Dlaczego sezon 2. „Emily w Paryżu” zawiódł tak wiele osób?
Ogladaliście już nowy sezon "Emily w Paryżu"?

Co zaskoczyło nas z 2. sezonie "Emily w Paryżu"? /fot. Netflix / materiały prasowe
Serial „Emily w Paryżu” ma swoje mocne i słabe strony. Daje nam możliwość natychmiastowej ucieczki w bajkowe uliczki Paryża. Można jednak zauważyć kilka niedociągnięć, o których zawrzało w sieci chwilę po premierze… Co sądzimy o drugim sezonie uwielbianego przez użytkowników Netfliksa serialu o przygodach Emily w mieście miłości?
„Emily w Paryżu” to serial, którego pierwszy sezon pojawił się na platformie Netflix w październiku 202o roku. Wiele osób zafascynowała jego bajkowość i estetyka, która pozwoliła nam oderwać myśli od szalejącej wówczas pandemii. Serial umożliwił zwiedzenie pięknego Paryża, w którym dodatkowo mogliśmy śledzić działalność jednej z dobrze prosperujących agencji marketingowych. Główna bohaterka, Emily, przyjechała do stolicy Francji z Chicago, zupełnie nie znając języka francuskiego. Poznajemy więc Paryż z punktu widzenia Amerykanki, która próbuje odnaleźć się w europejskim świecie. Tak rozpoczął się pierwszy sezon, po którym było już słychać pierwsze głosy niezadowolenia, uciszone obietnicą naprawy niedociągnięć w kolejnym sezonie. Jak na jego tle wypadł sezon drugi?
„Emily w Paryżu” sezon 2 – kiedy obietnice nie zostają spełnione
W główną bohaterkę, Emily, ponownie wciela się Lily Collins. Podobnie jak w pierwszym sezonie jest postacią niezwykle chaotyczną, którą każdy zapamiętuje. Ma skłonność do pakowania się w kłopoty, z których później musi się wygrzebywać, dając widzom popis swojej kreatywności. Przy okazji bywa naiwna i cukierkowa, przez co wielu bohaterów początkowo nie bierze jej na poważnie. Drugi sezon miał naprawić wiele błędów, które rzucały się w oczy w pierwszym. Niestety na obietnicach się skończyło.
Przede wszystkim, nie można przymknąć oka na niebotyczną liczbę stereotypów, jakie powiela serial. W drugim sezonie do miłosnego trójkąta – Emily, podkochującej się w Gabrielu (Lucas Bravo) oraz jego dziewczyny, Camille (Camille Razat) – dołącza Alfie (Luciene Laviscount). Nowa postać wprowadza w fabułę odrobinę zamieszania, dodatkowo wnosząc chłodny sceptycyzm do wszechobecnego zachwytu nad romantycznością miasta. Alfie jest jednak ucieleśnieniem tego, jak Amerykanie widzą Brytyjczyków – powaga, praca w banku, zamiłowanie do piłki i piwa, a także dość oschłe usposobienie. W serialu pojawia się też Petra – kobieta pochodząca z Ukrainy, która w serialu wykazała się jedynie… kradzieżą, co także nie umknęło oczom oburzonych osób pochodzących z tej części Europy.
Zobacz także: Andrzej Seweryn jako drag queen. Netflix produkuje polski miniserial
Stereotypy w „Emily w Paryżu” sezon 2
Niezadowoleni ze swojego obrazu są także sami Francuzi. Serial przedstawia ich jako niezwykle zamkniętych, oschłych ludzi, żyjących zgodnie z własnymi zasadami. Zaskakują ich sugestie Emily, która ma małe pojęcie o pracy w tym mieście (reagują na nie bardzo gwałtownie, pojawia się np. duma z braku klimatyzacji czy oburzenie z pracy w weekend). Przez tego rodzaju sceny, a także niektóre zachowania głównej bohaterki, drugi sezon zaczął balansować na granicy z kiczem. Głosy niezadowolenia pojawiają się także pod adresem strojów Emily (które Alfie określa jako śmieszne), jest to jednak kwestia bardzo subiektywna. Dobór kostiumów aktorów jest jednak tak różnorodny jak ich charaktery. Amatorzy mody niemal w każdej scenie mają na czym zawiesić oko.
#EmilyInParis from a fashion point of view – too bright, too showy, too cartoonish! pic.twitter.com/9FyEGpFJiM
— Dani Sandberg (@D_a_n_i_SNDBRG) January 2, 2022
Irytujące dla wielu okazało się też podejście do życia głównej bohaterki, której działania bywają zwyczajnie bezmyślne. Emily myli szampon dla psów z szamponem do włosów czy pożycza od Alfiego marynarkę z jego telefonem w swojej kieszeni, czego nie zauważa przez kilka kolejnych dni. Zapowiedziany przez twórców sisterhood kończy się, gdy Emily zataja przed swoją przyjaciółką Camille romans z jej chłopakiem. Camille po odkryciu ich sekretu na jakiś czas znika. Po powrocie próbuje odzyskać Gabriela, oszukując przy tym Emily co do swoich zamiarów.
Czy warto obejrzeć „Emily w Paryżu” sezon 2?
Nie można odmówić produkcji wielu jej pozytywnych aspektów. Paryż zostaje przedstawiony w bajkowy sposób, który umożliwia odbiorcom eskapizm. Całość serialu tworzona jest z perspektywy female gaze. Widzimy to choćby poprzez ukazanie strojów Emily, które choć są krytykowane nawet przez postaci z serialu, wyrażają jej osobę. Fabuła, mimo, iż sezon kończy się cliffhangerem, daje odbiorcy poczucie, że wszystko skończy się dobrze. Jest to zapewne zasługa Emily, która mimo swojego roztrzepania jest cały czas uśmiechnięta i niezwykle odważna. Zdobywa tym serca kolejnych klientów agencji.
Obraz pracy w agencji marketingowej jaki przedstawia serial jest jednak przerysowany i składa się głównie na spędzanie czasu na eventach promocyjnych. Po przymknięciu oka na wiele niedociągnięć, które pojawiają się w narracji można zaliczyć serial do kategorii visual pleasure, choć wiele osób zapewne wolałoby określić go jako guilty pleasure – zdecydowanie nie zachęcamy jednak do szerzenia poczucia winy za to, co oglądamy.
Zobacz też: TOP 10: Wciągające seriale z przystojnymi aktorami. Serialowe guilty pleasure na pocieszenie oka
Czy i kiedy na ekranach pojawi się „Emily w Paryżu” sezon 3? Premiera sezonu trzeciego (a nawet czwartego!) „Emily w Paryżu” została już potwierdzona przez Lily Collins na jej Instagramie, nie znamy jednak jeszcze daty premiery. Jesteśmy bardzo ciekawi, jak potoczą się dalsze losy bohaterki.
I watch #EmilyInParis for the plot.
the plot: pic.twitter.com/r0tJIGTj5S— Rute 🌻 (@Rute_cuca) January 7, 2022
Sprawdź też: Serial Wiedźmin – sezon 2. Mniej hmmm, więcej Ciri, nadal dużo potworów. Kto już oglądał?