Dagmara Skalska: Nie czyń z życia dramatu
„Jeżeli od piętnastu lat jesteś cały czas nieszczęśliwy, to znaczy, że gdzieś popełniasz błąd. I to nie z życiem jest problem, ale z twoim działaniem, z nawykami”, mówi Dagmara Skalska, Pozytywna Egoistka
Na spotkanie z Dagmarą Skalską przyjechałam do pałacu Sulisław. Właśnie tutaj skończył się organizowany przez nią trzytygodniowy kurs z chińskim mistrzem, wojownikiem Shaolin, Master Zen Hua Yangiem. Przez przeszklenia oddzielające restaurację od basenu, gdzie właśnie kręcony jest film o Calligraphy Health System, obserwuję czarnowłosego, niewysokiego mężczyznę w symbiotycznym tańcu energii z materią. Jego ruchy są płynne jak woda i lekkie jak powietrze, a zarazem mają wewnętrzną siłę ognia i stabilność ziemi. Ciało Master Yanga przypomina łagodnie przelewająca się falę. W naturalny sposób od niego zaczynamy naszą rozmowę
Aneta Pondo: Jak poznałaś Master Yanga?
Dagmara Skalska: Master Yang był odpowiedzią na intencję, którą wysłałam w przestrzeń. Chciałam zrozumieć, dlaczego zachorował mój mąż i czy można było temu zapobiec. Tomek, moja wielka miłość, zmarł na raka jelit. Gdy się dowiedzieliśmy, że jest chory, sytuacja była już tak trudna, że lekarze czuli się bezradni. Wykonali operację, która się nie udała i dali skierowanie do hospicjum. Tomek miał 41 lat, przez pięć miesięcy umierał na moich oczach i w moich ramionach. Patrzyłam, jak po kolei wyłączają się mu wszystkie narządy. Widziałam, co się dzieje z umysłem, gdy ciało przestaje pracować, jak są nierozdzielne, jak umysł jest rozlany w ciele. Kiedy ciało jest okaleczone i nie możesz go swobodnie używać, umysł nie jest wolny. Mimo że Tomek chciał robić wiele rzeczy, po prostu nie mógł. Próbowaliśmy różnych sposobów, by przywrócić ciału funkcjonowanie. Nie udało się. Czułam, jak stres i ta kilkumiesięczna, traumatyczna walka o jego zdrowie osadzają się także w moich jelitach.
Bałaś się, że ciebie spotka to samo?
Dagmara Skalska: Tak, bo stres, zwłaszcza u kobiet, lokuje się w jelitach. Są one – i nauka to potwierdza – naszym drugim mózgiem. Problem z jelitami przekłada się na niski poziom energii, słabą odporność, kiepski nastrój (tutaj jest produkowana część serotoniny). Krew roznosi toksyny z niesprawnych jelit po całym ciele. Nie można się dobrze czuć, gdy mamy chore jelita. Obserwowałam, co się dzieje, gdy przestają pracować i postanowiłam, że nie dopuszczę do takiej sytuacji u siebie, że tego nie chcę. Wiedziałam, że nasza medycyna jest bezradna. Jelit nie da się wyleczyć tabletkami ani żadnymi mechanicznymi zabiegami. Jeśli nie uruchomisz ich sama od wewnątrz, nic nie pomoże. Ale wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, że taka metoda istnieje.
Aż pojawił się Master Yang?
Dagmara Skalska: Pamiętam, jak parę miesięcy po śmierci Tomka siedziałam w jego pokoju i mówiłam: słuchaj, po prostu pomóż mi, przyślij kogoś, kto będzie wiedział, co z tym zrobić. Dwa miesiące później spotkałam Master Yanga, który był akurat w podróży po Europie ze swoimi warsztatami. Opowiedziałam mu moją historię i zasypałam pytaniami, jak to możliwe, że Tomek zachorował – przecież był młody, wysportowany, biegał, zdrowo się odżywiał, oddychał w sposób świadomy. Master Yang wyjaśnił, że to za mało, gdyż żyjemy zbyt szybko i intensywnie, za dużo rzeczy chcemy zrobić, zbyt wiele bodźców musimy obrobić. Nasze narządy szybciej się zużywają, to oczywiste. Jeśli w samochodzie nie serwisujesz silnika, nie wlewasz oleju, nie dbasz o niego, nie robisz przeglądu, to po prostu się zepsuje. Tylko problem z ludzkim ciałem polega na tym, że nie ma części zamiennych. Żyliśmy z Tomkiem zdrowo, ale bardzo intensywnie, nie serwisowaliśmy narządów, bo nie wiedzieliśmy, że istnieją metody dbania o nie i przedłużania ich żywotności. Tomek był ode mnie starszy i bardzo szybko zużył swoje narządy. Pracował na pięciu uczelniach, był absolutnie genialnym coachem, wszyscy chcieli się z nim spotykać, więc cały czas byliśmy w trasie. Żyliśmy na walizkach, mało spaliśmy i nie o tych porach, które są najlepsze dla wypoczynku organizmu, intensywnie wydatkowaliśmy energię. Mnie, gdybym nie zmieniła swojego życia, przytrafiłoby się to samo. Dzisiaj o tej bolesnej lekcji mówię w książkach, na blogu, na warsztatach. Uczę, co zrobić, żeby nie obudzić się dopiero wtedy, kiedy przestają pracować twoje narządy lub masz nowotwór.
Ale nadal żyjesz bardzo intensywnie.
Dagmara Skalska: Po tym, czego doświadczyłam, wiele się zmieniło w moim umyśle. Dobrze zarządzam swoją energią, nie odczuwam stresu i praktykując codziennie Calligraphy Health System, dbam o odpoczynek i o swoje narządy wewnętrzne. Nie chodzi o to, by odizolować się od świata, chociaż i takie skrajne postawy się zdarzają, lecz o równowagę między aktywnością a zatrzymaniem. Mój buddyjski nauczyciel, lama Ole Nydahl, mówi, że mądrość, która nie wyraża się w działaniu, nie ma sensu, ale i działanie, które nie jest poparte mądrością, też nie ma sensu. Nie chcę się zamknąć w jaskini i rezygnować z aktywności, która jest moim powołaniem i przynosi wiele pożytku ludziom.
Można żyć w stresie i nie wiedzieć o tym?
Dagmara Skalska: Nie da się oszukać ciała. Zmęczenie na przemian z nadmiernym pobudzeniem, niepanowanie nad emocjami, odbieranie wszystkiego zbyt osobiście, pośpiech, niedosypianie. Nie trzeba wielkiej filozofii, żeby zobaczyć, że jest się zestresowanym. Ludzie wolą tego nie dostrzegać, bo nie wiedzą, co z tym zrobić, są bezradni. Budują sobie bogate więzienia. Żyją na kredyt – podpisują cyrograf, a potem coraz więcej pracują, żeby go spłacać. Ludzie w korporacji są trybikami, które działają dwadzieścia cztery godziny na dobę i wierzą, że tak musi być, bo inaczej nie będą mieli na chleb, a ich rodzina wyląduje pod mostem. A to nie jest prawda. Ja oczywiście też myślałam podobnie. Zaangażowaliśmy z Tomkiem energię w firmę i dom. Urządziliśmy go, wzięliśmy kredyt we frankach, który szybko przewyższył wartość domu. Wierzyliśmy, że tak musi być. Gdy Tomek zmarł, w pół sekundy straciłam wszystko, co budowaliśmy przez osiem lat. Firmę, dom. Został tylko kredyt. I… żyję. Nagle odkryłam, że chociaż nie mam nic, mogę być szczęśliwa i wolna. To jest absolutny paradoks – tracąc wszystko, zyskałam wolność. Mam wszystko, czego potrzebuję do szczęścia, nie mając niczego na własność. Jest to możliwe, to doświadczenie jest moim skarbem.
Trzeba wszystko stracić, żeby to odkryć?
Dagmara Skalska: Właśnie do tego zmierzam, że nie, o ile zatrzymamy się teraz, w tej chwili i przywrócimy właściwy system wartości. Zrozumiemy, że zdrowie jest naprawdę najważniejsze, bo jeżeli go zabraknie, jak to się stało u Tomka, to wszystko przestaje się liczyć. Master Yang często szkoli bogatych ludzi, którzy są tak bardzo zajęci, że nie mają czasu na ćwiczenia. Mówi im wtedy: „Jeżeli nie masz 20 minut dziennie, aby zadbać o swoje narządy i swoje zdrowie, to lepiej od razu wejdź na 21. piętro i skocz. Skrócisz swoje męki”. Tu nie ma kompromisów, że urwę sobie trochę z czasu przeznaczonego na zdrowie, a w zamian będę więcej zarabiał, czy będę miał wyższy status. To się nie opłaca.
Skoro to takie proste, dlaczego tak rzadko jest realizowane?
Dagmara Skalska: Bo nie traktujemy tego serio. Myślimy „mnie to nie dotyczy”. A potem docieramy do punktu, w którym zaczyna dotyczyć, i często jest za późno na ratunek. Coraz młodsi ludzie, około trzydziestki, chorują na nowotwory – to w tej chwili epidemia. Za szybko się spalamy, za bardzo stresujemy i zbyt intensywnie funkcjonujemy.
Na czym polega serwisowanie narządów, którego uczy Master Yang, a od niedawna także ty?
Dagmara Skalska: Master Yang jest wojownikiem Shaolin, w jego rodzinie od czterystu lat z pokolenia na pokolenie przekazywana jest tajemnica długowieczności – jest nią nieprzerwany ruch w ciele. Energia życiowa musi krążyć w sposób nieskrępowany, by do każdej komórki została wprowadzona wibracja. Master Yang ma ogromną wiedzę o funkcjonowaniu narządów, potrafi zarządzać przepływem krwi w ciele. Jest w stanie wygenerować tak silną energię, że zadając cios, ledwo cię dotyka, a masz uczucie, jakbyś się zderzyła z autobusem.
Według niego na nasze zdrowie w dwudziestu procentach składa się pozytywne myślenie, w kolejnych dwudziestu ruch, i w takim samym stopniu dobre odżywianie, natomiast pozostałe czterdzieści procent stanowi serwisowanie narządów. Jeśli mamy upośledzone narządy, to nawet jedząc najlepsze produkty, nie będziemy zdrowi. Serwisowanie narządów to ich dotlenienie, ukrwienie, systematyczne oczyszczanie. Służy temu Calligraphy Health System, układ pozycji wykonywanych w ruchu jak taniec, w którym najważniejsze jest nie to, co widać oczami, ale ruch wewnętrzny. Większość z nas nigdy go nie doświadczyła. Jesteśmy przyzwyczajeni do zajęć fitness, w czasie których poruszamy układem mięśniowo-szkieletowym, budujemy mięśnie, ale narządy nie pracują. Wystarczy sprawdzić, jak ludzie oddychają. Po prostu im więcej mięśni masz na brzuchu, tym bardziej skrępowany jest oddech, tym sztywniejsze jest wnętrze i gorsza praca narządów.
Bardzo trudno ten ruch wewnętrzny opisać, ponieważ jest czystym doświadczeniem. Jest on wyprowadzany z Dan Tian – miejsca w brzuchu, położonego cztery palce poniżej pępka i na głębokości dwóch palców – który według medycyny chińskiej jest źródłem ludzkiej energii. Nagrywamy z Master Yangiem filmy instruktażowe, aby każdy miał szansę spróbowania systemu na sobie.
Ty sama, żeby się tego nauczyć, pojechałaś aż na drugi koniec świata.
Dagmara Skalska: Rok temu poleciałam na kurs Calligraphy Health System do Master Yanga do Australii. Wystarczył miesiąc, bym poczuła się szczęśliwa i zdrowa, skończyły się moje dolegliwości jelit, wyregulowała się praca wszystkich narządów wewnętrznych. Wstawałam o 4.30, bo praktykę zaczynaliśmy o świcie, budziły mnie jelita. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś podobnego i byłam totalnie zachwycona, że można tak szybko naprawić zdrowie. Nie uwierzyłabym, gdyby mi ktoś powiedział, że to jest możliwe, dlatego zaprosiłam Master Yanga do Polski. Dwa dni temu w Sulisławiu skończył się osiemnastodniowy kurs. Wszyscy, którzy przeszli ten proces, wyjechali stąd innymi ludźmi. Odbieram telefony typu „Dagmara, wróciłam do domu i mam wrażenie, że żyję w innej rzeczywistości. Patrzę na to wszystko, co zostawiłam i nie mogę uwierzyć, że sama to zbudowałam. Mój mąż biega jak oszalały, wszystkich pogania, a ja po prostu siedzę, obserwuję i się z tego śmieję”.
Długo im się ten stan utrzyma?
Dagmara Skalska: Cały czas, tylko muszą codziennie wykonywać praktykę. Bo jak nie, wrócą do starych nawyków. Dostajesz klucz i jeśli z niego skorzystasz, twoje życie się zmieni. To był pierwszy kurs w naszym kraju, kolejny będzie za rok. Stworzyliśmy grupę nauczycieli skupionych wokół Master Yanga, którzy będą prowadzili warsztaty w całej Polsce, a także bezpłatnie zajęcia dla chorych ludzi w hospicjach i szpitalach, po to, by w pierwszej kolejności pomóc im uwolnić się od bólu, napięcia i stresu. Żadne środki przeciwbólowe tak nie działają. Ponosimy odpowiedzialność za nasze życie. Mówiąc ,,nie mam na to czasu, bo mam za dużo pracy i innych zajęć”, kręcimy się w kółko. „Tylko głupcy – powiedział Swami Rama – myślą, że sadząc jabłoń, zbiorą gruszki”. Innymi słowy, robiąc cały czas to samo, nie możesz dostać innych rezultatów. Jeżeli od piętnastu lat jesteś cały czas nieszczęśliwy, to znaczy, że gdzieś popełniasz błąd. I to nie z życiem jest problem, i z tym, że jest niesprawiedliwe, ale z twoim działaniem, z nawykami. Jeśli ich nie zmienisz, nie dostaniesz nic nowego.
Przeczytaj koniecznie: Dagmara Skalska: Jak wybaczyć zdradę?
Kliknij w następną stronę, aby dowiedzieć się, dlaczego brakuje nam dystansu, humoru i dowiedz się co „Mamma Mia” ma z tym wspólnego
O Master Yangu i ciele pisałaś w książce „Jak pokochać swoje ciało”. Ale napisałaś też dwie książki o umyśle: „Jak pokochać swój umysł” i najnowszą ,,Fitness umysłu”. Teraz kończysz książkę o sercu. Co z tej triady: ciało, umysł, serce jest najważniejsze?
Dagmara Skalska: To jest pytanie o to, co było pierwsze: jajo czy kura. Myślę, że tego dylematu nie ma sensu rozstrzygać, ponieważ powinniśmy mieć świadomość wszystkich tych obszarów. Nie będziemy zdrowi, jeśli będziemy pracowali tylko z ciałem, czyli stosowali diety i chodzili na fitness. Nie będziemy zdrowi, jeśli nasze ciało będzie słabe, a my będziemy pracowali tylko z umysłem i medytowali – nie da się medytować, kiedy mamy uszkodzony kręgosłup, bo nawet nie da się wysiedzieć w pozycji medytacyjnej, albo gdy nie pracują jelita. Nie da się mieć zdrowego ciała, jeśli zatruwają je lęk, gniew i inne negatywne emocje. Chcę przekonać ludzi, żeby patrzyli na siebie holistycznie.
A gdzie jest miejsce na duszę?
Dagmara Skalska: Dla mnie dusza równa się umysł. Definiuję umysł po buddyjsku, jako świadomość. W tradycji chrześcijańskiej jest to dusza, czyli ta część, która nigdy nie umiera. Odróżniam umysł od intelektu i od mózgu, który jest tylko narządem, takim samym jak serce czy ręka. Umysł w moim rozumieniu jest świadomością, tą żywą częścią ciebie, która wypełnia ciało. Gdybyśmy mózg porównali do komputera, to umysł będzie systemem operacyjnym.
W „Fitnessie umysłu” piszesz, że umysł można ćwiczyć jak mięsień. Poproszę o zestaw ćwiczeń dla początkujących.
Dagmara Skalska: Zaczęłabym od tego, czego najbardziej nam brakuje – humoru. Mamy trzy główne zasoby: pierwszy to wewnętrzna moc i siła, drugi to empatia i wrażliwość, a trzeci to humor. Są nam potrzebne dla zachowania równowagi. Z moich obserwacji wynika, że Polki mają wysoko rozwiniętą wrażliwość i empatię. Są też silne, potrafią sobie poradzić naprawdę z trudną sytuacją, często lepiej od mężczyzn. Nie lubię takich porównań, ale tak po prostu jest. Myślę, że to jest związane z uwarunkowaniami biologicznymi, bo przez dziewięć miesięcy nosimy dziecko, w trakcie porodu doświadczamy bólu. Mężczyźni mają inną siłę, ochraniającą. To natomiast, czego nam, kobietom i mężczyznom, brakuje, to humor i dystans. Traktujemy serio i poważnie życie oraz każdą sytuację, która się wydarza. Nie potrafimy spojrzeć na nic, co się w naszym życiu wydarza, z dystansem i rozluźnieniem. Stajemy się przez to dramatyczni i cały czas działamy tak, jakbyśmy mieli pistolet przy głowie. Pierwsze ćwiczenie polegałoby więc na rozluźnieniu umysłu. To naprawdę prosta metoda, a pozwala zobaczyć sytuację z innej perspektywy. Kiedy wydaje ci się, że życie cię dociska, puść sobie „Mamma Mia” albo jakikolwiek inny utwór, rozbierz się do naga, pobiegnij do lustra i zacznij tańczyć, robić głupie miny i śmiać się do rozpuku. Gwarantuję, że po pięciu minutach takiej sesji zobaczysz, że twój problem już nie jest taki duży i poważny.
Źródło: YouTube/stambeccuccio
Ty nie dramatyzujesz?
Dagmara Skalska: Doświadczyłam trudnych zdarzeń w życiu i cały czas ich doświadczam. Na materialnym poziomie mam sytuacje, które są poważne, ale one mnie w ogóle nie stresują, bo nie zasilam ich uwagą. Straciłam dom, właściwie obecnie nie mam gdzie mieszkać, mogłabym się tym frustrować, rozpamiętywać, zatruwać. A żyję i jestem szczęśliwa. Nie myślę też non stop, że zadzwoni ktoś z banku i będzie mnie straszył niespłaconym kredytem. Ludzie z powodu takich historii popełniają samobójstwa. Jaki nacisk muszą mieć w swoim umyśle, żeby z powodu takiej sytuacji odebrać sobie życie, czyli coś, co jest najcenniejsze! Nie ma nic bardziej wartościowego. Jeśli żyję, mogę zrobić wszystko. Mogę zmienić każdą sytuację.
Inspirujesz i wspierasz setki tysięcy kobiet i mężczyzn. A kto jest dla ciebie wsparciem i inspiracją?
Dagmara Skalska: Moi nauczyciele – Master Yang i Lama Ole Nydahl.
Szukasz kolejnych?
Dagmara Skalska: Nie, już nie muszę szukać. Nie jest dobrze mieć wielu mistrzów i zmieniać ich. To jest jak próba dojechania do Krakowa różnymi drogami wiodącymi w przeciwnych kierunkach. Trzeba wybrać ścieżkę, to bardzo ważne. Inaczej się będziesz oddalać.
Wygląda na to, że masz mistrza zarówno od ciała, jak i od umysłu.
Dagmara Skalska: Dokładnie tak. Master Yang ma 60 lat, a spójrz na niego, jak wygląda, jakie ma ciało, jak jest totalnie zdrowy. Mam więc gwarancję, że praktykując jego metodę, osiągnę to samo, czyli będę zdrowa. A dzięki temu będę mogła długo pracować umysłem – narzędziami i metodami, które daje mi Ole Nydahl. Bardzo proste. To zwiększa moje szanse na przerobienie w tym życiu wielu tematów [śmiech] i trudności.
Może cię zainteresuje: Dagmara Skalska: Serce nie umie wątpić, a głowa ufać
Aneta Pondo