Ramiączko zsuwające się z ramienia
Najseksowniejsza kobieta to ta, która wcześnie rano, rozczochrana, z rozmazanym makijażem, pije kawę na balkonie. Co ma na sobie? Podkoszulek swojego faceta.
„Najseksowniejsza kobieta to ta, która wcześnie rano, rozczochrana, z rozmazanym makijażem, pije kawę na balkonie. Co ma na sobie? Podkoszulek swojego faceta” – stwierdził kiedyś mój przyjaciel. Przyznaję, że ta scena uruchomiła moją wyobraźnię. Zresztą pewnie każda z nas ma na koncie taki poranek po tym, jak trochę niespodziewanie została na noc u faceta.
Rano jakoś nie chce się od razu zakładać na siebie ubrań z poprzedniego dnia. Chcemy czegoś wygodnego, w sam raz dla naszej wypieszczonej skóry. Superobcisła sukienka czy cekinowa bluzka nie do końca się do tego nadają. Z bardzo różnych powodów. Cisną, drapią, mają na sobie resztki klubowych oparów lub przeleżały na podłodze przyciśnięte jakąś poduszką. Taaak, piękne ubrania nawet na dywanie wyglądają dobrze. Ale następnego dnia mogą się nie obronić.
Bo w ciuchach ważne jest nie tylko to, jak wyglądają, ale i jakie są w dotyku. Jak działają na naszą skórę. Mogą sprawić, że czujemy się spięte i zdenerwowane. Szczególnie kiedy cisną niemiłosiernie (mój wrażliwy brzuch tego po prostu nie znosi) lub gryzą (tu niektóre rajstopy wygrywają konkurencję na najbardziej nieprzyjemną dla nóg część garderoby). Ale ubrania mogą też sprawić, że czujesz się jak bogini zmysłowości. I nie chodzi tylko o bieliznę – to przecież banał. Na mojej liście zmysłowości znajdują się:
• Ramiączko koszulki delikatnie zsuwające się z ramienia – to przyjemne łaskotanie, delikatny ubraniowy flirt.
• Sukienka bez pleców – bo wtedy nawet niewinne położenie ręki na plecach może przyprawić o dreszcz.
• Męska koszula na nagie ciało – same wiecie dlaczego. Pięknie eksponuje nogi, rozpięta pokazuje dekolt, a jeśli do tego jeszcze pachnie męskimi perfumami, to w ogóle jest idealnie…
• Wielki, miękki sweter. Też najlepiej z dekoltem, żeby nie zasłaniał wszystkiego. Musi być delikatny, najlepiej kaszmirowy. Tak przyjemny dla skóry, że nie masz ochoty go zdejmować.
• Szeroka, jedwabna sukienka – najlepiej ta, która łopocze na wietrze i muska skórę.
• Obcisłe dżinsy z domieszką stretchu. Podkreślają wdzięki, są miękkie i wygodne, a do tego ciało czuje się w nich jakoś tak… sprężyście.
Spódnica. Szeroka. Do kolana. Taka, która pięknie się kołysze, gdy idziesz, wspaniale kręci jak tańczysz i każdy podmuch może ją podnieść niebezpiecznie do góry. Nie musisz się martwić, czy da się w niej usiąść na trawie, bo jest wystarczająco długa. Nie kłopoczesz się, czy możesz się w niej schylić. Ale jednak jest kobieca i zmysłowa.
Każda z nas ma swoją listę takich rzeczy, tylko pewnie nie zawsze nad tym rozmyślamy. Dobrze jest zobaczyć, a właściwie poczuć ubrania od innej strony. Zastanowić się, jak na nas działają i czy noszenie ich jest dla nas przyjemnością. Bo po co nam piękna sukienka, w której czujemy się jak w zbroi? Po co drapiący sweter, do którego musimy się zmuszać? Lepiej podziałać na zmysły. Swoje. Na początek. Poczuć to ramiączko spadające z ramienia, spódnicę na udzie, albo wtulić nos w delikatną, pachnącą apaszkę. To może być dobry początek. A kto wie, może się skończy na czyimś balkonie i w czyimś podkoszulku?
Monika Jurczyk
Monika Jurczyk – pierwsza polska personal shopperka. Opracowała autorski system SYLWETKA OSY, doskonale opisujący dziewięć typów sylwetek Polek. Uczy jak być boską i jak zostać szefową własnej szafy.
Felieton pochodzi z czasopisma „Miasto Kobiet”. Zobacz, gdzie możesz dostać magazyn drukowany [DYSTRYBUCJA MK]