Facetom tylko seks w głowie
I inne farmazony, które wciskają ci internetowi eksperci od związków
Dotarł do naszej redakcji mail z linkiem do jego bloga. Kolejny bohater, ratujący miliony kobiet z opresji przed nimi samymi. Schemat taki jak zawsze – „naucz się być suką, by nie zostać skrzywdzona, nie dawaj dupy zbyt łatwo, twórz wokół siebie aurę królowej lodu i ucz się bez wytchnienia schematów postępowania”. A przede wszystkim – zapomnij o emocjach. No i o swojej prawdzie też
Mówią, że brak reakcji jest właściwą reakcją, kiedy coś nas frustruje. A ja myślę, że czasem warto poruszyć temat. Zwłaszcza, gdy akurat redakcyjne telefony się nie urywają, a nasze rozwścieczone czytelniczki nie rzucają pomidorami w okna. Pewnie do niewielu kobiet dotrze ten tekst, bo nie mam planu złamanego grosza wydać na jego promo, ale co tam, niech stracę. Czas być może. Codziennie go tracimy. Rzecz względna (ta strata i ten czas także).
Swego czasu modny był Kominek. Facet robił wrażenie szczerością, dosadnością i demaskowaniem babskiej głupoty. Nie ma co ukrywać, że baby głupie są. Każdy wie ile poświęcają dla miłości, przede wszystkim same siebie. Ale to baby, nie kobiety. Kominek w pewnej chwili to zauważył; uznał, że starczy propagandy nienawiści i dzielenia ludzi na baby i chłopów i zajął się rzeczami pożytecznymi dla siebie i świata (testuje sobie iPady, appki do biegania i wrzuca na insta zdjęcia swojej Piesi). Wprawdzie akt trochę klasy pozbawiony, ale fajnie, że jednak się opamiętał. Musieli pojawić się następcy. Jednym z nich jest Kobus (intryg.).
Zacznijmy od początku – „prawdziwa miłość”, „wartościowa kobieta”, „skończ pierdolić i weź odpowiedzialność za swoje życie” – widzi człowiek takie słowa i naprawdę zmusza się bardzo, by pójść dalej. Ogromny szacunek tym, którzy robią coś, a nie narzekają na rzeczywistość patrząc w ścianę zobowiązuje mnie przyznać – fajnie, że facet tworzy bloga, fajnie, że (być może) pomaga to jakimś dziewczętom i w ogóle fajnie że działa, bo działanie zawsze w cenie. Na tym koniec. Przejdźmy do apelu – dajże chłopie spokój.
80% Basiek i Asiek jest na tyle świadoma, że wie, że lajki, że hajsy, że bauns i światła fleszy. Pozostałe 20 jeszcze uwierzy i pójdzie o krok dalej celem spierdolenia swojego życia (oj da się bardziej, da). A nie możemy być po prostu prawdziwi? By kochać i być kochanym i akceptowanym musimy czytać lifestylowe poradniki i w zgodzie z nimi postępować? A wyobrażasz sobie życie w masce? Wyobrażasz, dlatego czytasz jeden za drugim i tworzysz lepsze wersje siebie. Ale to się sypnie tak szybko jak szybko postanowiłaś spróbować postępować zgodnie z nie swoimi potrzebami. Byłaś miesiącami zimną suką, grającą dumną panią, ale po 67 dniach rozsypałaś się w drobny mak przy sprzeczce. Pytanie jakie sobie zadasz zabrzmi – „Nie da się mnie kochać taką, jaką jestem naprawdę?”. Nie, nie da się kochać wytworu i nie ceń nigdy faceta, przed którym musiałaś cokolwiek udawać i zbyt długo analizować każdy swój ruch.
Albo ceń sobie, jak wolisz. Przecież chcesz stworzyć związek idealny, a nie prawdziwych emocji. Przeżyją go blogerzy.
I lifestylowe magazyny.
Nie ty.
Ale o jednym pamiętaj – świat nie jest czarny i biały. Wrzucanie ludzkich zachowań do jednego wora „męskiej czy babskiej” motywacji to wygodne uproszczenie, ale wciąż uproszczenie. Nigdy nie wierz nikomu, kto chce przedstawić ci całą prawdę o… Ty sama nie znasz całej o sobie. Cieszmy się chwilami, doświadczeniami, emocjami a nie twórzmy idealnych obrazów relacji. Wszystkie emocje są wartościowe, nawet te, które pojawiają się gdy dostajesz kopa w dupę od tego bruneta. Bo są twoje.
PP