Elżbieta Koterba – Kobieta z misją
O tym, jak wygląda dzień Zastępcy Prezydenta ds. Rozwoju Miasta Krakowa, rozmawiamy z Elżbietą Koterbą, która pełni tę funkcję już drugą kadencję.

Elżbieta Koterba / fot. Anna Ciupryk
Pracuje po 12 godzin, ale mówi, że to nie pracoholizm, ale pasja i misja. O tym, jak wygląda dzień Zastępcy Prezydenta ds. Rozwoju Miasta Krakowa, rozmawiamy z Elżbietą Koterbą, która pełni tę funkcję już drugą kadencję
Jest pani bardzo zajęta. Z jakim wyprzedzeniem pani planuje?
Elżbieta Koterba: W pracy z bardzo dużym, biorąc pod uwagę, że byłam głównym projektantem Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Krakowa – dokumentu, który określa kierunki rozwoju miasta do 2030 roku. Za to w życiu prywatnym – nie planuję. Nie robię dalekosiężnych planów ani dla siebie, ani dla rodziny, trochę poddaję się przeznaczeniu. Może przez to spotyka mnie mniej rozczarowań. Poza tym pewnych rzeczy nie da się zaplanować, np. tego, że się zostanie zastępcą prezydenta miasta.
Jak do tego doszło?
Elżbieta Koterba: W poprzedniej kadencji, po wyborach, pan prezydent zadzwonił do mnie i zapytał, czy mu pomogę w sprawach związanych z rozwojem miasta.
Tak po prostu? Znał panią wcześniej?
Elżbieta Koterba: Znał mnie z mojej działalności. Pracowałam jako architekt i razem z innymi przedsiębiorcami brałam udział w spotkaniach z prezydentem, w czasie których rozmawialiśmy o problemach dotyczących rozwoju miasta, przedstawiałam też wiele razy na sesjach Rady Miasta plany miejscowe, które opracowywałam.
Długo się pani zastanawiała nad przyjęciem tej propozycji?
Elżbieta Koterba: Niedługo, ponieważ przyszła w odpowiednim momencie mojego życia. Zajmowałam się planowaniem przestrzennym i architekturą, miałam ogromną wiedzę i chciałam ją spożytkować dla jakiegoś większego celu, a nie tylko dla pracy w firmie. Sprawuję tę funkcję już drugą kadencję, co znaczy, że sprawdzam się na tym stanowisku.
Ma pani poczucie misji?
Elżbieta Koterba: Mam. Silne. Wiedziałam, że z ekonomicznego punktu widzenia taka funkcja nie jest korzystna. Jako architekt zarabiałam więcej. Jednakże fakt, że mogę zrobić dużo dobrego dla przestrzeni miasta, wykorzystując swoją wiedzę, przeważył o mojej decyzji. Do tego, co osiągnęłam w życiu, doszłam dzięki solidnej pracy oraz wysokim wymaganiom, jakie sobie zawsze stawiam. Nigdy nie należałam do żadnej partii i nie miałam poparcia zaplecza politycznego.
A prezydentem mogłaby pani być?
Elżbieta Koterba: Gdybym funkcjonowała poza urzędem, może powiedziałabym odważnie: tak, oczywiście. Ale widzę z bliska, jak wygląda praca prezydenta. Kraków to milionowa metropolia, ogromny organizm, zarządzanie nim jest bardzo trudne. Ktoś, kto patrzy z zewnątrz i widzi tylko piękne gabinety, może tego nie rozumieć.
Jak wygląda pani dzień pracy?
Elżbieta Koterba: Od czasu, kiedy pracuję na stanowisku zastępcy prezydenta, mój dzień zaczyna się ok. godziny ósmej, a kończy ok. dwudziestej. Zostaje więc mało czasu na życie osobiste czy hobby. W podległym mi pionie mam bardzo szerokie spektrum działania. Podlega mi wydział architektury, biuro planowania przestrzennego, wydział geodezji, konserwator zabytków, wydział rozwoju. W nowej kadencji prezydent powierzył mi jeszcze nadzór nad zarządem zieleni miejskiej i wydziałem kształtowania środowiska. W moim codziennym kalendarzu oprócz merytorycznych spotkań związanych z pracą podległych wydziałów przede wszystkim wpisane są indywidualne spotkania z mieszkańcami. Ten aspekt mojej pracy jest dla mnie szczególnie ważny, bo praca urzędnika to przede wszystkim służba mieszkańcom.
Jakie cechy zarządzania firmą przeniosła pani do urzędu miasta?
Elżbieta Koterba: Na pewno umiejętności „miękkiego zarządzania”. Praca urzędnika jest pracą szczególnie narażoną na częstą krytykę ze strony mediów. Rzadko zdarza się, że urzędnik byłby chwalony przez prasę, a przecież w urzędzie pracuje bardzo dużo świetnych profesjonalistów, którzy wykonują powierzone im zadania z ogromnym zaangażowaniem. Olbrzymią rolę odgrywa zatem indywidualne podejście i rozmowa z pracownikami. Słowa zachęty w formie pochwał są bardzo ważne. Staram się rozmawiać z pracownikami tak, aby czuli, że doceniam ich pracę i zaangażowanie.
Pani chwali i motywuje swoich pracowników. Ale kto motywuje panią?
Elżbieta Koterba: Sama się motywuję (śmiech).
A prezydent nie chwali?
Elżbieta Koterba: Prezydent jest raczej powściągliwy w pochwałach, ale ma za to inną ogromną zaletę, bez której byłoby mi trudno pracować, mianowicie pozostawia mi wolną rękę w podejmowaniu decyzji. Gdyby było inaczej, pewnie trudno byłoby mi się odnaleźć w urzędzie, biorąc pod uwagę moje wcześniejsze doświadczenie w zarządzaniu firmą. Tę niezależność decyzji bardzo cenię i staram się nie zawieść.
Ma pani sposoby na odreagowanie tak długiego dnia pracy?
Elżbieta Koterba: Żeby dobrze funkcjonować, śpię siedem godzin i nie pracuję w niedziele. Relaksują mnie ciekawe spotkania, filmy, sztuki teatralne, książki. Bardzo lubię czytać. Są to na ogół książki powiązane z moją pracą, ostatnio np. Miasto szczęśliwe. Jak zmienić nasze życie, zmieniając nasze miasta Charlesa Montgomery’ego. Z żalem stwierdzam, że bardzo mało uprawiam sportu. Po tylu godzinach pracy nie znajduję w sobie chęci na zajęcia sportowe. Nadrabiam, gdy mam urlop. Na urlopie zawsze staram się przebywać dwa lub trzy tygodnie, i koniecznie jechać w miejsce, gdzie jest ciepło i gdzie można popływać.
Czy ta praca wymaga od pani wyrzeczenia się prywatnych pasji?
Elżbieta Koterba: W tej kwestii mam szczęście, ponieważ wybrałam zawód architekta, który jest moją pasją. Zawsze dużo pracowałam, ale nie nazwałabym tego pracoholizmem, bo to wynikało z moich zainteresowań i nigdy nie byłam znużona pracą. Uwielbiam współczesną architekturę i związane z nią podróże. Cenię najnowsze realizacje architektury holenderskiej – bardziej pasjonuję się architekturą współczesną niż zabytkami – i mogłabym naprawdę dużo czasu poświęcać na jej oglądanie.
A jak ocenia pani współczesną architekturę Krakowa?
Elżbieta Koterba: Jest coraz lepiej, ponieważ w ostatnich latach powstały obiekty publiczne na dobrym poziomie europejskim. Nie na najwyższym jeszcze, może z wyjątkiem Cricoteki, ale jest to dobry kierunek. Są obiekty, którymi możemy się pochwalić: Małopolski Ogród Sztuki, Centrum Kongresowe ICE, MOCAK.
Jest pani zawsze świetnie ubrana. To umiejętność wrodzona czy świadome kształtowanie wizerunku?
Elżbieta Koterba: Przyznaję, że nigdy nie było mi obojętne, w co się ubieram. Zawsze staram się chwilę pomyśleć, dobrać odpowiednie ubranie do rangi spotkań, w jakich w danym dniu mam uczestniczyć. Nie reprezentuję na spotkaniach samej siebie, reprezentuję miasto i jego mieszkańców, a to zobowiązuje.
Rozmawiała Aneta Pondo
Wywiad pochodzi z nr 1/2016. Zobacz, gdzie możesz dostać magazyn drukowany [DYSTRYBUCJA MK]