Mount Everest zdobyty, czyli „Finnegans Wake” po polsku!
Stało się. Chwila, na którą czekaliśmy długie lata nadeszła – mamy polskie tłumaczenie słynnego „Finnegans Wake” Jamesa Joyce’a!

Stało się. Chwila, na którą czekaliśmy długie lata nadeszła – mamy polskie tłumaczenie słynnego „Finnegans Wake” Jamesa Joyce’a
Stało się. Chwila, na którą czekaliśmy długie lata nadeszła – mamy polskie tłumaczenie słynnego „Finnegans Wake” Jamesa Joyce’a! Książki nazwanej przez Jana Gondowicza wydawniczym Mount Everestem…

Stało się. Chwila, na którą czekaliśmy długie lata nadeszła – mamy polskie tłumaczenie słynnego „Finnegans Wake” Jamesa Joyce’a
We wtorek, 28 lutego, odbyła się w krakowskim Bunkrze Sztuki konferencja prasowa poprzedzająca premierę książki „Finneganów Tren” Jamesa Joyce’a. Pojawili się na niej: Krzysztof Bartnicki, który podjął się przekładu utworu, Katarzyna Bazarnik i Zenon Fajfer – redaktorzy serii Liberatura , Marianna Kłosowska i Katarzyna Szumilas – właścicielki Drukarni Stabil i Piotr Marecki – szef wydawnictwa.
„Finneganów tren” to dzieło niepowtarzalne i specyficzne, nie bez przyczyny nazywane najtrudniejszą i najdziwniejszą książką świata. Właśnie na jej potrzeby, Joyce stworzył jedyną w swoim rodzaju mowę, łączącą wyrazy z kilkudziesięciu różnych języków świata m.in. suahili, eskimoskiego, a nawet polskiego. Eksperyment pisarza przyniósł efekt niezwykły i oszałamiający, powstała książka, jakiej wcześniej nie było. Istnieją różne teorie odnośnie do sensu utworu. Uznaje się go za opowieść o wędrówkach duszy po śmierci lub też opis snu. Inne tropy interpretacyjne mówią, że jest on metaforą świata (z dokładnymi parametrami liczbowymi) lub odzwierciedleniem umysłu osoby chorej na schizofrenię.
Polskiego czytelnika z pewnością szczególnie zaciekawi fakt pojawienia się w oryginale słów polsko brzmiących, takich, jak jajko i mleko oraz nazwisk – Paderewski czy Modrzejewski. Na szczególną uwagę zasługuje wyraz „jajko”. Joyce’a bawiło bowiem podobieństwo fonetycznego brzmienia jego nazwiska, Jojce, do polskiego słowa jajco! Również słowo „herbata” mogło fascynować pisarza, ze względu na chińsko-łacińską etymologię, inną niż w pozostałych językach zachodnich.
Bardzo ważnym aspektem okazał się czysto fizyczny kształt książki, a więc krój i stopień pisma, ilość stron (koniecznie 628), okładka wykonana zgodnie z sugestiami samego Joyce’a. Wydawnictwo Ha!art dołożyło wszelkich starań, by poszczególne elementy odzwierciedlały oryginał.
10 lat – tyle trwało tłumaczenie „Finnegans Wake”. Krzysztof Bartnicki nie ukrywa, że okres ten związany był z ograniczeniem życia prywatnego, kulturowego, a właściwie każdej jego formy. Czas poświęcony pracy nad tomem dał mu możliwość poznania samego siebie: „być może jest to opowieść o Krzysztofie Bartnickim, który staje się ludzkością sam dla siebie” – stwierdził tłumacz.
„Finneganów Tren” ukazał się nakładem wydawnictwa Ha!art i znalazł się wśród pozycji serii „Liberatura”, czyli literatura totalna. Czy warto sięgnąć po dzieło Joyce’a? Z pewnością! Miasto Kobiet życzy przyjemnej lektury!
Marzena Trojanowska