Sunday, January 19, 2025
Home / Felietony  / Dlaczego nie chcę być kobietą… – „Wakacje”

Dlaczego nie chcę być kobietą… – „Wakacje”

I nie będę!!! Za godzinę wyjeżdżamy na wakacje

rys. Andrzej Politowicz

rys. Andrzej Politowicz

rys. Andrzej Politowicz

rys. Andrzej Politowicz

I nie będę!!! Za godzinę wyjeżdżamy na wakacje… Mam 15 minut na napisanie paru słów…

Piszę w łóżku, na kolanach. Z dziką rozkoszą za kwadrans wstanę z pościeli. Zanim zaparzy się kawa, wezmę prysznic. Ubiorę się w coś wakacyjnie przewiewnego. Sącząc kawę, spakuję trochę ciuchów i kilka niezbędnych przedmiotów – okulary przeciwsłoneczne, ze dwie książki, jedną mapę, kości do gry oraz korkociąg. Za 45 minut przekręcę kluczyk w stacyjce i pojadę z Kobietą Mojego Życia na Hel… Go to Hel!

Tymczasem moja kobieta…
15 minut temu wybuchła płaczem i zwinęła się w kłębek na dywanie. Ma jakieś drgawki. Chyba.
3 godziny temu (a więc bladym świtem!) po raz n-ty zaczęła przepakowywać walizkę, która od trzech dni leży na środku salonu. Wczoraj podobno była już (walizka, nie kobieta) gotowa…
24 godziny temu depilowała sobie to i owo. Do teraz kroczy w pokracznym rozkroku.
2 dni temu w odpowiednim salonie podpiłowała sobie, podmalowała, podkolorowała i wypolerowała pazury górne i dolne.
3 dni temu zajęła wszystkie kontakty w domu, ładując baterie i akumulatory: telefonów, budzika, laptopa, szczoteczki do zębów, przenośnych lokówek, zasilaczy do aparatu fotograficznego. Licznik prądu oszalał! Czy na Helu nie ma elektryczności?
4 dni temu wydała równowartość biletu lotniczego nad ciepłe morze na trzeci w tym roku kostium kąpielowy i na fryzjera. Będzie miała co chować pod plażowym kapeluszem.
7 dni temu kupiła nową walizkę.
2 tygodnie temu szalała w pralni chemicznej, odświeżając zawartość dwóch szaf garderobianych. Potem i tak połowę prała od nowa w domu, a całość gruntownie odprasowała. Do szewca z różnymi zleceniami wysyłała mnie trzy razy dziennie.
3 tygodnie temu zaczęła codzienne monitorowanie długoterminowej prognozy pogody. Przy okazji również codziennie zmieniała plany odnośnie do niezbędnej garderoby.
4 tygodnie temu przysięgała, że nigdzie nie jedzie! Czyżby kłamała?
6 tygodni temu rozpoczęła cykl zabiegów w solarium, żeby nie być bladą na plaży.
8 tygodni temu wprowadziła w życie (na szczęście nie moje) program gimnastyczny, który ponoć czyni człowieka gibkim i szczęśliwym. Efektów do dzisiaj nie zauważyłem…
11 tygodni temu odbył się start testów na ciele (chyba też na umyśle) najnowszych wynalazków kosmetycznych i medycznych. Sprawdzała w nocy i w dzień kremy przed, w trakcie i po: opalaniu, pływaniu w morskiej wodzie, reakcji na klimatyzację, wichurę oraz powódź i chorobę morską.
3 miesiące temu zaczęła się odchudzać. Do dzisiaj zrzuciła ciut powyżej kilograma. Niestety nie pamięta, czy na początku ważyła się w ubraniu czy bez. Ja pamiętam, ale nic nie mówię…
5 miesięcy temu przez pięć dni wisiała na telefonie i wybierała, targowała się, zapłaciła za pokój w pensjonacie. Byłem informowany na bieżąco. Zgadzałem się ze wszystkimi jej uwagami, jękami, nawet przekleństwami.
7 miesięcy temu zabukowała sobie urlop w pracy.
10 miesięcy temu spytała, czy na pewno chcę znów jechać na Hel. Na wszelki wypadek… chciałem.
351 dni temu wróciliśmy z dwutygodniowych wakacji. Z ulgą.
Muszę kończyć… Taaaaaak… Kobieta Mojego Życia ma po czym odpocząć. Ja chyba też…

Przemysław Osuchowski

 

Oceń artykuł
1KOMENTARZ
  • miki 7 kwietnia, 2018

    smród kawy rzyg

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ