Czubaszek: szczyt szczytów
Kontrowersyjna, szczera, charyzmatyczna. Maria Czubaszek, pierwsza dama polskiej satyry i współautorka książki „Każdy szczyt ma swój Czubaszek” opowiada Miastu Kobiet o tym co śmieszne, smutne i straszne
Kontrowersyjna, szczera, charyzmatyczna. Maria Czubaszek, pierwsza dama polskiej satyry i współautorka książki „Każdy szczyt ma swój Czubaszek” opowiada Miastu Kobiet o tym co śmieszne, smutne i straszne
Miasto Kobiet: Jak ocenia Pani stan polskich kabaretów?
Maria Czubaszek: Po pierwsze nie mnie to osądzać, ale jako członek jury 28. Przeglądu Kabaretów PAKA, który właśnie zakończył się w Krakowie, mogę powiedzieć, że gdyby kabarety były na tym poziomie, co zwycięzca tegorocznego przeglądu to mogłabym uznać, że kabarety są na znakomitym poziomie.
Miasto Kobiet: Czyli jednak śmieszne?
Maria Czubaszek: O, nie chodzi o to, żeby było śmiesznie, bo czasami jak ktoś się poślizgnie na bananie, też potrafi być śmiesznie. Ważne, żeby nie był to tylko pusty rechot, co niestety króluje w niektórych naszych kabaretach, którym wydaje się, że ludzie muszą się walić po udach i pękać ze śmiechu. Natomiast my mamy troszeczkę większe wymagania; oprócz tego, żeby było śmiesznie, chcemy by było powiedzmy sobie trochę mądrze. W każdym razie nie głupio. Wszyscy członkowie jury tak się dobraliśmy, że lubimy humor abstrakcyjny, żeby troszkę się oderwać od naszej przaśnej rzeczywistości.
I tym bardziej mnie denerwuje, że kiedy politycy narobią coś wyjątkowo paskudnego to wtedy się mówi, że to nie polityka tylko kabaret. To naprawdę uważam, że kabarety powinny się obrazić. Bo są dużo lepsze od tej naszej polityki.
Miasto Kobiet: Pani książka też momentami przypomina kabaret…
Maria Czubaszek: …ja od razu mówię, że jej nie czytałam. Tak naprawdę tylko mówiłam głupoty, a Artur to spisywał.
Miasto Kobiet: I poszło bez autoryzacji?
Maria Czubaszek: Oczywiście. Pewnie kiedyś, jak będę jeszcze starsza, co jest chyba niemożliwe, bo jestem już dostatecznie stara, ale jak będę już tak stara, że mnie do żadnej pracy nie wezmą, a będę jeszcze widziała cokolwiek, to może wtedy ją przeczytam. Ale i tak ufam Arturowi absolutnie i cieszę się, że nie musiałam tego czytać.
Miasto Kobiet: W książce pada takie sformułowanie: „Nie ważne jaka jest prawda, ważne, żeby było ciekawiej”.
Maria Czubaszek: Oczywiście. Tak mi się wydaje i podaję zawsze taki przykład: jeśli kobieta jest z mężczyzną i rano zada mu pytanie: jak wyglądam, to gdyby on jej szczerze odpowiedział, mogłoby ją zaboleć. A przecież nie o to chodzi w związkach, niezależnie czy małżeńskich czy partnerskich, bo dla mnie jest to samo, żeby była prawda, tylko żeby było ciekawiej i żeby nie bardzo bolało, a czasem żeby też komuś przyjemność sprawić.
Miasto Kobiet: Zawsze znajdą się jednak ludzie, dla których już same wypowiedzi, zwłaszcza te kontrowersyjne, ot choćby o związkach partnerskich, mogą być bolesne.
Maria Czubaszek: Dla mnie to nie jest bolesne. Dla mnie jest to zupełnie normalne. Pomijając fakt, że oprócz dwóch małżeństw, z których drugie i tak pewnie będzie do końca życia, parę razy jak długo żyję zdarzały mi się związki partnerskie i nawet uważam, że partnerskie związki mają więcej plusów niż małżeńskie i to mówię, jako po raz drugi już kobieta zamężna. Gdyby nie to, że mój mąż miał inne poglądy, nie wyszłabym za mąż – już wtedy nie chciałam. Zostałam namówiona. A jeszcze teraz gdzieś Karolakowi ten papierek zaginął i nawet nie wiemy ile lat jesteśmy ze sobą po ślubie. Ale w końcu to nic takiego strasznego. Gorsze rzeczy się zdarzały.
Dorota Paciorek