Danuta Wałęsa: Marzenia i tajemnice
Danuta Wałęsa marzy by wrócić do domu na święta, ale na razie na spotkaniach autorskich dzielnie podpisuje setki egzemplarzy swojej książki „Marzenia i tajemnice”
Sławomir Mokrzycki: Nie brakuje pani tu kogoś?
Danuta Wałęsa: A kogo by pan tu jeszcze widział?
Sławomir Mokrzycki: Lecha Wałęsę
Danuta Wałęsa: To trzeba było go zaprosić, jak go Panu brakuje
Tak zaczęło się spotkanie z Danutą Wałęsą w Krakowie (13 grudnia 2011). Auditorium Maximum wypełnione szczelnie. W większości – kobietami, głównie z pokolenia mojej mamy i babci, ale obok mnie siedziała też kilkulatka, której mama tłumaczyła, co to był stan wojenny.
Tajemnice Danuty Wałęsy
Książką Marzenia i tajemnice i tym, co się wokół niej dzieje, Danuta Wałęsa utarła nosa swojemu mężowi. To ona jest teraz gwiazdą. Ale na pytanie: „Czy Lech Wałęsa pogratulował pani?” dyplomatycznie nie odpowiedziała.
Rozmowa była dość krótka, bo Danuta Wałęsa powtarzała, że to, co miała do powiedzenia napisała w książce, że mówić o sobie za dużo nie lubi i że na pewno wszyscy czekają, żeby wziąć autograf i pójść do domu. Niemniej jednak trochę powiedziała, a przy okazji pokazała, że ma poczucie humoru, cięty język i jak to skomentował ktoś na sali: nie da sobie w kaszę dmuchać.
Marzenia Danuty Wałęsy
Mówiła o marzeniach (marzę żeby pojechać do Gdańska i przygotować święta), o Agnieszce Grochowskiej, która zagra ją w filmie Wajdy „Wałęsa” (troszeczkę jest pani do mnie podobna, jak byłam piękna i młoda, teraz jestem już tylko młoda), o swoich kapeluszach (to był wymóg dyplomacji, więc je nosiłam), o polityce (nie lubię), wyjeździe do Oslo po odbiór Nagrody Nobla dla męża (postanowiłam, że pojadę tam nie jako żona swojego męża, ale jako Polka reprezentująca polskie kobiety, mężowi o tym nie wspominałam) i stanie wojennym (ogłoszenie stanu wojennego nie zrobiło na mnie wrażenia, i tak od dawna wrzało, męża w domu nie było, a ja byłam w 6. miesiącu ciąży i myślałam o dziecku)
Kolejka jak w PRL-u
Agnieszka Grochowska przeczytała kilka fragmentów książki, Andrzej Sikorowski zaśpiewał, a na koniec ci którzy pieluchy w zębach nosili, gdy wybuchł stan wojenny, mogli wreszcie na własne oczy zobaczyć, jak w dawnej Polsce wyglądały kolejki i bój przy ladzie o towar. Tu co prawda lady nie było, a towar w postaci autografu pani Danuty na książkach – był równo każdemu przydzielany, ale tłum napierający na zdezorientowanych ochroniarzy (kiedy mówili: Dwa kroki do tyłu połowa się cofała, a druga połowa napierała jeszcze bardziej, wykorzystując tych frajerów, którzy słuchali) plus kilku spryciarzy próbujących się przedostać bez kolejki, przywoływał niemiłe skojarzenia. A przecież wszyscy byli tacy… kulturalni
[autor: Aneta]
Anka 1 stycznia, 2012
To ta pani umie pisać???