Czerwony Księżyc – celebracja menarche, pierwszej miesiączki
Menarche, czyli pierwsza miesiączka to inicjacja kobiety w dorosłe życie. Jak ją celebrować, by stała się źródłem mocy i rozkwitu pełni kobiecości?
Kobiety od zawsze towarzyszyły innym kobietom w czasie przejścia oraz inicjacji w kolejny etap życia. Takich ważnych momentów przeżywamy wiele, więc jest co celebrować, choćby menarche, czyli pierwszą miesiączkę
O celebracji pierwszej miesiączki rozmawiamy z Justyną Wencel, propagatorką kobiecych kręgów i celebracji kobiecości w jej wielorakich odsłonach i przemianach.
W kobiecych kręgach staracie się zmienić przekaz dotyczący miesiączki. Jak chcecie ją odczarować?
Ilekroć pojawia się temat pierwszej krwi, przywoływana jest samotność i poczucie wstydu, jakie towarzyszyły wielu kobietom, gdy były dziewczynkami. Ich opowieści mówią o izolacji, skrępowaniu i przerażeniu, o tym, że nikt ich na ten moment nie przygotował. Wyobraź sobie, że w niektórych domach istniał zwyczaj, że dziewczęta, które zaczynały miesiączkować, dostawały w twarz od swoich matek na przywitanie kobiecości!
Czuję, że dziś dużo rzeczy możemy zmienić, przekazać temat miesiączkowania kolejnemu pokoleniu zupełnie inaczej. Marzy mi się, aby ten temat stał się lekki i radosny, by afirmował życie i dawał dorastającym dziewczynom powody do dumy.
Przed nami wciąż dużo pracy – trzeba odwstydzić wiele warstw obudowujących menstruację – rodzinnych, rodowych, systemowych i kulturowych. To oznacza inicjowanie całego procesu działań związanych z odbiorem własnego ciała, z oceną wyglądu, z odwróceniem dominujących, opresyjnych wzorców traktowania ciała, z przywróceniem pozytywności w mówieniu o nim. Plus włączenie edukacji o kobiecej cykliczności – największym darze naszej natury!
Dlatego też w ramach inicjatywy „Czerwony Księżyc”, którą współtworzę z Anetą Stępień-Proszewską, zapraszamy m.in. do przeżywania Ceremonii Pierwszego Księżyca czy budowania czerwonego namiotu – miejsca spotkań menstruujących kobiet. Kłaniam się tutaj również wszystkim kobietom przede mną (w tym szczególnie Natalii Miłuńskiej), które podjęły tę misję w czasach, gdy panowało jeszcze całkowite tabu w temacie menstruacji.
Swoje działania kierujecie nie tylko do dojrzałych kobiet, ale też do dorastających i nastoletnich córek. To jest właśnie ta przestrzeń, gdzie można zrobić najwięcej?
Stworzyłyśmy „Czerwony Księżyc” jako przestrzeń wspólnoty, czułości i bliskości. Dedykujemy ją celebracji kobiecości w jej różnorodnych odsłonach, zapraszając dziewczynki, dziewczyny i dojrzałe kobiety, które pragną doświadczać wspierającej obecności innych kobiet w przełomowych chwilach swojego życia.
Organizujemy cykliczne kręgi nastolatek oraz warsztaty dla mam i córek, które mają przygotować przestrzeń do przeżywania pierwszej miesiączki.
Szczególnie bliskie nam są ceremonie przejścia. Towarzyszymy kobietom, gotowym zrzucić swoją starą skórę, być przez chwilę pomiędzy tym, co odchodzi, a nieznanym nowym. Łącząc się ze swoją esencją i nabierając mocy, wchodzą z odwagą w kolejny etap życia. Aktywują w sobie zasoby, z których mogą potem czerpać.
W przypadku warsztatów i ceremonii menarche, mamy przyjeżdżają ze swoimi córkami w wieku 8-12 lat, ponieważ chcą dla nich zmienić zawstydzający przekaz o miesiączce. Jednocześnie same mierzą się z przekazem, który dostały od kobiet ze swojego rodu. Wiąże się on ze wstydem, cierpieniem i samotnością. Wiele łez i smutku przelewa się czasem w kręgu, by matki mogły najpierw dla samych siebie odczarować kulturowe i osobiste ciężary wokół tematu miesiączki. Dopiero z miejsca uzdrowienia, oczyszczenia i mocy będą mogły udzielić wsparcia swoim córkom.
Zobacz też: Pierwsza miesiączka (menarche) – w jakim wieku, jak o niej rozmawiać i jak ją świętować
Dojrzewająca dziewczynka wkracza w świat kobiecości, ale i dla mamy otwiera się kolejny etap. To może być dla niej impuls do odkrycia nowej siebie?
Te inicjacje do nowej roli zawsze działają obustronnie i sprawiają, że obie doświadczamy stawania się kimś nowym. Nie byłabym matką, gdyby nie pojawienie się moich córek. To one stworzyły matkę we mnie, a ja dzięki nim weszłam w nieznany mi dotąd obszar mojego życia. Dziś mamy mają moc transformowania wzorców i wielką sprawczość w tym, że mogą wybrać przekaz, jaki chcą dać swoim córkom, podjąć decyzję, że nie będą tego robić tak, jak ich matki i babki.
Coraz więcej kobiet pragnie mądrze i świadomie wspierać swoje dorastające córki, na przykład, towarzysząc im w ceremonii pierwszej krwi. Może jednak się zdarzyć, że córka wcale nie chce doświadczać ceremonii przejścia w taki sposób, jaki wyobraża sobie mama.
Pamiętajmy, że to córka ma być główną bohaterką tego wydarzenia, więc ona sama określa swoje potrzeby i dzieli się osobistą wizją na tę celebrację. Bliskie jest mi podejście, by nie narzucać dziewczynkom gotowych scenariuszy, lecz zacząć od szczerej rozmowy i ich wysłuchania. Jeśli nasze pomysły na rytuały są dla nich zbyt „odjechane”, dobrze jest wrócić do natury i w niej szukać prostoty, inspiracji, poczucia połączenia. Można zacząć edukacyjną podróż w głąb kobiecości od obserwacji przyrody i wyjaśnienia, że – podobnie jak ona – jesteśmy cykliczne. Czas kobiety nie jest linearny, a biegnie po kole, spiralnie, w cyklach. Wskazując zaś na dar cykliczności, odsłaniamy naszym córkom tajemnicę wędrówki Księżyca odzwierciedlonej w naszych ciałach. Każdą z czterech faz przeżywamy inaczej, każda odpowiada innej wewnętrznej porze roku, innym jakościom, emocjom, nastrojom, snom, odczuciom z ciała, innemu archetypowi (dziewczyna, dojrzała kobieta-matka-twórczyni, dzika kobieta, wiedząca-starucha).
Ekscytujący jest fakt, że współczesne dziewczynki, mogą – ze wsparciem dojrzałych kobiet – z lekkością, naturalnie rozpocząć przygodę z samoobserwacją i poznawaniem siebie poprzez cykl księżycowy. W przeciwieństwie do wielu z nas, które czekały kilka dekad na odkrycie dla siebie podstawowej wiedzy o kobiecości, tak głęboko zapomnianej przez świat. Żadna kobieta na mojej drodze mi tego nie powiedziała, musiałam czekać niemal do czterdziestki!
Działacie w pewnej niszy czy czujecie, że jest coraz więcej przestrzeni na taki sposób celebrowania kobiecości, jaki proponujecie?
Nie dla każdego te doświadczenia są dostępne, ponieważ wiele kobiet nie zna kręgów i nie czują takiego zawołania. Niektóre nie mają potrzeby celebrowania czegokolwiek albo świadomości, że można to robić w ten właśnie sposób. Możemy więc mówić o pewnej wspólnocie czy plemieniu kobiet, które dopiero się rozrasta i otwiera na tego rodzaju świętowanie kobiecości. Cieszy mnie taka siostrzańska synchroniczność działań w temacie kobiecości i mocy kobiet – pojawia się coraz więcej inicjatyw jak książka „Twoje ciałopozytywne dojrzewanie” wydana przez Moonkę czy „Różowe Skrzyneczki” umieszczane w miejscach, gdzie istnieje problem z dostępnością podpasek czy tamponów. Działa też Okresowa Koalicja zrzeszająca organizacje przeciwdziałające problemowi ubóstwa i wykluczenia menstruacyjnego. Te wszystkie inicjatywy oddolne powoli przenikają do mainstreamu.
Zobacz też: Oczy patrzą i ręce trzymają, czyli tajemnica Kręgów Kobiet
A skąd ty dziś czerpiesz inspiracje?
W pracy rozwojowej z kobietami niektóre pomysły na ceremonie przychodzą do mnie w wizjach i snach, inne podczas pracy z bębnem. Część trafia do mnie jako przekaz od starszyzny albo inspiracje z dostępnych lektur. Są też takie, które sama tworzę w oparciu o indywidualny proces z konkretną osobą. Czerpię też obficie z moich własnych zasobów i doświadczeń życiowych, dużo przeszłam i wiele jestem w stanie pomieścić. Przyjęłam trudności, choroby, zdarzenia jako moje dary i błogosławieństwa. Nie działają więc przeciwko mnie, a ubogacają i inspirują mnie w mojej pracy.
Inspiracje mogą się mieszać, różne osoby i społeczności sięgają do różnych źródeł. Niektórzy bazują na tradycjach słowiańskich i połączeniu z naszą ziemią. Inni szukają potencjału w odległych kulturach. Można też sięgać do baśni, w których jest mowa o misteriach i rytuałach przejścia. To prawdziwa skarbnica przekazów. Zawsze jednak w centrum jest człowiek, konkretna osoba, która przynosi swoją Opowieść.
Czujesz, że kobiety chcą zmian?
Jesteśmy w zmianie. W samym sercu intensywnej transformacji świata, planety, systemów, jakie dotąd znaliśmy. Jesteśmy zmianą. Kobiety już się obudziły. Tworzą wspólnoty, wzmacniają połączenie ze sobą i z matką ziemią, dochodzą do głosu i wydają go z siebie z mocą. Patrzymy na naszą nauczycielkę – naturę z wielkim szacunkiem, a dzięki temu zaczynamy dostrzegać swoje autentyczne ja, uznawać, jakie jesteśmy. Co nie zawsze jest łatwe, czasem proces uznania i przyjęcia tego, kim jestem, zajmuje całe lata. Coraz więcej kobiet pokazuje się z przeróżnymi darami i coraz odważniej wychodzi z nimi do świata. Jestem wdzięczna wszystkim kobietom, matkom, córkom, siostrom za nasze marzenia, za wspólne tkanie tkaniny nowego świata.
——-
Kim jest Justyna Wencel
Justyna Wencel – autorka warsztatów rozwojowych i twórczych dla kobiet, trzymająca kręgi kobiet, prowadząca ceremonie przejścia dla kobiet i dziewczynek. Towarzyszy w odzyskiwaniu mocy, równowagi życiowej i energii tworzenia. Artystka wizualna, dr sztuk pięknych, mgr filologii angielskiej i projektantka graficzna. Wierzy, że wspólnota kobiet ma wielką moc, dlatego od lat propaguje ideę kobiecych kręgów i siostrzeństwa.
Po więcej informacji sięgnij tutaj:
Czerwony Księżyc fb: Czerwony Księżyc
Alchemia Kobiet fb: Justyna Wencel / Alchemia Kobiet