Thursday, April 17, 2025
Home / Felietony  / Historia choroby

Historia choroby

Niska samoocena rodzi poważne problemy. Również w relacjach damsko-męskich. O tym, do czego prowadzi zbytnie analizowanie siebie, pisze Hanna Bakuła.

felieton-bakula

Ilustracja: Andrzej Politowicz

Brzmi strasznie, a tu chodzi tylko o chorobliwą nieśmiałość i brak pewności siebie. Nigdy tego problemu nie widziałam, a tu nagle prawie wszystkie 40-latki, czyli w pojęciu moich 60-letnich kolegów staruszeczki, skarżą się na zaniżone poczucie wartości.

Większość, która nie załapała się na jakiś związek w latach 90., gdy relacje męsko-damskie były normalne, wyje do księżyca. Chętnie wysłuchuję historii o niewiernych partnerach, o kłamliwych kochankach, mężach, co uciekli, zupełnym braku molestowania, nawet na wakacjach, i jest mi bardzo przykro, gdyż jestem nadmolestowana, i nigdy nie przyszło mi do głowy, że może być inaczej. Rysuję portret jakiejś ślicznej, zamożnej kobiety (co prawda przypomina katechetkę z prowincji, która celuje w umartwieniach gastronomicznych) i to cudo opowiada mi historię, że jeździ na warsztaty poprawiające ego. Polega to na siedzeniu na golasa w jamach i okadzaniu oraz rytuałach, o których pozwoliłam sobie nie słuchać. Powodem tych desperackich aktów był, co jasne, brak akceptacji przez rodziców i kolegów oraz brak urody. No i potem nieudane małżeństwo ze sprytnym idiotą, który wisiał na niej jak pigwa. Po rozwodzie (bo mężuś uciekł z wesołą laleczką z mieszkaniem) ona kupiła kosztowny, samotny dom i zwierzęta do pilnowania. Kot w ogóle nie lubi być sam w domu, a psy boją się burzy i gryzą nocami drzwi. Osoba dorosła powinna wiedzieć, że do zwierząt potrzebna jest rodzina, a koty mają stare panny, które nie szukają męża. Moja modelka szukała męża w domku pod lasem, a portret był jej potrzebny, żeby umieścić na Facebooku. Całkiem ładna, młoda, zdolna dietetyczka z lekką nadwagą (szewc bez butów chodzi) przeszła na wegetarianizm i zajęła się ajurwedą. Jakaś schizofrenia. Jak się szuka drugiej połowy jabłka, to się eksponuje własną – na wakacjach, wycieczkach, spływach kajakowych, a najlepiej w single barach i na dyskotece, a nie pod lasem drapiąc koty. Jak chcemy intelektualistę, chodzimy do bibliotek, rowerzystę poznajemy na ścieżce, melomana w filharmonii, kibica na stadionie, a podrywacza na disco polo. Szansa, że z lasu wypełznie piękny gajowy z odpowiednim wykształceniem, który będzie lubił spać w łóżku z dwoma rottweilerami i kotem, jest mała. Raczej bym na to nie liczyła. Przypadek, który opisuję, jest kroplą w morzu wpędzonych w kompleksy przez facetów dziewczyn, które stają do wyścigu, głodząc się, masując, uprawiając nasiadówki w dymie, doczepiając sobie włosy, paznokcie, rzęsy i nastrzykując pośladki. Moja gosposia mówiła, że „jak cię nie chce brudnej, to nie będzie chciał czystej”. Tu bym polemizowała, ale coś w tym jest. Nie można cały czas stać na palcach, ale i nie można siedzieć pod muchomorem albo udawać, że się opiekujemy chorą matką, która nas przeżyje, jeśli nie przestaniemy się stresować. Niska samoocena to przypadek dla psychiatry, a nie na posiady w puszczy. Bardzo dobrze działa posiad u mnie – po kilku godzinach portretowania wyfruwa ode mnie motyl, choć przyszła ćma. Na szczęście dawniej nie wiedziałam, że istnieje „zła samoocena”. Rodzina chwaliła mnie tylko zaocznie, ale o tym też nie wiedziałam. Chłopcy nie zwracali na mnie uwagi (byłam grubaską), dopóki nie urósł mi spory biust. Byłam niska, za wesoła, za bystra i teoretycznie nie miałam szansy na zamążpójście, a jednak miałam czterech mężów. Było to możliwe, bo w czasach mojej wczesnej młodości nie istniało pojęcie samooceny i stresu. Jakbym w wieku 14 lat zaczęła rozmyślać o powodach mojego samotnego stania w kącie na zabawach szkolnych, to bym zwariowała i nie była tym, kim jestem. To dzięki brakowi analizowania siebie uratowałam głowę i nie wpadłam w kompleksy. Kobieta jest zawsze atrakcyjna, o ile tylko tak o sobie myśli, acz zawsze można trochę schudnąć i nie palić papierosów, bo to ogromnie nie sexy.

Hanna Bakuła

OKLADKA-65-Beata-Sadowska200pxfelieton pochodzi z nr 3/2015

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ