Saturday, December 7, 2024
Home / Ludzie  / Kre-aktywne  / Ewa Kruszyńska: Świat bez ograniczeń

Ewa Kruszyńska: Świat bez ograniczeń

Jakie drogi doprowadziły ją do miejsca, w którym jest?

ewa kruszynska kraków

Ewa Kruszyńska: Pracowaliśmy nad uświadamianiem kobiet, że istnieją inne drogi, że już tak nie muszą, bo prawo już je przed tym chroni / fot. Andrzej Politowicz

Kiedy zapali się do jakiejś idei, potrzebuje zaledwie kilku miesięcy, by ją zrealizować. Tak było ze studiami na paryskiej Sorbonie, z wyjazdem do Afryki, wreszcie z założeniem w Krakowie kameralnego żłobka BeBaby. Z Ewą Kruszyńską spotykam się w Cawa Cafe w Podgórzu. Ma na sobie sukienkę w ulubionym czerwonym kolorze. Wolałaby rozmawiać o dzieciach i psychologii wychowania niż o sobie, ale mnie bardziej interesuje, jakie drogi doprowadziły ją do miejsca, w którym jest

ewa kruszynska

Ewa Kruszyńska: Najpierw poleciałam do Senegalu na miesiąc, sprawdzić, czy rzeczywiście chcę tam być. Chciałam. Zostałam więc na rok. Jestem bardzo chłonna życia i ciągle było mi go za mało / fot. Andrzej Politowicz

Paryż

Socjologia, a potem dyplomacja, były dla Ewy Kruszyńskiej wyborem oczywistym. O pracy z dziećmi jeszcze wtedy nie myślała, ciekawił ją natomiast człowiek jako jednostka oraz sposób, w jaki ludzie funkcjonują w grupach społecznych.
Jest wiosna 2008 roku. Ewa, studentka trzeciego roku socjologii na Uniwersytecie Jagiellońskim, wyjeżdża do Bretanii we Francji w ramach programu Erasmus. Tam wybiera się na wycieczkę do Paryża. Gdy dojeżdża do dzielnicy Montparnasse, słyszy dźwięk saksofonu snujący się po korytarzach metra i czuje, że zwrotnica losu właśnie przestawia jej życie na nowe tory.
„Zakochałam się w Paryżu. Byłam zachwycona kolorami, lekkością powietrza, smakiem kawy, ludźmi mijającymi mnie z krótkim bonjour, perełkami architektonicznymi jak Musee d’Orsay, kwitnącymi ogrodami Tuileries i bulwarami nad Sekwaną. Od razu zdecydowałam, że wrócę tu, tym razem nie jako turystka, ale aby poznać życie w Paryżu. W Krakowie zaliczyłam jeszcze sesję, a potem zdałam egzamin na Sorbonę (trudny, w dodatku było tylko 8 miejsc na roku) i już w październiku zasiadałam w ławkach Masison de la Recherche, gdzie na pierwszym wykładzie z wrażenia nie zrozumiałam ani jednego słowa” – wspomina.
Po obronie pracy magisterskiej studiuje jeszcze podyplomowo stosunki międzynarodowe i dyplomację.
„Dyplomacja pojawiła się w moim życiu z potrzeby dodania od siebie jakiejś cegiełki do polepszenia relacji międzykulturowych. Pracowałam w Ambasadzie Polskiej i w przedstawicielstwie OECD w Paryżu przy projektach budujących lepsze stosunki między Europą i Azją.

Afryka

ewa kruszyńska

Ewa Kruszyńska: Dyplomacja pojawiła się w moim życiu z potrzeby dodania od siebie jakiejś cegiełki do polepszenia relacji międzykulturowych / fot. Andrzej Politowicz

Podróżuje po świecie. Afryka długo wydawała jej się niedostępna, nikt ze znajomych nie chciał tam jechać. Aż pewnego dnia, w Laosie, w ciasnym, rozgrzanym autokarze mijającym biedne azjatyckie wioski pomyślała, że przecież może jechać do Afryki sama.
„Najpierw poleciałam do Senegalu na miesiąc, sprawdzić, czy rzeczywiście chcę tam być. Chciałam. Zostałam więc na rok. Jestem bardzo chłonna życia i ciągle było mi go za mało, a Afryka nakarmiła mnie, a zarazem ugruntowała. To kontynent, gdzie najmocniej odczuwa się kontakt z ziemią, mam wrażenie że nawet piasek wibruje tam inaczej. Panuje wszechobecny spokój, dzieci są radosne mimo przeciwności losu.
W Afryce Ewa Kruszyńska kontynuowała swoją ścieżkę dyplomatyczno-badawczą, tym razem w strukturach ONZ.
„Uczestniczyłam w projekcie dotyczącym Sahel, czyli krajów Afryki Saharyjskiej, od Senegalu po Sudan. Tam dwunastoletnie dziewczynki zostają piątymi żonami często mocno starszych mężczyzn. Są im sprzedawane przez rodziny dla polepszenia życia wioski lub z innych pobudek, zwykle materialnych bądź religijnych. Zależało nam na dotarciu do tych społeczności z Prawami Człowieka i z ustawami o ochronie nieletnich, które oczywiście Afryka posiada, natomiast nie są tam jeszcze traktowane jako normy społeczne.

Kraków

Pytana o to, jak znalazła się w Krakowie i dlaczego akurat to miasto wybrała na kolejny etap swojego życia, patrzy zdziwiona.
– Wyniosłam z domu rodzinnego przekonanie, że świat nie ma granic. Mam poczucie, że mogę mieszkać gdziekolwiek zechcę i dobrze się tam odnaleźć – mówi. 
Ten kolejny etap życia to BeBaby, nowoczesny, a przy tym kameralny żłobek na osiedlu Ludwinowskim. Ewa Kruszyńska, pochłaniając książki o postępie nauki w psychologii i nauce w ogóle, i odnosząc te wiedzę do różnic między światem zachodu a Afryką czy Azją, zrozumiała, że największy wpływ na kształtowanie się człowieka ma okres prenatalny i pierwsze trzy lata życia. Poczuła więc, że aby zmieniać świat, trzeba zacząć od dzieci. Ale nie wiedziała, jak to realizować do czasu dwóch rozmów, których była mimowolnym świadkiem.
Słoneczne popołudnie. Kawiarnia na krakowskim Kazimierzu. Kilkuletnia dziewczynka z mamą i dwiema ciociami. Dziewczynka bardzo głodna, dostała więc pozwolenie, że może zamówić, co chce. Zamówiła, ale źle oszacowała swoje możliwości i w połowie zrezygnowała. Jedzenie nie smakowało jej i było go za dużo.
– To co potem nastąpiło, sparaliżowało mnie – wspomina pani Ewa. – Nie mogłam uwierzyć, że takie rzeczy się zdarzają. Mama i ciocie naraz zwróciły się w stronę dziewczynki i przekonywały ją, że musi zjeść wszystko. Bo już zamówione, bo dużo kosztowało, bo nie zostawia się na talerzu. Że kęs za mamę, że teraz za ciocię, i koniecznie za drugą ciocię, bo inaczej będzie jej przykro. I że jak zje wszystko, to na koniec dostanie lody. Tego jedzenia były naprawdę dużo. Dziewczynka siedziała między nimi skulona i osaczona. Tyle sprzeczności, poczucia winy, działania wbrew sobie, wymuszonej wdzięczności za coś, czego nie chce, przymusu spełnienia oczekiwań innych, braku pozwolenie na wyrażenia własnych potrzeb. Z drugiej strony pomyślałam, że tym dorosłym kobietom brakuje po prostu podstawowej wiedzy, bo nie podejrzewałam ich o złe, ukryte intencje.
Druga scena też była kawiarniana. Dwie mamy z małymi dziećmi, które bardzo płakały, w wózeczkach. Kobiety próbowały to zignorować, ale nie dało się, bo płacz dzieci wwiercał się w głowę.
– Zobaczyłam potworne zmęczenie tych matek. One chciały odpocząć, miło spędzić czas, porozmawiać, napić się kawy w swoim towarzystwie, wyszły z domu, żeby wyrwać się z kieratu matki Polki spędzającej z dzieckiem 24 godziny na dobę i radzącej sobie doskonale ze wszystkim, bo przecież jak temu nie podołają, to będą złymi matkami. Chciały stworzyć miłą sytuację, a cierpiały. Cierpiały za siebie, za dzieci i z powodu spojrzeń poirytowanych gości obok. A mogły zostawić dzieci na dwie godziny w przyjaznym, bezpiecznym miejscu, i skorzystać z tego czasu dla siebie.
– Tym kobietom potrzebny jest żłobek – pomyślałam, i stąd był już krok od założenia BeBaby.

BeBaby

ewa kruszynska kraków

Ewa Kruszyńska: Pracowaliśmy nad uświadamianiem kobiet, że istnieją inne drogi, że już tak nie muszą, bo prawo już je przed tym chroni / fot. Andrzej Politowicz

Pytam, co wyróżnia BeBaby spośród innych żłobków.
– Dbamy o kadrę, o to, by opiekunowie byli wykształceni i empatyczni. Zwracamy szczególną uwagę na bliskość i postępujemy z dziećmi zgodnie z zasadami Porozumienia Bez Przemocy” – zaczyna wyliczać.
Żłobek ma swój ogródek, a obok Bulwary Wiślane i najstarszy park w Podgórzu. Zwracamy uwagę na zachowanie poczucia estetyki. Sale wymalowane są w kolory dopasowane do aktywności, jakie się w nich odbywają. Mamy więc energetyczną różową salę do zabawy (rodzice mówią o niej, że jest największą bawialnią dla dzieci w Krakowie), jasnobłękitny, wyciszający pokój sypialny i przestrzeń do jedzenia w kolorze pomarańczowym. Dbamy o higienę dzieci i jesteśmy elastyczni w zakresie potrzeb dzieci. Rodzice na przykład dopytują, czy zmuszamy dzieci do drzemki. Nie, nie robimy tego, jesteśmy za tym, aby dzieci spały tyle, ile potrzebują. Młodsze potrzebują zasnąć trochę wcześniej, starsze dołączają do nich później.
Potrzeba to słowo klucz, ważne dla pani Ewy i dla Porozumienia Bez Przemocy (NVC – NonViolent Communication), stosowanej w BeBaby metody komunikacji między ludźmi, stawiającej na pierwszym miejscu zrozumienie uczuć i potrzeb własnych i cudzych. W żłobku opiekunowie nie narzucają swojego stanowiska, są przy dzieciach w takich sposób, by te uczyły się rozpoznawać i interpretować swoje potrzeby i emocje, by potrafiły formułować prośby, dzięki czemu zostaną one zaspokojone.
Z perspektywy pół roku funkcjonowania żłobek okazał się sukcesem, bo lada moment zostanie otwarte drugie miejsce. Pani Ewa sama do żłobka nie chodziła, za to doskonale pamięta przedszkole.
– Bardzo się cieszyłam, kiedy miałam pójść do przedszkola, bo powiedziano mi, że będą inne dzieci, będę mogła się bawić. Ale nie było tak fajnie. Weszłam do sali i zobaczyłam, że wszystkie dzieci płaczą i walą pięściami o podłogę, więc też zaczęłam z nimi płakać. Nie zabawiłam tam długo, bo rodzice nie przekonali się do tego miejsca. Za to ja się przekonałam, na czym polega lekceważenie potrzeb dziecka. Byłam w okresie, gdy wyrastały mi ząbki i bardzo bolały mnie dziąsła, zapytałam, czy mogę zostawić skórkę od chleba, a pani odpowiedziała, że trzeba zjeść wszystko, co jest na talerzu.
Zapytana o radę dla dorosłych, którzy nie mieli szczęścia wychować się w środowisku komunikacji bez przemocy, mówi z namysłem:
– Mogłabym podpowiedzieć, żeby starali się rozpoznawać i komunikować swoje potrzeby, a przede wszystkim być szczerzy z samymi sobą.
Zanim się rozstaniemy, podsumowuje:
– Robię to, co lubię, to niesamowita wolność i fantastyczne dobrodziejstwo losu, żeby robić, co się zamarzy, co się wymyśli. To daje wiatr w żagle, motywuje, zupełnie inne są później owoce naszych działań.
Pewnie za chwilę pójdzie na spacer, nad Wisłę lub na Rynek, bo uwielbia chodzić, a na Rynku, w tłumie turystów, czuje się czasem jak w Paryżu.

Aneta Pondoaneta pondo

 

Dzień Otwarty = Dzień dla Mamy. Zapraszamy do BeBaby Kameralny Żłobek / fot. materiały prasowe

BeBaby. Kameralny żłobek
Kraków, ul. Ludwinowska 11
www.bebabyzlobek.pl

Dziennikarka i redaktor naczelna „Miasto Kobiet”, które wymyśliła i wprowadziła na rynek w 2004 rok. „Miasto Kobiet” to jej miłość, duma i pasja. Prezeska Fundacji Miasto Kobiet, która wspiera kobiety w odkrywaniu ich potencjału oraz założycielka Klubu Miasta Kobiet – cyklu spotkań dla kobiet z inspirującymi gośćmi.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ