Ewa Wachowicz: słodki świat (wywiad)
Miss Polonia, rzeczniczka prasowa premiera, producentka znanego programu kulinarnego „Ewa gotuje”, autorka wyśmienitych przepisów na smaczne potrawy. Czy jest jeszcze coś, o czym marzy Ewa Wachowicz?
Swoje życie określa jako splot szczęśliwych zbiegów okoliczności, które spowodowały, że zdobyła wszystko, czego pragnie każda mała dziewczynka: dalekie, egzotyczne podróże, korona królowej piękności i najprawdziwszy książę z bajki. O czym jeszcze marzy Ewa Wachowicz?
Ewa Wachowicz o optymizmie
Miasto Kobiet: Ewa Wachowicz leży w łóżku i….
Ewa Wachowicz: Otwieram oczy, dziękuję, że wstał nowy dzień i zastanawiam się, co ciekawego może się jeszcze wydarzyć. Z takim nastawieniem wchodzę w każdy dzień i rzeczywiście spotykają mnie przeróżne sytuacje i zbiegi okoliczności, które powodują, że moje życie płynie w niezwykły sposób.
Miasto Kobiet: Stąd ciągły uśmiech?
Ewa Wachowicz: Uśmiech i optymizm przekazali mi moi rodzice. Można go rozdawać bez końca i to zupełnie za darmo. Pozytywne, radosne podejście do życia jest lepsze od tego niepozytywnego. Może dlatego życie ciągle mnie zaskakuje.
Miasto Kobiet: Na przykład?
Ewa Wachowicz: Jedna z takich fantastycznych historii związana jest z 40-tą rocznicą ślubu moich rodziców. Dzięki kilku niesamowitych zbiegom okoliczności udało mi się – w ramach prezentu dla nich – w dwa dni zorganizować wyjazd do Rzymu, stanąć przed samym Ojcem Świętym i poprosić go o błogosławieństwo dla nich. A on się na de mną nachylił i zapytał: „Jak długo oni są razem?” Ja mówię: „40 lat, mija jutro”. A on: „O mój Boże, i tyle wytrzymali?! No to trzeba ich pobłogosławić, dawać ich tu”.
Miasto Kobiet: Ojcu Świętemu nie trzeba było przedstawiać Ewy Wachowicz?
Ewa Wachowicz: Nie. Później miałam jeszcze przyjemność zamienić z nim kilka słów, ale jestem pewna, że gdybym chciała to zaplanować, na pewno by się nie udało. Choć ja mam swoją teorię na ten temat: moi rodzice po prostu na to zasłużyli. Takie niesamowite historie dzieją się w naszym życiu, czasem tylko trzeba im dać szansę, podążyć za jakimś impulsem.
Miasto Kobiet: Jak w przypadku wyborów Miss Polonia?
Ewa Wachowicz: To również stało się trochę przez przypadek, zwłaszcza, że starty w konkursach piękności nigdy nie były moim życiowym celem. Ale bardzo dobrze, że to się stało, bo dzięki temu moje życie wywróciło się do góry nogami. To były dla mnie fantastyczne czasy i wspominam je bardzo miło – najpierw wybory Miss Polonia, później Miss Świata i praca w rządzie.
Ewa Wachowicz o pracy jako rzeczniczka prasowa
Miasto Kobiet: Czy również dzisiaj myśl o pracy w rządzie jest tak kusząca?
Ewa Wachowicz: Powiem tak; od polityki smaczniejsza jest kuchnia (śmiech), natomiast życie nauczyło mnie, że trzeba patrzeć bardzo szeroko, bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Może znów dostanę szaloną propozycję?
Miasto Kobiet: Jak ślub z królem Mswatim III? Ile on miał żon?
Ewa Wachowicz: Sześć żon i ja miałam być siódma, jakoś tak było, już nie pamiętam, bo to było 20 lat temu. No, zdarzają się takie cudowne sytuacje i każda z nas marzy o pięknym księciu, który przyjedzie do nas na białym rumaku z diamentowym pierścionkiem a my zakochamy się w nim, prawda? Oczywiście, nie żartując sobie uważam, że miłość jest w życiu najważniejsza, i to, żeby się pojawiło to fantastyczne uczucie do naszego księcia, a wtedy może się okazać, że on wcale nie jeździ na białym rumaku, ani nie jest królem Mswatim III, tylko zupełnie innym mężczyzną, i to w jego stronę pójdą emocje.
Ewa Wachowicz o wyborach Miss Polonia
Miasto Kobiet: A czy chciałaby Pani widzieć swoją córkę na podium Miss Świata?
Ewa Wachowicz: Chyba nie. Choć niezależnie od tego, jaki będzie miała pomysł na życie, będę ją wspierać. Ale czy to będą konkursy piękności? Myślę, że jednak wolałabym wspierać ją w czymś innym.
Miasto Kobiet: Kulisy wyborów są aż tak straszne?
Ewa Wachowicz: Nie o to chodzi. Po prostu świat się zmienił. Gdy patrzę na programy typu „Top Model” i widzę jak przedmiotowo traktuje się dziewczyny, to na pewno nie chciałabym, aby tak była traktowana moja córka.
Wspinaczka – nowe hobby Ewy Wachowicz
Miasto Kobiet: A o czym dziś marzy Miss Polonia?
Ewa Wachowicz: Marzenia to bardzo ważna rzecz i trzeba mieć je codziennie nowe. Niezmiennie uwielbiam podróże i jest wiele fantastycznych miejsc w świecie, które chciałabym zobaczyć. Spędzam aktywnie czas, wspinam się, uprawiam sport i ciągle stawiam sobie nowe cele-marzenia, nawet pozornie niewykonalne, jak wyprawy trekkingowe, które wymagają ode mnie także fizycznego przygotowania.
Miasto Kobiet: Wspinaczka to chyba nowe hobby?
Ewa Wachowicz: Tak, i już się w niej zakochałam. W wakacje byłam na Sardynii, podpływaliśmy łódkami pod klify i wspinaliśmy się z poziomu morza. Mam na ścianie takie duże zdjęcie ze skałek, opisane przez moją przyjaciółkę jako „Stan Szczęśliwości”.
Miasto Kobiet: A wyprawy trekkingowe to warunki typu: spanie w namiotach i w śpiworach, i jedzenie z menażki?
Ewa Wachowicz: Właśnie przygotowuję się do wyprawy na północ Kenii i to jest moje marzenie i cel do zrealizowania. Muszę teraz dużo ćwiczyć, żeby kondycyjnie podołać takiej wyprawie.
Miasto Kobiet: Jak długo ona potrwa?
Ewa Wachowicz: Trzy tygodnie.
Córka Ewy Wachowicz
Miasto Kobiet: Podróżuje też Pani ze swoją córką?
Ewa Wachowicz: Bardzo dużo. Kiedy miała 3 miesiące, po raz pierwszy pojechałyśmy do Afryki. Teraz byłyśmy razem w Stanach. Chciałam pokazać jej muzea: MOMA, Guggenheima, Metropolitan.
Miasto Kobiet: Ile ma lat?
Ewa Wachowicz: 10.
Miasto Kobiet: Nie nudziła się?
Ewa Wachowicz: Muzeum Historii Naturalnej było proste, bo umówmy się – dzieci kochają dinozaury, więc miała co robić. Dział mumii w Metropolitan też. Ale później pokazuję jej pierwszy obraz, mówię „Olu, to jest Salvadore Dali, on tworzył dzieła w taki a taki sposób…”, a ona: „To jest nuuudne”. Mówię: „Tak? Nudne? To znajdź mrówkę na tym obrazie. To taka zabawa. Dali na każdym obrazie malował mrówkę”. No i patrzy, szuka, wreszcie krzyczy: „Mamo, jest! W prawym górnym rogu maleńka mrówka. To ja chcę kolejny obraz Salvadora Dalego.” Oczywiście wiedziałam, gdzie są jego kolejne obrazy, ale zanim trafiłyśmy na jego następną pracę, obeszłyśmy dwa piętra Metropolitan, z działem impresjonistów i modernistów włącznie.
Ewa Wachowicz gotuje
Miasto Kobiet: A sztuka kulinarna?
Ewa Wachowicz: Kulinaria to bardzo ważna dziedzina mojego życia. Może dlatego – gdy parę lat temu połknęłam bakcyl telewizyjny – spróbowałam odnaleźć swoje miejsce właśnie w tym obszarze. Od tego czasu dużo się nauczyłam, pracuję z fachowcami, którzy są związani z mediami, jeżdżę na targi telewizyjne i wyprodukowałam ponad tysiąc programów.
Miasto Kobiet: W większości podróżniczo-kulinarnych.
Ewa Wachowicz: O tak. Realizując program „Wyprawy po przyprawy” miałam na przykład okazję podróżować na Sri Lankę. To taka niezwykła wyspa, na której można zebrać w jednym miejscu największą ilość egzotycznych przypraw. Marzy mi się jeszcze wyprawa na Północ Włoch, do Piemontu i Toskanii, i do Prowansji, żeby zobaczyć te wszystkie pola lawendy, pola szałwii, oregano, bazylii. Chociaż sama w swoim ogrodzie mam też całkiem niezły zielny kącik.
Miasto Kobiet: A produkcja pełnometrażowego filmu?
Ewa Wachowicz: Kiedyś nawet złożyłam dokumenty do PISF-u. Moja przyjaciółka, Ewa Mleczko, napisała genialny scenariusz filmu „Matka jest tylko jedna”. Chciałam być współproducentem i wejść w to finansowo, nie udało mi się jednak znaleźć wystarczających środków. Ale kto wie, może kiedyś uda mi się nakręcić film.
Miasto Kobiet: Czy chciałaby Pani wówczas wystąpić w takim filmie?
Ewa Wachowicz: Nie. Choć myślę, że mogłabym zagrać czwarto- albo piątoplanową rolę w scenie finałowej.
Miasto Kobiet: Gotując?
Ewa Wachowicz: Nie. Przeszłabym przez ulicę. To byłaby moja rola życia (śmiech).
Rozmawiała Dorota Paciorek
Jeśli tak jak Ewa lubisz gotować, spodobają Ci się jej przypisy:
– barszcz wigilijny
– świąteczne pierniczki
– karp po żydowsku