In-Ty-Mnie: Jak nie dostać raka?
Czy istnieją sposoby na to, by czmychnąć nowotworom złośliwym? Aga Szuścik przeprowadza przez meandry profilaktyki pierwotnej i wtórnej, nie dając się ani terrorowi zdrowego życia, ani onkologicznie niebezpiecznej bierności.

Jak nie dostać raka? / fot. Aga Szuścik
Jak nie dostać raka? Na to pytanie, w ramach cyklu „In-Ty-Mnie”, odpowiada Aga Szuścik – artystka wizualna, edukatorka, autorka projektu i kampanii „To się nie zdarza”. Aga jest syrenką – osobą, która przeszła operację usunięcia części lub całości żeńskich narządów rodnych
Mój rak – moja wina?
Nie zliczę bezsennych nocy, w czasie których katowałam się pytaniem, czy mój rak to moja wina. Jak żyłam przed diagnozą? Z pewnością w stresie. Zapatrzona w niedojrzałą i efemeryczną wizję kariery, przepracowywałam się, niejednokrotnie aż do bólu w klatce piersiowej i łez zmęczenia. Moja psychika była jak szuflada, w której od lat nikt nie robił porządku. Wciąż czymś się przejmowałam: co mówią inni, czy nadaję się do swojej roboty, czemu ktoś napisał tak, a nie inaczej, jaką podjąć decyzję, co znaczyła tamta mina, co, jak przestanę dostawać zlecenia, co, jeśli Maciek mnie zostawi, pies umrze, a przyjaciółki oleją. Świadomego odpoczynku nie zaznawałam prawie wcale: leżenie odłogiem przed telewizorem, bardzo rzadkie wyjazdy na weekend, krótkie spacery, kilka stron książki. Jadałam różnie. Sportu – praktycznie zero. Badań profilaktycznych – jeszcze mniej. No i niemało imprezowałam.
Przepis na raka
Mimo to jednak nie żyłam na żadnej krawędzi. Nie powiedziałabym, że stylem życia o raka się prosiłam (w ogóle, kto prosi się o raka?!). Pamiętam: gotowałam przecież zupy, śmiałam się do rozpuku, tarzałam się w jesiennych liściach, uprawiałam seks, wyciskałam soki. Dlaczego więc spotkało to właśnie mnie? Dziś znam odpowiedź: miałam onkogenny wirus HPV i nie wyłapałam stanu przedrakowego, gdyż nie chodziłam na kontrole ginekologiczne. Czy obniżona odporność pomogła jednak rakowi się rozwinąć? Pewnie tak, ale znam wiele osób żyjących znacznie mniej zdrowo niż ja, a bez raka. Znam lub znałam także ludzi z obsesją na punkcie bycia fit, świadomego jedzenia i szeroko pojętego wellbeing, którzy… doskonale wiesz, co kryje się w tej drugiej, niedopisanej części zdania. Czy żałuję tego pracoholizmu, tych imprez, tego leżenia przed telewizorem? Absolutnie nie. Oczywiście, lepiej byłoby, gdybym żyła zdrowiej i co roku chodziła na cytologię, ale czasu nie cofnę. Uczucie żalu także nic mi nie da. Wręcz przeciwnie – może odebrać motywację do pracowania na zdrową, uśmiechniętą przyszłość.
Nie ma uniwersalnego przepisu na raka, typu 150 cheeseburgerów, 2000 papierosów, 50 sezonów seriali na kanapie, 30 nocy lęków i szczypta pecha. Raka praktycznie nie da się uniknąć tak na sto procent. Można natomiast stosować profilaktykę pierwotną i wtórną. Obie one zmniejszają prawdopodobieństwo zachorowania na raka. Jak to działa?
Twoje miasto w liczbach, czyli liczymy raki
Pewnie wiesz, ile osób żyje w Twoim mieście bądź wsi, tak mniej-więcej. Załóżmy więc, że istnieje nowotwór, na który zapada 0,5% osób. Oblicz, ile to realnych ludzkich historii w Twoim miejscu zamieszkania. Wśród nich mogą być ci, których znasz: urocza pani z warzywniaka, Karolina z działu marketingu w Twojej pracy, sąsiadka, co ma śmiesznego mopsa. Stosowanie profilaktyki nie sprawi, że nikt nie dostanie tego raka, ale, zgodnie z badaniami, u żyjących zdrowo i badających się osób zachorowalność spadnie do, dajmy na to, 0,3%. Pozornie nic wielkiego – 0,2% różnicy. Policz jednak, ile to mieszkańców w Twoim mieście. Tyle ludzi profilaktyka ocali. Wśród nich będzie Karolina lub sąsiadka od mopsa. Albo Ty.
Smoothie w kieliszku do prosecco
Pewnie zastanawiasz się , czym różni się profilaktyka pierwotna od wtórnej – wspominałam o nich wcześniej. Profilaktyka pierwotna to wszelkie działania, które możesz podjąć, by żyć zdrowo. Nauka jednoznacznie udowadnia bowiem, że prawdopodobieństwo zachorowania na nowotwór złośliwy jest niższe u tych, którzy o siebie dbają. Spójrz na swój talerz – czy jest na nim wystarczająco dużo warzyw i owoców? Czy nie przesadzasz z szybkim żarciem, słodyczami, gotowymi posiłkami i mięsem, szczególnie czerwonym? Przemyśl używki, którymi umilasz sobie czas – czy są one konieczne? Może dobry dzień fajnie byłoby uczcić nie kolejnym kieliszkiem prosecco, a modnym smoothie? Naukowcy mówią, że codzienne sączenie niewielkich ilości alkoholu jest przynajmniej tak groźne jak upijanie się od czasu do czasu. Jak tam Twoja aktywność fizyczna? Nie musisz od razu pędzić kilka razy w tygodniu na siłownię, ale może chociaż spróbujesz domowych treningów z aplikacją? Bieganie przy zachodzie słońca? Joga?
Ty polubisz, rak – nie
Świat, w którym żyjemy, coraz chętniej zaprasza nas do zdrowego życia. Czasy, w których było to drogie i skomplikowane, minęły. W popularnych dyskontach bez problemu znajdziesz egzotyczne owoce lub książkę z wegańskimi przepisami. W biegu możesz zjeść nie tylko wołowego burgera, ale i rybę lub sałatkę. W parkach czekają przyrządy do ćwiczeń. To opcje fajne dla Ciebie, ale nielubiane przez raka. Czemu zatem nie spróbować? Do profilaktyki pierwotnej dorzucę jeszcze trzy rzeczy. Żeby łatwiej wymknąć się nowotworowi skóry, dobrze jest smarować się kremem z filtrem – nie tylko w czasie upałów, nie tylko plecy i ramiona, nie tylko podczas opalania (które, jak i wizyty w solarium, najlepiej ograniczyć). Warto zainteresować się szczepieniem przeciw HPV – także dla swoich dzieci. No i wreszcie napisać muszę o badaniach i działaniach, związanych z obciążeniem genetycznym, np. sprawdzeniu, czy masz mutację BRCA, jeśli w Twojej rodzinie były przypadki raka piersi lub jajnika. Wspomnij o tym w gabinecie lekarskim.
Proste pytania
Jest jeszcze profilaktyka pierwotna psychologiczna. Martwi mnie, że tak mało się o niej mówi. Często za to słyszę prychanie: przecież nie da się nie przejmować, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, każdy niesie swój krzyż, życie to nie rurki z kremem. Absolutnie nie chcę być jedną z tych, co krzyczy „hej, wstawaj z kanapy, do roboty, pracuj nad sobą” – presja oraz pęd ku wizji ideału w krzywym zwierciadle nadmuchanych haseł są dla mnie śliskie i brzydko pachną. Zamiast tego, warto jednak co jakiś czas zadać sobie kilka prostych pytań, po czym na głos przeczytać spisane odpowiedzi.
✓ Czy ktokolwiek na świecie lepiej zna Ciebie i Twoje intencje niż Ty?
✓ Jak ocenianie innych wpływa na Twoje samopoczucie?
✓ Rozpamiętywanie błędów, poczucie winy, żal – jak długo są potrzebne?
✓ Czy drobne potknięcie rzeczywiście przekreśla sens całego dnia?
✓ W czym jesteś super?
✓ Jak można grzecznie odmówić czegoś, co nie jest dla Ciebie ani ważne, ani pilne?
✓ W jaki sposób odpoczywasz?
✓ Czy wystarczająco dużo czasu spędzasz ze sobą?
✓ Pamiętasz, że tylko we własnym ciele możesz żyć i spełniać marzenia?
✓ Czego chcesz spróbować, a z czym lub kim zerwać?
W profilaktyce pierwotnej nie chodzi o to, by uśmiechem reagować na przykrość w pracy lub awanturę rodzinną, do każdego seansu filmowego kroić marchewki i seler naciowy, a po porannym siku obowiązkowo biec pół maratonu. Zachęcam Cię do małych, łatwo osiągalnych kroków. Do odmiany. Do równowagi.
Lista czy gra – co wolisz?
Profilaktyka wtórna to z kolei przede wszystkim badania lekarskie, takie jak USG, cytologia czy testy z krwi. Co roku warto chodzić do ginekologa: na cytologię i USG przezpochwowe już od dwudziestych urodzin lub trzy lata po pierwszym seksie, jeśli wypada to wcześniej. Po trzydziestce do kontroli dodaj coroczne USG piersi (niektóre źródła zalecają robić to wcześniej – super!), a po pięćdziesiątce – mammografię co dwa lata. Po czterdziestym piątym roku życia przychodzi pora na badanie prostaty u urologa oraz PSA z krwi – oba co dwanaście miesięcy. Gdy skończysz pięćdziesiąt lat, co dekadę zapisz się na kolonoskopię, a co roku badaj kał – chodzi o sprawdzanie, czy nie ma w nim tzw. krwi utajonej. Niezależnie od wieku, co dwa lata warto machnąć USG jamy brzusznej, tarczycy oraz badanie hormonu TSH. To też dobry interwał czasowy na rentgen płuc. Chyba że palisz papierosy – wtedy prześwietlenie lepiej robić co roku. Nic nie mówię, nie krytykuję, nie oceniam, nie namawiam, ale wnioski w kwestii palenia nasuwają się same, prawda? Samobadanie skóry (przejrzenie pieprzyków i znamion), piersi (na moim Instagramie, w IG TV znajdziesz film instruktażowy) i jąder (tak, i to warto wykonywać regularnie) to aktywności comiesięczne. Dodatkowo, jeśli obserwujesz w swoim organizmie coś niepokojącego, na przykład niekontrolowane chudnięcie czy ustawiczne zmęczenie, umów się na wizytę lekarską. Kompletnie nie chodzi jednak o to, by buszować po portalach medycznych i wyszukiwać sobie kolejne nowotwory złośliwe – nie każda biegunka to rak odbytu, nie każde kaszlnięcie to przerzut na płuca. Samodiagnozowanie to irytujący znajomy, niedający spokoju medycynie. Niedobrze jednak bagatelizować dolegliwości, które nie mijają i nie mają jednoznacznej przyczyny. Jeśli lista badań w tym akapicie jest dla Ciebie zbyt obszerna i chaotyczna, poniżej gra z mojego projektu Profilaki. Przejście tej planszy poskutkuje wypisaniem Twoich badań profilaktycznych. Wygraj dbanie o swoje zdrowie!

„Ograj raka” z projektu „Profilaki” / autorka: Aga Szuścik
Sześć słów, których żałuję
Analizowanie, w jakim stopniu doprowadziłam do swojej choroby, dziś może mi dostarczyć co najwyżej frustracji. Stało się – mam raka. Na pewno nie jest to moją winą. Żadna choroba nie jest winą pacjenta czy pacjentki. Żeby wskazać istotność cytologii jako narzędzia społecznej walki z rakiem szyjki macicy, w swoim wystąpieniu na TEDx użyłam słowa ‘wina’. Zabieg spełnił swoją rolę – wiem, że dzięki temu stwierdzeniu wiele osób pobiegło się przebadać. Ja jednak, mimo to, żałuję tych słów. Wyrwane z kontekstu były bowiem przyczynkiem do krytyki, w dużej mierze słusznej. Dziś chętnie zmieniłabym słowo ‘wina’ na inne, łagodniejsze, nieobciążające. Może ‘odpowiedzialność’? Albo po prostu ‘sprawa’, ‘rzecz’? Nie jestem winna swojego raka – gdybym wiedziała, że mogę go dostać i co to właściwie oznacza, z pewnością zrobiłabym wszystko, by temu zapobiec. Żal nic nie zmieni. Moje zdrowie jest jednak moją sprawą. Jem mniej słodyczy. Nadal kocham lody i piekę moje słynne babeczki o smaku białej czekolady i bazylii, lecz znacznie częściej sięgam po szklankę smoothie czy figę, którą zjadam ze skórką. Zdarza mi się tłuściutki burger, ale prawie całkowicie rzuciłam mięso. Do codzienności zaprosiłam treningi, jogę, ćwiczenia oddechowe. Imprezuję rzadko. Mam dobry krem z filtrem. Staram się nie tylko jeść czy pić, ale i myśleć możliwie zdrowo. Cieszy mnie, że jestem coraz asertywniejsza, a gdy łapię się na przejmowaniu słowami kogoś, na kim mi nie zależy, dość szybko odpuszczam. Bycie jak z reklamy lub uniknięcie raka to utopia. Jestem jednak pewna, że istnieją jednak proste czynności, które pozwalają lepiej się czuć, bardziej lubić siebie i zmniejszyć prawdopodobieństwo bycia po tej mniej korzystnej stronie statystyk. Do tego zachęcam i tego życzę: uroczej pani z warzywniaka, Karolinie z działu marketingu, sąsiadce od mopsa, Tobie i sobie.
O autorce

Aga Szuścik / fot. materiały prasowe
Dr Agnieszka Szuścik
Artystka wizualna, edukatorka, autorka projektu i kampanii „To się nie zdarza”, bloga „Życie po raku” oraz podkastu „Przygody ginekologiczne”. Jedna z „50 Śmiałych 2019”, prelegentka TEDx, ambasadorka licznych programów profilaktyki onkologicznej. Doktora sztuk filmowych, wykładowczyni ASP w Krakowie oraz w AF w Krakowie i Warszawie, prowadząca audycję „Sztuka słuchania” w OFF Radio Kraków, absolwentka szkoleń RTZ, współzałożycielka Akademii Siebie. Na przestrzeni ostatnich lat pomogła setkom kobiet: pamiętać o badaniach, uwierzyć w siebie i docenić swoje potrzeby. Obecnie pisze książkę o tym, czego uczy rak. Aga jest syrenką.
Cykl Agi Szuścik „In-Ty-Mnie”
In to wewnątrz, w środku. Właśnie tam, w głąb intymności umysłu i ciała sięga ten cykl mini-artykułów.
Ty znajdź w tych słowach siebie, zaakceptuj się, zrozum i pokochaj – jesteś tu najważniejsza.
Mnie, Agę Szuścik, wykorzystaj jako lustro, w którym możesz przejrzeć się ubrana w swoje decyzje, lub trampolinę, by odbić się prosto do inspiracji i wiedzy.
Widzisz myślniki pomiędzy tymi słowami? Myśl jest podstawą zmiany, działania oraz bycia ze sobą, tak po prostu, tak in-ty-mnie.
W każdy, pierwszy poniedziałek miesiąca, publikujemy tekst Agi Szuścik o życiu i o tym, czego uczy rak
To ósmy tekst z cyklu „In-Ty-Mnie”. Poprzednie przeczytasz tutaj:
Dlaczego nie mówi się „będzie dobrze”?
Jaki powinien być dobry ginekolog?
Czy istnieje lekarstwo na raka?
DER-MED 11 października, 2021
Świetny artykuł, infografika zdecydowanie warta rozesłania dalej! 🙂