Friday, October 11, 2024
Home / Kultura  / Czytamy bez poczucia winy

Czytamy bez poczucia winy

O grupie, która przetrwała. Spotyka się częściej lub rzadziej, miewa kryzysy. Jedno jest niezmienne, Panie czytają bez poczucia winy. Książka i wina.

Miewamy kryzysy, dłuższe przerwy w spotkaniach, nie zawsze nadążamy, A jednak umawiamy się nadal, czytamy po Nocach, czekamy na dziewczyny z kolacją. / fot. picjumbo

Kiedy opowiadam znajomym o kolejnym spotkaniu książkowej grupy, najczęściej zderzam się z reakcją typu: „Oeeesu! Chce ci się tam jechać? I kiedy ty w ogóle masz czas na czytanie książek?!”

Miewamy kryzysy, dłuższe przerwy w spotkaniach, nie zawsze nadążamy,  A jednak umawiamy się nadal, czytamy po Nocach, czekamy na dziewczyny z kolacją.  / fot. picjumbo

Miewamy kryzysy, dłuższe przerwy w spotkaniach, nie zawsze nadążamy, a jednak umawiamy się nadal, czytamy po nocach, czekamy na dziewczyny z kolacją. / fot. picjumbo

Wkurza mnie to pozornie niewinne, zatroskane przecież, ale w sumie toksyczne pytanie, które ma mnie (chyba) wpędzić w poczucie winy. Też coś! Pewnie, że nie zawsze chce mi się jechać i że nie mam czasu na czytanie książek. Dlatego błogosławię to nasze „kółko czytelnicze”, bo ono trzyma mnie przy życiu. Bo boję się, że bez niego czytanie przegra z codziennym życiem. Bo w miarę regularnie mogę spotykać się z cudownymi kobietami, które podobnie myślą i czują. Tej wymiany myśli brakowało też innym, choćby Agnieszce Czarneckiej: „W Polsce o literaturze mówi się albo hermetycznym naukowym żargonem, albo krzykliwym i maksymalnie uproszczonym językiem marketingu. Wcześniej wielokrotnie myślałam, ba!, marzyłam o przynależności do takiej niewielkiej wspólnoty myślących osób, dla których książki to ukochani przyjaciele, których bliskości nigdy dość”.
Nasza grupa powstała cztery lata temu dzięki Żannie Słoniowskiej (którą do założenia reading clubu „Książka i wino” zainspirowała znajoma z Nowego Jorku) i dzięki Ani Kaszubie-Dębskiej (której przyjaciółka opowiedziała o własnej grupie, a potem poleciła książkę Annie Barrows i Mary Ann Shaffer Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek). Początkowo spotkania odbywały się w Cafe Szafe i ograniczały się do omawiania jednej, wyłonionej w demokratycznym głosowaniu książki. Później formuła ewoluowała – w tej chwili spotykamy się w naszych domach przy kolacji i lampce wina i omawiamy dwie książki (raczej ambitne i zawsze w kombinacji fiction plus non-fiction). Nieocenionym narzędziem do planowania spotkań jest od początku Facebook – stanowi też naturalną dokumentację naszych posiedzeń, ale i tak nikt nie pamięta, kiedy nazwa grupy niepostrzeżenie zmieniła się na „Książka i wina”. Jedno jest pewne – słowo „wina” jest dwuznaczne i lepiej oddaje rozterki człowieka książkowego w kraju nieczytających ludzi. Z czasem zmieniał się też skład grupy, ale do dziś dzielnie opiera się wszelkim pokusom koedukacji (widocznie doskonale realizuje nasze babskie potrzeby). Jesteśmy różne, wykonujemy różne zawody i wcześniej nie znałyśmy się prywatnie, co miało być – podkreśla Żanna – podstawową zasadą grupy. „Nasze spotkania to różność charakterów, myśli, sposobów funkcjonowania, które stają się na chwilę wspólnotą” – tak widzi je Kasia Basza. Mamy wśród nas dziennikarki i artystki, teolożkę, panią inżynier, specjalistkę od pracy socjalnej, prowincjonalną nauczycielkę i nauczycielkę akademicką. Dwie z nas to rodowite lwowianki. Dzięki temu uzyskujemy wielość perspektyw i nieoczekiwane interpretacje, czasem też wdajemy się w burzliwe dyskusje. Wymaga to pewnej otwartości, bo oprócz książek czytamy przecież siebie nawzajem, ale – jak mówi Agnieszka Boroń-Przybyło: „Cudowne jest to, że mamy tak różne zdanie na temat tej samej książki. Czasem wydaje mi się, że znamy się już naprawdę dobrze, a tu omawiamy kolejną pozycję i… okazuje się, że każda z nas kryje w sobie jeszcze więcej tajemnicy”.

Miewamy kryzysy, dłuższe przerwy w spotkaniach, nie zawsze nadążamy, a jednak umawiamy się nadal, czytamy po nocach, czekamy na dziewczyny z kolacją. Dlaczego? Bo – zdaniem Anety Pondo – cenimy sobie, że nie rozmawiamy o książkach
w oderwaniu od życia, a ze spotkań czerpiemy energię, która wykracza daleko poza samo „pogadanie sobie o książkach”. Ania wspomina też o bardziej konkretnych osiągnięciach: „To niesamowite, że właśnie mijają cztery lata od pierwszego spotkania naszej grupy. W tym czasie wiele się zmieniło w naszym życiu, Żanka wydała powieść Dom z witrażem (która była zresztą tematem jednej z dyskusji), Aneta wywiad rzekę Ilona Felicjańska. Cała prawda o…, a ja z fascynacji Schulzem, który jakoś połączył nasze drogi, napisałam książkę Kobiety i Schulz”.

Łucja Kucia

CO CZYTAJĄ I POLECAJĄ „CZYTAJĄCE BEZ POCZUCIA WINY”

Próbowałyśmy stworzyć listę tytułów, które nasza grupa poleca innym. Powstał
dość eklektyczny zestaw, w którym wyróżniają się Łaskawe Jonathana Littella.
To opasły tom, który wzbudził największe kontrowersje i któremu poświęciłyśmy
aż dwa spotkania – jednocześnie najczęściej polecany i wskazywany jako
najbardziej odpychający. Wstrząsająca powieść, nie tylko z powodu ogromu opisanego
zła, ale też dlatego, że mechanizmy, które stworzyły faszyzm i sprawiły,
że ludzie sprawnie wykonywali swoje role zabójców, dostrzegamy na co dzień –
np. w sposobach manipulacji ludźmi w każdym niemal aspekcie życia.
Drugie miejsce ex aequo zdobyły: Wyznaję Jaume Cabré, Znaleziony
Nadine Gordimer oraz Nie stracić wiary w Watykanie Stefana Frankiewicza.
Na trzecim miejscu długa lista – w kolejności alfabetycznej:
Swietłana Aleksijewicz, Wojna nie ma w sobie nic z kobiety, Czarnobylska
modlitwa, Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka
Andrzej Bobkowski, Szkice piórkiem
Joseph Campbell, Potęga mitu
Karl Ove Knausgard, Moja walka 1
Orhan Pamuk, Śnieg
Ziemowit Szczerek, Przyjdzie Mordor i nas zje
Paul Theroux, Wielki bazar kolejowy
Olga Tokarczuk, Księgi Jakubowe
Varujan Vosganian, Księga szeptów

Materiał pochodzi z nr 1/2016. Zobacz, gdzie możesz dostać magazyn drukowany [DYSTRYBUCJA MK]

książki

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ