Krótkie dni, brak słońca, przenikający chłód i nikła nadzieja na opady śniegu – przełom jesieni i zimy to najtrudniejszy czas w roku. Na szczęście nie dla kinomanek. Na te z was, które zdecydują się przeczekać tę porę w kinie, czekają zarówno oscarowe czarne konie, jak i eksperymenty przekraczające filmowe granice
Jeszcze dzień życia
O swojej książce Jeszcze dzień życia, poświęconej walce o niepodległość Angoli, Ryszard Kapuściński pisał, że była jedną z jego najbardziej osobistych.
Nie o wojnie, nie o tych walczących stronach, tylko o zagubieniu, o niewiadomej, o niepewności, co się z tobą stanie. Były tam takie sytuacje, że człowiek właściwie wiedział, że nie będzie już żył. I każdego dnia mówiło się z ulgą: O, jeszcze jeden dzień z życia mam za sobą, jeszcze jeden mnie czeka.
Hiszpański reżyser Raúl de la Fuente, zafascynowany tą historią i twórczością polskiego reportera, w 2010 roku zgłosił się do studia Platige Image z pomysłem na film. Dołączył do niego polski autor, Damian Nenow. Praca nad ich wspólnym projektem trwała osiem lat. Jej efektem jest nietypowy dokument, łączący animację z portretami żywych ludzi, których na swojej drodze spotkał Kapuściński i którym udało się ten „jeszcze jeden dzień” życia przedłużyć. Obraz, porównywany do głośnego „Walca z Baszirem”, oprócz elementów filmowej prozy zawiera (podobnie jak dzieło Ariego Folmana) sceny wizyjne, wręcz surrealistyczne, będące swoistym komentarzem do rozgrywających się na ekranie wydarzeń. A te krążą wokół głównej obsesji bohatera: pytania o to, jak uchronić od zapomnienia zwykłych ludzi, ich idee i losy. Co zrobić, żeby twarz Carlitty, charyzmatycznej dowódczyni jednego z partyzanckich oddziałów, nie zniknęła w tłumie podobnych jej zmarłych w imię słusznej sprawy.
Oglądając „Jeszcze dzień z życia”, trudno nie pomyśleć z nostalgią o epoce, gdy słowo pisane miało (zdawało się mieć?) moc zmieniania świata. Jednocześnie niełatwo uciec od myśli, że wojna w Angoli, choć oficjalnie zakończona, toczy się nadal, pod postacią kolejnych, odległych, pozornie niedotyczących nas konfliktów. Giną w niej coraz to nowi anonimowi bohaterowie, których nazwisk nigdy nie poznamy.
Wprawdzie animacja nie po raz pierwszy wykracza poza konwencję kina familijnego, ale nadal wydaje się techniką na tyle niewinną (a może jeszcze niewyeksploatowaną?), że jej zderzenie z „dorosłymi” tematami daje poruszający efekt. Wprowadza w stan confusão, chaosu i zawieszenia, charakterystyczny dla czasów niepokojów i przemian.
Touch Me Not
Nagrodzony Złotym Niedźwiedziem film rumuńskiej reżyserki Adiny Pintilie wśród wielu krytyków budzi podobną konsternację (niektórzy nazywają go nawet katastrofą na miarę brexitu). No bo jak potraktować dzieło, które jest jednocześnie zapisem seksualnego dojrzewania kobiety po 50-tce, sprawozdaniem z warsztatów budowania bliskości i swoistą spowiedzią autorki? Być może dobrym sposobem na zmierzenie się z „Touch Me Not” jest rezygnacja z intelektualnej analizy na rzecz przeżywania. Poddajcie się tej filmowej terapii i sprawdźcie, czego nauczy was o cielesności.
Narodziny gwiazdy
Musicalowy klasyk powraca w reżyserskim debiucie hollywoodzkiego amanta Bradleya Coopera, który wraz z Lady Gagą idzie w ślady (m.in.) Janet Gaynor i Fredrica Marcha oraz Barbry Streisand z Krisem Kristoffersonem, a ich relację, jeśli wierzyć pierwszym recenzjom, napędza prawdziwa ekranowa chemia. Historia jest prosta i doskonale znana: ceniony gwiazdor pomaga zrobić karierę początkującej artystce. Mentor i jego podopieczna wkrótce zostają kochankami, ale ich miłości zagraża rosnąca popularność piosenkarki.
Kraina wielkiego nieba
Kolejny aktor próbujący swoich sił w roli reżysera i kolejna historia miłosna. Tym razem jednak nie o narodzinach, a o rozpadzie związku, obserwowanym oczami 14-letniego chłopca. Gdy jego ojciec bierze dodatkową pracę, matka nawiązuje romans z lokalnym biznesmenem. Reżyser Paul Dano mierzy się tu z własnymi demonami („Stworzyłem portret rodziny jako formy akceptacji i godzenia się na czyjeś odejście”, mówi w wywiadach). Carey Mulligan perfekcyjnie gra kobietę pełną słabości, a partneruje jej Jake Gyllenhaal w udomowionym wydaniu.
Ewa Szponar