdarzało. Podczas pracy z ludźmi raczej szukam tych symboli, które wykształciła sobie dana osoba.

Miałam czasem do czynienia z sytuacją, w której trudne wydarzenie, na przykład śmierć w rodzinie, wyśniły trzy różne pokolenia: babka, matka i córka. Co ciekawe, u każdej ten sen wyglądał zupełnie inaczej, nie był związany z symboliką senników, ale mimo to każda z nich wiedziała, co oznacza.

I wydaje mi się, że tak działa każde z nas – wytwarzamy sobie naszą własną symbolikę. Bo dla jednych kot będzie oznaczał wielką fascynację, a dla innych, na przykład dla alergika, będzie oznaczał przekleństwo. O takim patrzeniu na sny mówię, żeby nie kierować się tym, jak nasz sen widzą inni, tylko tym jak my sami go postrzegamy. Natomiast moim zdaniem senniki też są potrzebne i mogą zrobić wiele dobrego. Jeśli są osoby, które nie mają pomysłu na to, jak inaczej spojrzeć na swój sen, ani nie mają kogo zapytać, to być może znajdą w senniku coś, co będzie z nimi rezonowało. Każda droga do tego, żeby znaleźć odpowiedź na swoje pytanie, jest dobra. To trochę tak, jakby powiedzieć że na coś „przypadkiem trafiłam w Internecie”, co spowodowało pójście na jakiś spektakl lub koncert, na którym coś następnego mnie spotkało – taki ciąg zdarzeń. Czuję, że może tak być, że my w śnie trafiamy na jakieś słowo, czy zdarzenie, które później na jawie przyciąga nas do siebie i rozpoczyna jakiś proces.

Zobacz także:

Sennik: zęby. Co oznaczają we śnie?

Mówiłaś, że dajesz się prowadzić swoim snom – czy zdarzyło się, żeby twój sen zasugerował ci, że coś się wydarzy?

Pierwsze co mi przychodzi do głowy, to sen w którym szłam za mężczyzną, który miał na imię Tobiasz (a nie znałam żadnego Tobiasza) i graliśmy na szamańskich grzechotkach, tę muzykę pamiętam najbardziej, bo była dla mnie bardzo pozytywnie emocjonalna. Później trafiłam na książkę „Twórca. Lekcje Tobiasza”, która była dla mnie w tamtym czasie bardzo rozwijająca, a przez tamtą książkę trafiłam na kolejne. Później zmaterializowała mi się także grzechotka – dostałam ją od znajomego, który prowadził w moim domu warsztaty z tworzenia bębnów obręczowych. Czyli tak jakby ta grzechotka przyszła do mnie. Ja takie sprawy traktuję trochę na zasadzie linku świadomości – w tym przypadku dostałam link do słowa Tobiasz, który zaprowadził mnie do wiedzy, która była mi potrzebna.

Zdarza ci się śnić świadomie?

Kobieta podpiera się na ręce, patrzy w obiektyw

Abigail na co dzień pracuje ze snami / fot. Magdalena S. Panfiłowa

Miałam taki momenty, że śniłam świadomie, jednak to było dosłownie dwa lub trzy razy w życiu. Mam wrażenie, że mój umysł nie chce iść w świadomy sen, bo możemy tam kontrolować swoją świadomość: możemy o czymś zadecydować, coś zrobić, kogoś spotkać (ja na przykład miałam sny o pewnym swoim znajomym, któremu podczas jednego ze świadomych snów powiedziałam, żeby przestał mnie odwiedzać we snach i wtedy to podziałało). Chciałam zgłębić świadome śnienie, jednak poczułam, że mam swoistego bana od swojego organizmu. Wydaje mi się, że dalej mam potrzebę tego płynięcia i bycia kierowaną przez sny, nie chcę kolejnego obszaru, w którym to ja mam coś kontrolować.

Z perspektywy osoby, która sporo wie już o śnie, uważasz że niektórzy ludzie mają większą predyspozycję do zapamiętywania snów? Co to oznacza, jeśli ktoś dobrze pamięta swoje sny?

Ja mam takie poczucie, że im bardziej świadomi ludzie, tym to śnienie jest wyraźniejsze i łatwiejsze do zapamiętania. To dlatego, że osoby żyjące w pędzie, w takim „matriksowym” świecie, nie mają na to przestrzeni ani poczucia, że śnienie może być ważne. Sny próbują się do nas dobijać w różny sposób. Mam poczucie, że im więcej mamy w sobie przestrzeni i ochoty żeby siebie poznawać, tym łatwiej się nam te sny zapamiętują. Myślę, że jeśli ktoś ma taką łatwość zapamiętywania snów, to prędzej czy później przyjdzie dla niego moment, żeby się tymi snami interesować. Szczególnie, że sny mogą przynosić nam wiele różnych rzeczy. Czy to z przeszłości, czy to z przeszłości.

Dla mnie koszmary senne, powtarzające się intensywne sny, bardzo męczące, wybudzające, to jest wewnętrzny krzyk „zajmij się tym, już pora”. Jak inaczej ma mówić do nas nasza podświadomość, jeśli nie przez brak snu, który męczy nasze ciało i umysł?

A kiedy jesteśmy nie wypoczęte, to nawalamy na wszystkich innych frontach, jesteśmy złe, zestresowane i zmęczone. Moim zdaniem to jest o tym, żeby się w końcu zająć tymi naszymi snami

Więcej informacji o Abi, a także o tym jak umówić się na konsultację, znajdziesz na jej stronie internetowej: www.abigaildreams.pl

Na co dzień pasjonatka krakowskiego środowiska muzycznego, wokalistka i producentka. Dziennikarstwo ma we krwi, a jak zwykła mawiać, z genami nie wygrasz.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ