Śmierć to początek
Niedawno straciła męża, ale nadal z uśmiechem na twarzy zaraża „wirusem pozytywnego egoizmu”. Dagmara Skalska, współautorka Projektu Egoistka.
Niedawno straciła męża, ale nadal z uśmiechem na twarzy zaraża „wirusem pozytywnego egoizmu”. Dagmara Skalska, współautorka Projektu Egoistka, przekonuje, że tkwienie w przeszłości jest niczym picie trucizny. Zachęca kobiety z całej Polski do rozbudzania swojej życiowej energii, zaakceptowania siebie i tego, co daje los. Dla jednych kontrowersyjna, dla innych charyzmatyczna i inspirująca. Na pewno nie da się przejść obojętnie obok niej i jej filozofii życiowej.
Ona miała 18 lat, a on 33; ona była malarką, on filozofem. Obydwoje pełni energii i kreatywności. Zrodziła się między nimi wielka miłość. Wzięli ze sobą ślub. Ale nie od początku było sielankowo. – Najpierw musieliśmy się z Tomkiem dotrzeć. Różnica wieku między nami była spora. Pracowaliśmy najpierw nad swoim związkiem, nad naszymi emocjami, myślami. Byliśmy nietypową parą. Spędzaliśmy ze sobą 24 godziny na dobę, stworzyliśmy nasz własny świat i życiową przestrzeń. Po trzech latach zauważyliśmy, że filozofia, którą wspólnie wypracowaliśmy, działa i chcemy się nią podzielić z innymi. Pokazać sposoby i metody rozwoju, które przetestowaliśmy i sprawdziliśmy na sobie – opowiada Dagmara Skalska.
Tak zrodził się Projekt Egoistka.
Ja, egoistka. Jak finansistka
Egoizm. To słowo wywołuje negatywne skojarzenia. Myślimy: nie jest dobrze być egoistą. To zła cecha. Nie lubimy, gdy ktoś o nas tak mówi. Krytykujemy innych za egoizm. Ale do niego właśnie nawołują w swojej filozofii Dagmara i Tomek. – Dużo na ten temat czytaliśmy, szukaliśmy źródła, momentu, kiedy to słowo nabrało pejoratywnego znaczenia. Często jest przeciwstawiane altruizmowi, dlatego ma taki wydźwięk. Tymczasem z narcyzmem i nadmiernym zajmowaniem się sobą związany jest egocentryzm. A egoistka to znawczyni swojego ego. Tak samo jak np. finansistka, która zna się na finansach. Positivus oznacza z łaciny ugruntowany, zatem pozytywny egoizm to ugruntowanie się w sobie – wyjaśnia Dagmara.
Koncepcja stworzona przez małżeństwo Skalskich zakłada, że najpierw należy poznać samego siebie, odbyć podróż w głąb siebie i siebie pokochać. Tylko dzięki temu będziemy mogli dzielić się miłością z innymi. W ramach Projektu Egoistka powstały strona internetowa i blog, które szybko stały się inspiracją dla dużego grona kobiet. Dagmara i Tomasz wspólnie napisali książkę Egoizm to nie grzech. Ruszyła ogólnopolska kampania o takim samym tytule, w trakcie której prowadzone były m.in. warsztaty psychologiczne.
Spotykali się z tysiącami kobiet z całej Polski. Wszystko kwitło – miłość, pasja i radość z tego, że „pozytywny wirus” egoizmu rozprzestrzenia się. I właśnie wtedy, niespodziewanie, do drzwi szczęścia zapukał nowotwór. Diagnoza była szokiem. Po półrocznych zmaganiach z chorobą Tomek zmarł. Została Dagmara, z ośmioma latami małżeństwa za sobą.
Wybieram życie!
Postawa Dagmary niektórych szokuje i budzi kontrowersje. Jak to? Wdowa, w żałobie i nie rozpacza? Nie, nie użala się, a tryska energią. Uśmiech stale gości na jej twarzy. A może to jest udawane, sztuczne, naciągane? Też nie. To nadal ich wspólna filozofia, efekt kilkuletniej pracy nad sobą. – Po śmierci Tomka wpadłam w sentymentalizm. Wszędzie w mieszkaniu ustawiałam jego zdjęcia i zapalone świece. Kultywowałam przeszłość, ale w pewnym momencie zrozumiałam, że nie tędy droga – mówi Dagmara. – Dzięki temu, czego nauczyliśmy się wspólnie z Tomkiem, dzięki stałemu rozwojowi i znajomości różnych psychologicznych mechanizmów umiałam świadomie dokonać wyboru. Wybrałam więc życie. Zagłębiając się w przeszłość, wybrałabym ścieżkę ku śmierci, a nie życiu. Tomek by tego nie chciał i ja też tego nie chcę dla siebie. Nie chodzi o to, żeby nie upadać. Upadki są czymś naturalnym. Najważniejsze jest to, czy i jak się podniesiemy.
Choroba i śmierć partnera uzmysłowiły jej, że nie ma nic trwałego. Wszystko się zmienia, a życie ma dwa bieguny. Należy więc pogodzić się z tym, że oprócz dobrych rzeczy spotyka nas też cierpienie. Akceptacja pozwala zachować życiową energię.
Dagmara: Osoba, która odeszła, nie potrzebuje naszej rozpaczy. Rozpaczamy tak naprawdę nad sobą, jakie jesteśmy biedne i słabe. Ja zdecydowałam tego nie robić, bo wiem, do czego taka rozpacz potrafi doprowadzić.
Wola to mój mięsień
Dagmara to wzór pozytywnej egoistki. Nie zawsze taka była. To przychodziło stopniowo. Odkąd pamięta, była osobą silną, kreatywną i twórczą, łaknącą życia, ale związek z Tomkiem wyzwolił w niej jeszcze większe pokłady energii. Poznanie drugiej połówki otworzyło ją na nowe doświadczenia, wybory i decyzje. Zrezygnowała z pójścia na studia w Akademii Sztuk Pięknych. Postanowiła w inny sposób wyrażać swoją kreatywność – właśnie poprzez filozofię i działania społeczne. – Życie stało się przedmiotem mojej kreacji – opowiada. – Najpierw zaczęłam budować związek, a potem projekt.
Dzisiaj jest kobietą mocno doświadczoną przez życie. Ktoś powie: los jej nie oszczędził. Ale ona nadal jest silna. A nawet jeszcze silniejsza. – Nasza wola jest jak mięsień, który należy ćwiczyć każdego dnia. Jeśli regularnie trenujemy, jesteśmy konsekwentni na co dzień, to później, w obliczu życiowej tragedii, łatwiej sobie radzimy – przekonuje Dagmara. Na jej blogu możemy przeczytać o zasobach i umiejętnościach, które systematycznie rozwijali wspólnie z mężem. Pierwszy z nich – akceptacja – pozwolił jej przetrwać chorobę i odejście ukochanego. „(…) naprawdę osiągnęłam zadowalający stan, gdy stanęłam oko w oko z możliwością, że Tomek umrze, i przestałam stawiać jej opór. Uznałam, że nie jestem wszechmocna, a wyłącznie moja duma pchała mnie do tego, by walczyć z czymś silniejszym ode mnie. Doświadczenie choroby i śmierci było tak silne, że zadziałało jak reset umysłu” – pisze Dagmara na stronie projektegoistka.pl. Przekonuje, że nie siłuje się z życiem. Codziennie wyraża wewnętrzną zgodę na to, co ją spotyka. I podkreśla, że akceptacja nie jest równoznaczna z rezygnacją i biernością. To po prostu płynięcie z nurtem rzeki.
Na stronie projektu można znaleźć m.in. elementarz pozytywnego egoizmu oraz opis ścieżki prowadzącej do pozytywnego egoizmu i wskazówki, co warto zmienić w swoim życiu. „Stan umysłu, który mi obecnie towarzyszy, zawdzięczam właśnie opanowaniu elementarza pozytywnego egoizmu i wytrwałemu treningowi” – pisze Dagmara.
Kochana! Przestań się porównywać!
„Kochana”. W taki sposób Dagmara zwraca się do swoich czytelniczek. Niemal każdego dnia przekonuje kobiety w różnym wieku i z różnych części Polski, by pokochały siebie. Komunikuje się z nimi online, prowadzi profil facebookowy, jeździ na różne spotkania i wydarzenia. Kobiety dzielą się z nią swoimi historiami, obawami, planami. Gdy pytam ją, czy Polki są pozytywnymi egoistkami, odpowiada, że to wciąż bardzo duże wyzwanie. Czujemy dużą presję społeczną, realizując się w różnych rolach – żony, matki, pracownika. Dlaczego jesteśmy wobec samych siebie surowe? Czemu boimy się zadbać o siebie? – Problemem jest porównywanie się. Nasza uwaga jest zwrócona na czynniki zewnętrzne. Wydaje nam się, że jeśli spełnimy wymagania otoczenia i dopasujemy się do określonego pułapu, to osiągniemy szczęście – tłumaczy Dagmara i podkreśla, że uwagę należy skierować przede wszystkim na to, co wewnątrz, w środku nas samych. Jeśli poznamy oraz zrozumiemy siebie i będziemy mieć poczucie własnej wartości, to zmienimy perspektywę i nie będziemy się obawiać zewnętrznych osądów i opinii. – To wymaga ciągłej uważności i nieustannej pracy ze swoimi emocjami i myślami, ale w taki sposób buduje się wewnętrzną siłę. To inwestycja, którą warto podjąć. Gdy zaczynamy akceptować siebie, uwalniamy się od zazdrości, gniewu, żalu, a wyzwalamy w sobie twórcze emocje i życiową energię – przekonuje Dagmara.
Od czego zacząć? Co konkretnie zmieniać? Jak znaleźć na to czas, gdy przytłaczają nas obowiązki i szybkie tempo życia? Według pozytywnej egoistki przede wszystkim musimy chcieć. Chcieć zrobić krok w stronę własnego wnętrza i podjąć tę decyzję świadomie. Gdy to się uda, odwrotu nie będzie. Odkryjemy bowiem różne mechanizmy i pułapki, w które do tej pory wpadałyśmy, i już się nie cofniemy. Stopniowo będziemy ulegać transformacji.
– Każda kobieta ma mnóstwo niespełnionych pragnień. Trzeba je rozpoznać, zastanowić się, czy faktycznie są dla nas ważne. To sprawi, że oczekiwania wobec innych i świata zaczną znikać, bo zauważymy, że mamy wpływ na to, co dzieje się wokół nas. Ważne jest, by przestać się oszukiwać. Czasem prawda jest dla nas niewygodna i wolimy tkwić w toksycznych sytuacjach, zamiast wykonać jakiś ruch – przekonuje Dagmara. Za czym tęsknię? Czego mi brakuje? Jakie są moje priorytety? Co stanowi największą wartość? Co jest ważniejsze: rodzina czy praca, bezpieczeństwo czy potrzeba kreacji? Jak wygląda moja hierarchia ważności? To pytania, które często powinniśmy sobie zadawać, bo dzięki nim wyznaczamy cel. A kiedy mamy już obrany kierunek, przestajemy się czuć jak w klatce – rozdarte i miotane sprzecznymi emocjami. W obliczu wyborów stajemy się pewne i spokojne.
Filozofia Skalskich zakłada stałe podnoszenie życiowej energii. Jak? Zaczynamy od ciała. Włączamy ruch – dbamy wtedy o lepsze dotlenienie. Stosujemy techniki oddechowe, przyglądamy się temu, co mamy na talerzu, i wprowadzamy odpowiednią dietę. Dobrze jest też rano i wieczorem mieć rytuały, które wzmocnią tę energię. Kolejna wskazówka: praca z własnym nastawieniem. Zdaniem pozytywnej egoistki nasz umysł zbudowany jest z nawyków. To, że negatywnie coś postrzegamy, wynika właśnie z nawykowego sposobu myślenia. Trzeba więc systematycznie wypracowywać nawyk pozytywnego postrzegania rzeczywistości. Nieoceniona jest także zdolność koncentracji i uważności, umiejętność skupienia się na sobie w tym właśnie momencie, tutaj i teraz. Czy umiesz się zatrzymać? Przestać biec i zauważyć, w jakim punkcie życia jesteś? To wyzwanie wielu współczesnych kobiet.
Będę zarażać pozytywnym wirusem
– To, kim jestem teraz, jest wynikiem mojej pracy, którą wcześniej wykonałam – przekonuje Dagmara Skalska. – Wszystko, co mnie w życiu spotkało, traktuję jako ważną lekcję. Dzięki Tomkowi byłam na ścieżce miłości. Nasza wspólna podróż się zakończyła, ale nie mam w sobie destrukcyjnych stanów, więc mogę nadal iść tą ścieżką i się rozwijać.
Pozytywna egoistka przekonuje, że ma w sobie teraz nadmiar energii i pozytywnych emocji, które się z niej wręcz wylewają. Chce je przekazywać dalej. Zaczęła właśnie trasę po różnych miastach. Promuje książkę Egoizm to nie grzech, kurs na miłość! Spotyka się z kobietami, które chcą bardziej świadomie pokierować swoim życiem. – Chciałabym stworzyć ruch społeczny, który wyzwalałby naturalną radość zamiast powszechnej postawy narzekania i malkontenctwa. Do tego będę dążyć – dzieli się swoimi planami Dagmara.
Katarzyna Klimek-Michno
Artykuł pochodzi z nr 5/2015. Zobacz, gdzie możesz dostać magazyn drukowany [DYSTRYBUCJA MK]