Wyobraź sobie, że jesteś Islandią
Nawet najmniejsze gesty mogą zaowocować kolosalnymi zmianami

Według map i pomiarów European Enviroment Agency Islandia jest w czołówce krajów z najczystszym powietrzem na kontynencie / fot. Unsplash/Samantha Oakey
To, co w kwestii działania na rzecz poprawy jakości powietrza i dbania o środowisko dzieje się w Islandii wydaje się niczym w skali światowej, ale tak naprawdę uczy nas, że nawet najmniejsze gesty mogą zaowocować kolosalnymi zmianami. I że nigdy nie wolno się poddawać
Islandia zakaże używania samochodów z silnikiem paliwowym. Takie nagłówki obiegły media we wrześniu minionego właśnie roku, wywołując rumieńce i przyspieszone bicie serca w środowisku nastawionych prislano-ekologicznie osób z całego świata. Radykalne prawo, które rozważa islandzki rząd, zakłada całkowite usunięcie samochodów napędzanych benzyną lub dieslem do roku 2050. To oznacza, że po roku 2030 nie będzie można zarejestrować takiego samochodu i jedyną opcją do wyboru pozostaną samochody elektryczne.
Oni potrafią, a my nie?
Patrzcie, oni potrafią to zrobić. Wszyscy powinniśmy być tacy jak oni. Takie komentarze zwykle po podobnych doniesieniach słychać po kątach. Warto przypomnieć, że podobny pomysł w życie zamierzają wprowadzić również Francja i Wielka Brytania. Cóż, Islandia często cieszy się na świecie lepszą prasą niż na to zasługuje. Podobnie jest i w tym przypadku. Wprawdzie państwo przykłada dużą wagę do dbania o środowisko, a wyspa może pochwalić się jednym z najniższych wskaźników zanieczyszczenia powietrze i wody na świecie. W dużej mierze jest to jednak zasługa samej specyfiki Islandii. Kraj zamieszkały przez nieco ponad 330 tys. osób na powierzchni 103 tysięcy kilometrów kwadratowych (co daje zawrotną liczbę 3 osób na kilometr kwadratowy) niemal nieustannie targany jest wiatrem, ma szczęście korzystać z całkowicie naturalnych zasobów energetycznych, co jest zaletą wulkanicznego charakteru wyspy, a to z całą pewnością ułatwia dbanie o jakość środowiska. Gdyby jednak niektóre zachowania i trendy z Islandii przełożyć na inną szerokość geograficzną, okazałoby się, że wcale nie jest tak kolorowo.
Małe łatwiej kontrolować
Przykładowo, transport publiczny w Islandii istnieje niemalże czysto teoretycznie, transport rowerowy jest średnio możliwy – z powodu warunków atmosferycznych i kiepskiej infrastruktury – a to przekłada się na znacznie wyższą niż w innych krajach liczbę samochodów, z czego duża część to samochody terenowe i SUV-y. Do tego srogie zimy i kiepskie drogi powodują często konieczność zakładania opon z kolcami, więc okres zimowy to często czas, w którym zanieczyszczenie znacznie wzrasta.
Nie jest więc idealnie. Nie jest tak idealnie także w Szwecji czy Norwegii, które zwykle przedstawiane są za wzór do naśladowania. Ale właśnie na tym przykładzie widać, że nie trzeba być idealnym, żeby być dobrym i wartym naśladowania wzorem. Nie trzeba też być wielkim.
Mikro skale w wielkim świecie
Według map i pomiarów European Enviroment Agency Islandia jest w czołówce krajów z najczystszym powietrzem na kontynencie, przy czym, przykładowo, południowa i zachodnia Polska plasuje się w smutnym ogonie krajów, gdzie stężenie PM10, mieszaniny toksycznych substancji, w powietrzu przekracza krytyczną wartość 180 – µg/m3 (w pomiarach z końcówki stycznia tego roku podobny wynik osiągnęło jedynie Kicevo w Albanii). Znaczenie islandzkiego przemysłu w skali europejskiej jest właściwie żadne – kraj ląduje na niemal ostatnim miejscu, daleko za Niemcami, Wielką Brytanią, Francją czy Polską. Mniejsze znaczenie mają tylko Malta, Cypr i Estonia. Stąd też niskie zużycie energii, Islandia jest jedynym krajem Europy, w którym wskaźnik zasobów energetycznych jest na plusie. Niewielki kawałek tortu Islandia ma też w kwestii generalnej emisji zanieczyszczeń powietrza na Europę. Niestety, statystyki dość konkretnie psuje 2010 rok, moment erupcji wulkanu Eyjafjallajökull, który wyprodukował więcej skażeń powietrza niż cała Islandia na przełomie ostatnich 20 lat. Na wulkany jednak człowiek nie ma wpływu.

Islandia / fot. Unsplash/ Red Charlie
Ale powietrze to nie wszystko. Gdy za pośrednictwem social mediów i różnych akcji pro-ekologicznych, do powszechnej świadomości przebiła się wiedza o skali zanieczyszczenia świata plastikiem, Islandia zareagowała natychmiast. Na ulicach Reykjaviku pojawiły się hydranty, z których turyści mogą nabierać wody do butelek szklanych lub plastikowych wielorazowego użytku. Sami Islandczycy piją wodę prosto z kranu i przy okazji starają się przekonać swoich gości do tego, że picie wody kranowej jest nie tylko smaczne, ale też bezpieczne i dobre dla środowiska. Wkrótce w barach w Reykjaviku nie będzie też można dostać plastikowych słomek.
Wiemy, że niewiele możemy, ale…
Wszystko to brzmi pięknie, ale coś próbuje przebić bańkę zachwytu. Mówimy o kraju, którego udział w zanieczyszczeniu wody i powietrza na skalę światową jest praktycznie zerowy. Można by więc pomyśleć, że rosnąca świadomość ekologiczna w Islandii i idące za nią działania, to jak – nie przymierzając – walka Dawida z Goliatem czy innego człowieka z dinozaurem. Bo to przecież i tak niewiele zmieni, choćby Islandczycy byli najbardziej ekologicznym narodem świata. Całe dobro dla środowiska poczynione przez mieszkańców tej mikro wyspy na środku Atlantyku zostanie błyskawicznie zniwelowane przez fabryki, kominy i hiperzużycie plastiku na pozostałej części globu. Choć więc plany islandzkiego rządu wydają się w tym kontekście szaleństwem, to jest w nim metoda. Gdy podzieliłam się wątpliwościami w rozmowie ze znajomą Islandką, ta odpowiedziała – bez namysłu, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie –
Jesteśmy bardzo małym krajem, wiemy o tym. I tak naprawdę może nie ma znaczenia to, co robimy. Ale chcemy dawać przykład. Wszyscy tu wierzymy, że jeśli będziemy konsekwentni w dbaniu o środowisko i będziemy to pokazywać światu, to uruchomimy ten efekt domina i wtedy zmiany będą mogły się stać duże
– podsumowała.
Wróćmy więc do naszego domu i wyobraźmy sobie, że jesteśmy Islandią. Że w całym naszym otoczeniu, rodzinnym czy biurowym, jesteśmy jedyną osobą, która postanawia zmienić swoje życiowe nawyki w imię zdrowszego środowiska. Wydaje się, że to bez sensu, bo przecież koledzy z biura i tak pomieszają segregowane śmieci i odjadą do domów samochodem, podczas gdy ty będziesz drałować rowerem albo kisić się w tramwaju. Ale to jednak, mimo wszystko, ten jeden samochód mniej, te kilka kilogramów odpadów lepiej posegregowanych, a przede wszystkim: ten wpływ. Twoje nowe nawyki początkowo będą wydawać się egzotyczne, może nawet śmieszne, ale wkrótce sprawią, że otoczenie zacznie się zmieniać.
Choćby wtedy, kiedy pochwalisz się, że w tym miesiącu na ogrzewanie, zużycie wody czy benzynę wydałaś sto, dwieście złotych mniej i właśnie wybierasz się na elegancką kolację. Bo że bycie eko się zwyczajnie opłaca, to jest najlepszy z argumentów.
Kilka kroków do bycia bardziej eko

Islandia / fot. Fotolia
Poradników dotyczących tego, jak uczynić swoje życie bardziej przyjaznym środowisku, w internecie znajdziecie bez liku. W większości pojawia się jednak kilka najistotniejszych punktów: nie marnuj wody, ogranicz do niezbędnego minimum zużycie plastiku i zwracaj na to uwagę innym. Nie bój się pić wody z kranu (możesz ją filtrować, na przykład Britą), korzystaj z butelek wielorazowego użytku. Spróbuj kupować tyle, żeby nie wyrzucać jedzenia. Ogranicz jedzenie mięsa. Wybieraj spacer lub komunikację publiczną tak często jak to możliwe. Odłączaj od prądu lub całkowicie wyłączaj nieużywane sprzęty (telewizory na stand-by pobierają prąd i tylko ci się wydaje, że niewiele). Segreguj śmieci. Toksyczne odpady (np. baterie) wyrzucaj w specjalnie przeznaczonych do tego miejscach. Kupuj mniej. Naprawiaj to, co zepsute. Przeczytaj książkę „Mniej” Marty Sapały, poznaj ekstremum i zastosuj przynajmniej połowę z tego. To wszystko jest bardzo proste i w wielu krajach na świecie – nie tylko w Skandynawii – mnóstwo osób już to robi. Bądź w tym konsekwentna i stanowcza. Im więcej nas będzie, tym szerzej zakrojone zmiany staną się bardziej widoczne. Tym większa szansa, że zanieczyszczanie środowiska, niesegregowanie śmieci, stanie się po prostu obciachem. Jak skarpety do sandałów.
Kaśka Paluch
Paweł 7 grudnia, 2019
Marzy mi się wypad na Islandię. Może w przyszłym roku. Niewiele zostało do 2020 🙂