Bakuła – mężczyzna na każdy dzień tygodnia
Siódemka jest liczbą kabalistyczną i wszystko co istotne ma z nią coś wspólnego, odkąd istnieje cywilizowany świat. Poznaj siedmiu mężczyzn Hanny Bakuły
Siódemka jest liczbą kabalistyczną i wszystko co istotne ma z nią coś wspólnego, odkąd istnieje cywilizowany świat. Siedem grzechów głównych, siedem plag egipskich, siódma góra, siódma rzeka i siódme morze, o którym pisała Osiecka. Wyznaczony kryzys małżeński po siedmiu latach, bo to wiek, w którym ludzkie pisklę może się już samo wyżywić, więc po co mu tatuś. Może dlatego nazywają siódemkę kosą śmierci? A siedem dni tygodnia? Ot co!
Tyle o siódemkach, bo „Miasto Kobiet” ma siedem lat. Zastanawiałam się też w związku z tym, czy istnieje aż siedem generalnych typów męskich i doszłam do wniosku, że chyba nie. Nie są aż tacy interesujący. Ja rozróżniam dwa, fajny i niefajny – w szerokim spectrum. Potem chciałam opisać siedmiu najważniejszych facetów swojego życia, ale aż tylu istotnych nie miałam. W tej sytuacji opiszę mężczyzn idealnych na każdy dzień tygodnia. Kiedy byłam mała, sprzedawano komplety majtek z nazwami dni i trzeba było kupić siedem par. Złożyłyśmy się z koleżankami z klasy i mnie w losowaniu przypadł wtorek, który nosiłam bez zwracania uwagi na kalendarz. Podobnie ma się rzecz z mężczyznami, których nosimy, jak popadnie, zamiast mieć po jednym na każdy dzień tygodnia.
Pan poniedziałek
Powinien być spokojny i robić kawę do łóżka. Żadnych gwałtownych ruchów i seksu o szóstej rano. Taktowny, ciepły, wykąpany i pachnący, od rana uprzyjemni nam ten straszny, pierwszy dzień tygodnia i mierzenie się od nowa z kłopotami. Kiedyś poniedziałek nazywany był szewskim, bo szewcy na skutek kaca nie pracowali. Dam to nie dotyczy.
Pan wtorek
Typ sportowy i towarzyski. Elegancki, bardzo sprawny seksualnie, zaprasza nas do swojego penthouse’a i pokazuje świat poprzez kieliszek szampana i nie tylko. Jest idealnym rozrusznikiem tygodnia.
Pan środa
Powinien być romantyczny, błękitnooki. Znać się na teatrze i książkach. Nie musi być ogierem, wystarczy przyjemny głos. Z nim idziemy na małą kolację i gadamy, udając, że nie wiemy, dlaczego trzyma nas za rękę. Nie radzę się przekonywać, romantycy miewają kłopoty ze wzwodem, stąd erudycja.
Pan czwartek
Kolega, przyjaciel ze szkoły. Zreperuje rower, kupi nam do niego halogen. Pojedzie na wycieczkę. Zaprosi do kina. Napije się z nami whisky i jak chcemy, to zostanie. Jak nie, to pójdzie, wcale nie obrażony.
Pan piątek
Wesoły, inteligentny, dobrze ubrany, tańczący, nieśpiewający, lubiący wyjazdy, przygody i siedzenie w barze. Idealny do życia towarzyskiego i nie tylko. Może być do niego kolejka, więc bookujemy go tydzień wcześniej.
Pan sobota
Niestrudzony animator naszego życia. Przeważnie rozwiedziony, a jeszcze nie złapany. Jeśli mamy dzieci, on się nimi zajmie i powozi łódką lub kabrioletem, razem z własnymi. Zorganizuje cały dzień, bo ma nadzieję, że weźmiemy udział w zaplanowanej przez niego nocy. Może używać gadżetów i nie dać spać do rana. Latem da się wytrzymać. Byle do niedzieli.
Pan niedziela
Kulturalny, cichy, ze spojrzeniem obiecującym, że zrobi z nas wiatrak. Z nim idziemy na lunch rehabilitacyjny po panu sobocie. Potem wystawa sztuki współczesnej i do niego, odpocząć przy świetnej muzyce i niezobowiązującym, tantrycznym seksie. Może być gadułą i popisywać się erudycją, ale i tak drzemiemy. Na noc wracamy do czekającego w domu pana poniedziałka.
Życzę „Miastu Kobiet” kariery w stolicy i następnych 7 x 7 x 7 x 7.