Tuesday, April 22, 2025
Home / Felietony  / Hanna Bakuła: Jesienny śmieszny pan

Hanna Bakuła: Jesienny śmieszny pan

„Jesienny śmieszny pan" – najnowszy felieton Hanny Bakuły

Hanna Bakuła: Jesienny śmieszny pan

Było o tym, że pan jest śmieszny, bo udaje, iż bohaterki nie widzi, a widzi, ilustr. Andrzej Politowicz

Kiedy byłam mała, popularna była piosenka pod tym tytułem.

 

Hanna Bakuła: Jesienny śmieszny pan

Było o tym, że pan jest śmieszny, bo udaje, iż bohaterki nie widzi, a widzi, ilustr. Andrzej Politowicz

Było o tym, że pan jest śmieszny, bo udaje, iż bohaterki nie widzi, a widzi. No i zawsze pojawia się w tym samym miejscu. Trochę jak lis z Małego księcia. Słowem – czysty, pełen niedomówień romantyzm, który stał się niemodny, a szkoda. Mało teraz jesiennych, śmiesznych panów. Siedzą w biurach po godzinach i zawierają znajomości przez internet, o każdej porze roku. Jesieni nie zauważają. Jako panienka byłam na etapie zakochiwania się w każdym chłopaku, który na mnie zerknął.
Z powodu mojej problematycznej urody, takoż sporej tuszy, nie było ich wielu. Z czasem bardzo się to zmieniło, bo okazałam się brzydkim kaczątkiem. Do łabędzia mi daleko, ale nie jest źle. Spotykam wielu jesiennych panów. Może i tej jesieni coś przez mój park przejdzie. Ciekawe, że od czasów młodzieńczych zakochuję się jesienią. Chyba dlatego, że ma dziwny, nostalgiczny zapach. Wszystko jest smutnawe, no i boskie, idealne do spacerowania we dwoje, i te suche liście pod nogami… Można siedzieć dłużej w kawiarni, bo zaczęło padać. Można mieć zabawne parasole, które kolekcjonuję. Są kolorowe, w obrazy impresjonistów albo liście bananowca. Spacer we dwoje z nowym obiektem uczuć, pod parasolem, ma wiele erotyzmu, bo można się przytulić, ale wcale nie jest łatwo chodzić we wspólnym rytmie. To może być probierz późniejszych sytuacji, które jesienią mają dodatkową kameralność. Można się zasiedzieć albo zależeć do szarego świtu, który zmienia wszystko w czarno-biały film z Gretą Garbo, która, w przeciwieństwie do mnie, nigdy się nie uśmiechała, a wszyscy szaleli z miłości. Myślę, że tajemnicza kobieta jest bardziej seksowna od miłej śmieszki. Za wesoły pan też mniej pociągający. Taka kawa na ławę. Mało to jesienne. Jesienny pan to zwykle ktoś, na kogo by się nie zwróciło uwagi na plaży. Nie przypomina kulturysty w markowych bokserkach, za to pięknie mówi o muzyce albo obrazach. Bywa też jesiennie, złotawo zabawny. Czasem mruczy jak kot. Ma fajne, wielkie szaliki i nieprzemakalne kamasze. Niewykluczona śmieszna czapka.
Jesienią jest więcej czasu na patrzenie w oczy czy obserwację mowy rąk. Ręce żyją niezależnie od mimiki i wiele pokazują. Leżą spokojnie albo pląsają jak akrobata cyrkowy. Czasami bezwiednie pędzą w naszym kierunku. To dobry znak.
Jesienny pan podaje nam płaszcz w szatni, poprawia kołnierz, pomaga przeskoczyć kałużę, a potem zaprasza na grzane wino albo na własnoręcznie przygotowaną kolację. Jesień idzie wolno przez park, choć wiatr nie do wytrzymania, no i coraz ciemniej. Super. Dla zakochanych to dobrze. Romans pięknieje, a świat robi się coraz brzydszy. Łyse drzewa, pierwsze zamarznięte kałuże. Zziębnięte gawrony. Sine nosy. Przechodnie skuleni jak krewetki na patelni. A my sobie na to bimbamy, bo w domu czeka nasz własny jesienny pan, już nie śmieszny, z opcją na bycie panem zimowym. Potem się zobaczy.

 Hanna Bakuła

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ