Tuesday, December 3, 2024
Home / POLECAMY  / Depresyjni Milenialsi. Pokolenie słabszych czy bardziej świadomych?

Depresyjni Milenialsi. Pokolenie słabszych czy bardziej świadomych?

Czego nie mówić cierpiącym na depresję?

depresja zbiera żniwo wśród młodych dorosłych

Depresja / fot. Kinga Cichewicz / Unsplash

Kiedy opanuje cię ta wszechwładna magma, pragniesz, tylko aby cierpienie całego ciała, w którym bezczynnie tkwisz, jak najszybciej się skończyło. Nikomu, kto nie mógł wstać z łóżka i choć raz pogrążył się w czarnej masie, nie przejdzie przez gardło „Weź się w garść”. Nawet jeśli nie rozumiesz, to możesz być, aby usłyszeć ciche wołanie o pomoc

 

Pandemia depresji

Depresja nie ma zbyt dobrego PR-u, bo kiedy masz zapalenie płuc lub atak serca, to wszyscy dookoła wezmą to za coś poważnego. Niestety nikt nie zobaczy objawów depresji, która kawałek po kawałku zawłaszcza każdy okruszek szczęścia i poczucia wartości. Działa trochę jak dementorzy, którzy jakimś cudem przeniknęli do naszej rzeczywistości. Tyle mówi się o zagrożeniach związanych z COVID 19. Niezależnie od kraju, jesteśmy przerażeni, bo to wirus o zasięgu globalnym. Coraz więcej jest reklam o „złych młodych”, którym choroba nie zagraża i właśnie dlatego bagatelizują restrykcje. Tymczasem nikt nie zwraca uwagi na pandemię depresji, która również jest chorobą śmiertelną, a moje pokolenie jest na nią szczególnie narażone.
Pewnie was zaskoczę, ale z tym razem stanę murem za moim „zepsutym” pokoleniem i powiem, że nie boję się Covida. Nie piszę tego jako covidosceptyczka, bo wirus istnieje i jest realnym zagrożeniem dla każdego z nas, ale dlatego, że prędzej czy później pojawi się lekarstwo, a depresja zostanie z nami na zawsze i również może nas dopaść w każdym momencie naszego życia. Na mnie spadła niespodziewanie tuż po spełnieniu swojego największego marzenia. Wystarczył miesiąc, żeby osoba, która tak bardzo kocha życie, uwierzyła, że jest niepotrzebnym ciężarem, który powinien zniknąć z tego świata, bo nie dość, że jest bezużytecznym śmieciem, to jeszcze swoim stanem sprawia bliskim ból.

Może też cię zainteresuje:
„Kiedyś marzyłam o dorosłości, dziś chcę cofnąć czas.” Czy to już kryzys wieku młodego?

Choroba samotności i sukcesów

Mateusz – świeżo upieczony absolwent literaturoznawca i teatrofil – porównuje to do wszechwładnej magmy. Ja do końca próbowałam jakoś ubrać swój stan w słowa, żeby bliscy mogli mnie zrozumieć. Nie mogłam się pogodzić z tym, że język nie może oddać wszystkiego.
Czuję straszną samotność i brak nadziei. Jestem bardzo nieszczęśliwa i chciałabym, żeby to się skończyło.

Czuję, że już do niczego nie zmierzam i odczuwam bezsens, pustkę. W dodatku czuję się brzydka. Nie wiem kim jestem. Czuję się tak, jakby świat się kręcił dalej, podczas gdy ja utknęłam gdzieś pod lodowcem i mogę go tylko oglądać przez szybę. Krzyczę już coraz ciszej, bo zamarzam, ale nie słychać mnie spod tafli – ja – w nocnych wiadomościach do przyjaciółki.

Zaczęło się od serii nieudanych planów. Potem doszły ataki paniki i bezsenność. Wielu milenialsów – w tym ja – uzależnia swoja wartość od osiągnięć. Większość moich znajomych wpisuje sobie odpoczynek w kalendarz, a potem ma wyrzuty sumienia, że nic w tym czasie nie zrobił. Niekończąca lista oczekiwań, bo żyjemy w lepszych czasach, mamy możliwość rozwoju, więc musimy to wykorzystać, sprawia, że nie nigdy nie czujemy się wystarczająco dobrzy. Rozwijamy się, to jesteśmy egoistami bez skrupułów i wartości. Siedzimy w domu – rozpieszczone gówniarze, które mają za dobrze i z wygody żyją na garnuszku rodziców. Wciąż wydajemy kasę na podróże, zamiast oszczędzać.

Dlaczego jest mi tak źle?

Budziłam się zlana potem i bałam się zostawać sama w domu. Odczuwałam głód, ale nie potrafiłam nic przełknąć. Najgorsze było to czekanie na dzień i lęk przed tym, że trzeba wstać. Nie pamiętam, czym jest spokój – mówi Mateusz. Gdy inni żartują i rozmawiają, mój umysł szuka odpowiedzi na pytanie, dlaczego świat jest taki, jaki jest. Dlaczego jest mi tak źle? Nawet radosne wydarzenie sprawia, że czuję się gorzej. Myśli kłębią się w mojej głowie – wybrałem złe studia, zbyt mało się starałem, nie znam dość dobrze języków obcych, nie jestem przystojny. Co z ciebie za facet? Nic nie umiesz zrobić w domu. Niekończąca się wyliczanka. Jestem kimś, kogo można polubić? Wystarczy jeśli ktoś mnie polubi. Miłości nie wymagam, to przecież zbyt wiele.
Maciek – programista pracujący w Holandii dla booking.com jest autystykiem, który przeżył nawrót depresji podczas pierwszego lockdownu.

– W tym czasie wyprowadziła się moja była dziewczyna, która zabrała dwa z trzech naszych kotów. Ze względu na autyzm jestem introwertykiem, ale to nie był mój wybór. Jestem nadwrażliwy na rzeczy, których większość nie dostrzega, ale potrzebuję kontaktów z ludźmi. Tymczasem w przeciągu tygodnia zostały ograniczone do minimum. Maciek wspomina, że podróże i sama możliwość przemieszczania się, wycieczki samochodowe poprawiają mu nastój. Restrykcje uniemożliwiły mu nawet odwiedzanie Polski, do której wracał raz w miesiącu. Byłem niespokojny. Nasiliły się moje lęki, które były też związane z samym wirusem.
– Jako ekstrawertyczka czerpię inspirację ze spotkań z ludźmi. Uprawiam wiele sportów, tańczę, i występuję na scenie. Podróże i scena są wszystkim, co mam, bo pozwalają mi się oderwać od mojego wewnętrznego krytyka i poczuć wolność. Dzięki temu dużo łatwiej było mi wyjść z pierwszego epizodu depresyjnego, gdyż nie izolowałam się od przyjaciół, a każda aktywność fizyczna, czy wyjazd podnosiły poziom serotoniny w moim organizmie.

Weź się w garść

Lockdown był dla mnie czymś niewyobrażalnym. Dla mojego pokolenia jedynym ograniczeniem w podróżowaniu były pieniądze, dlatego nie wierzyliśmy, że zamkniecie granic, jest w ogóle możliwe. Kiedy usłyszałam o mandatach za przemieszczanie się i nowych przepisach, które coraz bardziej kontrolowały nasze życie, czułam się jak w koszmarze, z którego się zaraz obudzę. Gdy przepadły cztery moje wyjazdy, zamknięto budynki uczelni, a media zaczęły podawać sprzeczne informacje, wróciłam do swoich zaniedbanych pasji, wierząc, że kilka miesięcy i ta farsa się skończy. Po wakacjach od nowa zamknięto teatry, kina, puby, a wszystkie aktywności, które przynosiły mi jakakolwiek przyjemność stały się awykonalne. Szybko okazało się, że ekstrawertycy, którzy do tej pory szybciej wracali do swoich starych aktywności, gorzej radzą sobie w czasach, gdy izolacja jest zalecana z góry.
Najtrudniejsze dla osób, cierpiących na depresję jest otoczenie, które zwykle chce pomóc, ale ma zbyt małą wiedzę o tej chorobie lub neguje jej istnienie. Często słyszałam, że nie mogę fruwać po świecie, więc dopadła mnie „deprecha”, żebym nie szła do psychiatry, bo wciśnie we mnie leki i wyląduję w psychiatryku. Najsmutniejsze zdanie, jakie usłyszałam to, że coś poszło nie tak z moim wychowaniem, bo jestem tak słabą osobą. Starsze pokolenia często oceniają milenialsów negatywnie, bo przecież mamy wszystko. Poza tym: „nie mierzymy się z żadnymi trudnościami, które oni musieli pokonać. Świat stoi przed tobą otworem, tylko wstań z łóżka, ogarnij pracę i weź się w garść. Na ten moment nie masz żadnych powodów, żeby się załamywać. Ludzie mają poważniejsze problemy, więc nie użalaj się nad sobą”.

Szczepionka na depresję

Jeśli wśród znajomych macie kogoś, kto cierpi na depresję, to wykreślcie powyższe zdania na zawsze ze swojego słownika. Zamiast tego zróbcie kubek gorącej czekolady lub ulubiony obiad. Nie obwiniajcie się, że nie możecie powiedzieć im czegoś, co im pomoże, bo od tego jest ich psychoterapeuta oraz terapia farmakologiczna. Jako przyjaciel możesz po prostu słuchać i być, bo podczas twojej obecności depresja przegrywa. To ty możesz powtarzać bez końca, że jesteś bez względu na wszystko i że kochasz ja/ jego bez względu na podły nastrój, wyciągnięte dresy. W pełni akceptujesz długie dni milczenia, kiedy depresja odbiera mowę i nie można wydusić słowa. To twoja obecność i wyrozumiałość jest jedyną skuteczną szczepionką na depresję. Z pewnością poniesiesz skutki uboczne, ale jako psychofanka Małego Księcia i Ani z Zielonego Wzgórza naiwnie wierzę, że narażamy się na łzy, gdy pozwalamy się oswoić, bo do końca życia jesteśmy odpowiedzialni za nasze pokrewne dusze, dzięki którym czujemy się mniej samotni na Planecie Ziemia.

Zobacz też:
Kryzys tu, kryzys tam. Co ja teraz robić mam?

dziennikarka, aktorka oraz komparatystka. Autorka szczególnie wrażliwa na kwestie praw kobiet, problemy społeczne oraz edukację seksualną. Nominowana do nagrody reporterskiej na Festiwalu Wrażliwy w Gdyni oraz Nagrody Młodych Dziennikarzy im. Bartka Zdunka w Krakowie. W wolnych chwilach tańczy, uprawia jogę oraz uczy się języka hiszpańskiego.

Oceń artykuł
1KOMENTARZ
  • Lisska 27 stycznia, 2023

    Ja przetrwałam na ziołach, cbd i ashwagandha do dzisiaj zamawiam z konopiafarmacja, a dodatkowo wieczorem słuchał ciekawych podcastów, które mnie motywowały, w połączeniu z tym błogim spokojem jakie daja olejki i adaptogeny odkryłam swój sposób na lęki i depresje.

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ