Potrzeba samodzielności silniejsza niż strach. One wiedzą, jak robić Dobrą Robotę!
Wszelkie naprawy niestraszne
Warcząca pralka przyprawia cię o dreszcze? Kiedy zepsuje ci się rower lub samochód pierwsze co robisz, to dzwonisz do męża, brata czy partnera? Ale przecież mogłabyś zrobić to SAMA. Właśnie tak uważają Aga i Ula, a ich inicjatywa „Dobra Robota” to zajęcia praktyczno-techniczne, na których kobiety uczą się nie tak strasznych rzeczy, które często je przerażają
A: „[…] Jakiś czas temu rozmawiałyśmy o tych wszystkich rzeczach, których jeszcze nie umiemy, albo na myśl, o których oblewa nas zimny pot.” Tak napisałyście w pierwszym poście na Facebooku. Czy rzeczywiście tylko rozmawiałyście, czy też po prostu czegoś nie umiałyście i dlatego postanowiłyście to pojąć i nauczyć też inne kobiety? Jak to się zaczęło?
Ula: Poznałyśmy się, zanim zaczęłyśmy prowadzić tę inicjatywę, a w czasie pandemii spędzałyśmy ze sobą więcej czasu. Agnieszka wraz ze swoją przyjaciółką wpadła na bardzo fajny pomysł organizowania codwutygodniowych damskich kolacji. Po jednym z takich spotkań doszłyśmy do wniosku, że chciałybyśmy zrobić coś razem. Mamy bardzo fajną energię i przyjaźń dlatego ich naturalnym przedłużeniem był wspólny projekt.
Aga: Ula pracowała przy organizowaniu eventów, a ja w kulturze. Brakowało nam aktywistycznego działania i bardzo chciałyśmy zrobić coś, co nie będzie związane z codzienną pracą. Miałyśmy wokół siebie dużo kobiecej energii, a po pandemii zbliżyłyśmy się z dziewczynami w naszym życiu. Naturalne było dla nas to, że chciałyśmy robić coś tylko dla dziewczyn.
Uczycie kobiety robić męskie rzeczy. Męskie w znaczeniu społecznym — umownie. Więc powiedzcie czego można się nauczyć na takich warsztatach oraz jakie już się odbyły?
Aga: Męskie stereotypowo i kulturowo. Takie, których często nie uczy się dziewczyn, tylko bardziej brata lub kuzyna. Zazwyczaj w domu tata robi takie rzeczy, niekoniecznie mama albo siostra. Do tej pory uczyłyśmy się jak ogarniać swój własny rower. Jak przygotować go przed i po sezonie. Uczyłyśmy się jak wykonywać wszystkie naprawy, przy których dzwoniłam do swojego kolegi. Miałyśmy już cztery warsztaty o tematyce rowerowej oraz jedną edycję hydrauliczną. Teraz planujemy kolejne, które będą highlightem tego sezonu.
Ula: highlightem slash challengem.
Aga: To warsztaty samochodowe. Będziemy znowu zajmować się pojazdem, tylko trochę większym. Po motoryzacyjnych planujemy drugą edycję hydrauliki, a potem wrócimy do tematu rowerów. Jak zacznie się zima pomyślimy jeszcze o snowboardzie.
Jakie kobiety na nie zapraszacie? Czy jest jakiś limit wiekowy?
Ula: Osoby przychodzą na zasadzie, kto pierwszy ten lepszy. Otwieramy nabór dla osób zapisanych na nasz newsletter, czyli tych, które wiedzą czym się zajmujemy. Potem robimy to dla reszty zainteresowanych. Nie ma ograniczeń wiekowych, miałyśmy bardzo młode osoby oraz te zbliżone wiekiem do naszym mam czy cioć. Różnice wiekowe nigdy nie były przeszkodą, ostatnio miałyśmy nawet duet matka-córka. Ceny ustalamy za każdym razem inne. Bilety wyceniamy po prostu na tyle, żeby wystarczyło na opłacenie kosztów: lokalizacji, wyżywienia, akcesoriów, gadżetów itd.
Zobacz także: Kobiety w sporcie. Równouprawnienie czy dyskryminacja?
Na warsztaty zapraszacie też profesjonalistów.
Ula: Ponieważ same nie potrafimy jeszcze wykonywać wszystkich rzeczy, których można nauczyć się na warsztatach. Prowadzący, z którymi współpracujemy dzielą się z nami swoim czasem, bo są podekscytowani tematem podobnie jak my. Działamy pro publico bono i w tym momencie jesteśmy w procesie zakładania fundacji, co mamy nadzieję umożliwi nam uzyskanie środków, żeby organizować warsztaty częściej i żeby zwiększyć ich dostępność. Chcemy, by ceny biletów stawały się coraz niższe.
Zastanawiam się też nad motywacjami kobiet. Myślę o samotnej matce, która nie ma mężczyzny w domu i zapisuje się na warsztaty, żeby umieć naprawić przeciekający zlew. Czy kobiety mają takie historie? Nie chcą tylko muszą?
Aga: Kobiety mają różne powody, dla których biorą udział w warsztatach Dobrej Roboty. Jak przeprowadziłam się do większego miasta już nie miałam tam brata, do którego mogłam zadzwonić i powiedzieć „Słuchaj trzeba mi wywiercić dziurę w ścianie, żeby przywiesić mój ulubiony plakat”. Chcę się tego nauczyć, bo będę to robić sama. Nie znamy motywacji wszystkich naszych uczestniczek, ale ich obecność na naszych warsztatach zawsze zaczyna się od pragnienia poczucia się samodzielnie i zwiększenia swojej sprawczości.
Czy uczestniczki warsztatów mają trudności z naprawianiem, montowaniem i składaniem? Wydaje mi się, że boimy się robić wszystkie stereotypowo męskie czynności, ponieważ nam się tak podprogowo od małego wmawia, że tego nie potrafimy. Później do tego przywykamy i tak już nam zostaje. Miałam taką sytuację z moją współlokatorką, że musiałyśmy sobie kupić biurka do mieszkania. Na początku zadzwoniłyśmy do naszego kolegi, żeby nam je złożył, ponieważ założyłyśmy, że my nie potrafimy. Potem jak kupowałyśmy kolejne rzeczy to już radziłyśmy sobie same. Okazało się, że to nie jest takie trudne, tylko myślałyśmy, że nie damy rady.
Ula: Często czuję, że pewne rzeczy są dla mnie niedostępne, ze względu na to jak kulturowo i społecznie byłam wychowywana. Nawet mimo tego, że dorastałam w otwartym domu z bardzo samodzielną mamą. Ta blokada tkwi w naszych głowach. Montowanie, naprawianie, mocowanie – to wszystko są czynności takie same jak inne. Różnica polega na tym, że nigdy tego nie robiłyśmy i ciężko jest zacząć. Na naszych warsztatach staramy się stworzyć taką atmosferę, żeby początek był jak najłatwiejszy. Na warsztaty rowerowe dziewczyny przychodzą z bardzo różnym sprzętem: od zupełnie nowego roweru, po oldschoolowe holenderki. Do każdej prowadzący podchodzą indywidualnie, udzielając wsparcia odpowiedniego do poziomu trudności roweru, bo niektóre mogą być trudniejsze w obsłudze niż inne i bywają wyzwaniem nawet dla profesjonalistów. Chodzi o to, żeby nie przejmować się, jak coś nam nie wychodzi. Możemy pomyśleć, że już zrobiłyśmy jeden krok, więc mamy więcej odwagi i pewności siebie, żeby zrobić kolejne.
Aga: Ja też szybko zaczęłam samodzielnie skręcać meble czy malować sobie ściany w pokoju. Problemy napotykałam dopiero gdy, nie potrafiłam czegoś zrobić i potrzebowałam kogoś, kto mi pomoże i to wytłumaczy. Często czułam się traktowana protekcjonalnie, co stresowało mnie bardziej niż sama niewiedza. Właśnie dlatego starannie dobieramy osoby do współpracy, a nasi specjaliści to zawsze otwarci ludzie, zdający sobie sprawę z tego, że sama prośba o pomoc może być barierą.
Zobacz też: Płeć i mózg – stereotypy, przekręcone fakty i kształcenie neutralne płciowo
Fajnie, że przełamujecie męski stereotyp tego, że kobiety nie potrafią, bo potrafią tylko potrzeba wiary w siebie, jak zresztą do wszystkiego. A czy planujcie działać na większą skalę? Planujecie zostać przy kameralnych spotkaniach, czy może chcecie się rozwijać?
Ula: Na pewno chcemy się rozwijać pod kątem częstotliwości. Jeżeli chodzi o skalowanie, czyli żeby na tych warsztatach było nawet kilkaset osób, to byłoby bardzo trudne do zrobienia. Chociaż może kiedyś wylądujemy na Stadionie Narodowym…
Przeczytaj koniecznie:
Karolina Główczyk: Pierwsza Polka, która zaprojektuje następne Ferrari?
Właśnie tak to sobie wyobrażam!
Aga: Prowadzimy kameralne spotkania, ponieważ lubimy i chcemy mieć na uwadze jakość, ale także dbamy o aspekt społeczny. Przy mniejszej grupie poznanie dziewczyn jest to dużo łatwiejsze. Poza tym nasze inicjatywy się przenikają i np. osoby z warsztatów przychodzą na dziewczęce kolacje. Chcemy nie tylko wspierać się podczas jednodniowych wydarzeń, ale także budować trwałe relacje.
Czy budowanie tej społeczności ma też związek z waszą fundacją? Na jakim jesteście etapie w zakładaniu jej? Planujecie jakieś dodatkowe inicjatywy?
Ula: Czekamy na jej zatwierdzenie. W ramach fundacji mogłybyśmy organizować więcej inicjatyw edukacyjnych i równościowych. Jednak to pieśń przyszłości. Na razie czekamy na pozytywną opinię i później zobaczymy co dalej. Naszym głównym celem jest rozwój warsztatów, ponieważ cała inicjatywa spotyka się z bardzo ciepłym odbiorem.
W związku z rozwijaniem warsztatów chciałam zapytać o mężczyzn. Widziałam w komentarzach, że oni także są zainteresowani. Co myślicie o tym, żeby ich zaprosić? A może zrobić dla nich osobne warsztaty z rzeczy stereotypowo i kulturowo damskich?
Aga: Jeżeli chodzi o warsztaty dla mężczyzn na razie nie mamy tego w planach. Mamy tyle do zrobienia, że nie myślałyśmy jeszcze o rozwinięciu formuły. Ale na pewno nie mówimy nie. Bardzo często w komentarzach i wiadomościach dostajemy zapytania, czy zrobimy coś takiego dla chłopaków. Być może kiedyś zorganizujemy dla nich warsztaty ze społecznie rozumianych kobiecych tematów. Na pewno się na to nie zamykamy, ale na razie skupiamy się na dziewczynach.
Czyli następne warsztaty są samochodowe? Czego będzie się można na nich nauczyć?
Ula: Przede wszystkim samochodowego ABC, co mamy pod maską, na co zwracać uwagę i jakie są pierwsze sygnały alarmowe. Będziemy uczyć się jak wymienić koło i odpalać samochód z kabla. Tę drugą rzecz widziałam tylko na filmach, więc jestem bardzo podekscytowana. Będziemy też rozmawiać o tym, jak nie dać się oszukać w serwisie czy u mechanika. Dużą częścią naszych warsztatów są pytania od uczestniczek. Każda dziewczyna przychodzi ze swoimi, więc nasz dział Q&A jest bardzo obszerny.
Wyświetl ten post na Instagramie
I jakiego będziecie mieć specjalistę?
Aga: Specjalistą będzie nasz przyjaciel Jerzy Wilczek. Razem z nim będziemy zajmować się samochodami i poznawać ich tajniki. A to wszystko odbędzie się już 30 lipca.
Anna Kimla