„Czas żniw” Samantha Shannon (fragment książki)
"Czas żniw" Samanthy Shannon to najnowsza kultowa saga, która od czasu światowej premiery w sierpniu br. zdobyła same pozytywne recenzje w prestiżowej prasie. Powieść została sprzedana do 21 krajów, a w Polsce ukaże się
Wróćmy do tamtego dnia. Jaxon podłączył mi tlen i wysłał mnie na kontrolę. Przeprowadzałam rozpoznanie pobliskiego umysłu, który często odwiedzał Sekcję Czwartą. Starałam się, jak mogłam, by zobaczyć te wspomnienia, ale coś wciąż mnie powstrzymywało. Ten senny krajobraz był inny niż poprzednie i nawet Jax miał z nim kłopot. Sądząc po nawarstwieniu mechanizmów obronnych, powiedziałabym, że jego właściciel miał kilka tysięcy lat. Ale to nie to. To było coś innego.
Jax był podejrzliwy – właściwie każdy nowy jasnowidz w jego sekcji powinien się meldować co czterdzieści osiem godzin. Jego zdaniem to jakiś inny gang brał w tym udział, ale nikt z I-4 nie miał wystarczającego doświadczenia, by blokować moje rozpoznanie. Żaden z nich nie wiedział, że potrafiłam to robić. To nie mógł być Didion Waite, który stał na czele drugiego co do wielkości gangu w okolicy. Nie byli to też przymierający głodem chałturnicy, którzy bywali w Tarczach. Ani lokalni mim-lordowie, specjalizujący się w przywłaszczaniu dusz. To było coś innego.
Setki umysłów mijały mnie, srebrząc się w ciemności. Ich właściciele pospiesznie przemykali ulicami, a ja nie mogłam rozpoznać tych ludzi. Nie widziałam ich twarzy, jedynie skrawki ich umysłów.
Nie byłam teraz w Tarczach. Moja percepcja znajdowała się bardziej na północ, jednakże nie potrafiłam ustalić gdzie. Podążałam za znajomym uczuciem zagrożenia. Umysł tego obcego był blisko i ciągnął mnie przez zaświaty, jakbym podążała za światłem latarni, rzucał mną pomiędzy innymi umysłami.
Poruszał się szybko, jakby mnie wyczuł. Jakby próbował uciec.
Nie powinnam podążać za tym światłem. Nie wiedziałam, dokąd mnie zawiedzie, a już i tak byłam zbyt daleko od Siedmiu Tarcz.
„Jaxon kazał ci go znaleźć”. Odległa myśl. „Będzie zły”. Ruszyłam naprzód najszybciej, jak mogłam. Sięgnęłam granic swoich fizycznych możliwości. Teraz byłam w stanie rozpoznać ten szelmowski umysł. Nie był srebrny jak inne; nie, ten był zimny i ciemny, niczym lód albo kamień. Zbliżyłam się do niego. Był tak blisko, tuż, tuż… Nie mogłam go teraz stracić…
Nagle zaświaty zatrzęsły się dookoła mnie i w mgnieniu oka zniknęły. Umysł obcego znów był poza zasięgiem.
Ktoś mną potrząsnął.
Mój srebrny sznur − więź pomiędzy moim ciałem i duszą − był wyjątkowo wrażliwy. To pozwalało mi wyczuwać senny krajobraz na odległość. Dzięki temu mogłam też wrócić do swego ciała. Kiedy otworzyłam oczy, Dani wymachiwała latarką kieszonkową przed moją twarzą.
– Źrenice reagują – powiedziała do siebie. – To dobrze.
Danica. Nasz nadworny geniusz, posiadający intelekt porównywalny tylko z umysłem Jaxa. Była ode mnie trzy lata starsza, a jej urok i wrażliwość przywodziły na myśl cios frajera. Kiedy została przyjęta do pracy, Nick zaliczył ją do socjopatów. Jax z kolei twierdził, że po prostu ma trudną osobowość.
– Pobudka! Wstawaj, Śniąca! – Prasnęła mnie w policzek. –Witamy wśród żywych.
Uderzenie zabolało: nie było to miłe, ale dobrze wróżyło. Sięgnęłam, aby odłączyć maskę tlenową.
Moim oczom ukazał się ciemny blask pokoju. Melina Jaxa była tajemną jaskinią kontrabandy: zakazane filmy, muzyka i książki, wszystko upchane na pokrytych kurzem półkach. Kolekcja tanich thrillerów, które w weekendy z łatwością można zdobyć w Garden, zszyta zszywaczem sterta broszurek. To było jedyne miejsce na świecie, gdzie mogłam czytać, oglądać i robić, co mi się podoba.
– Nie powinnaś budzić mnie w ten sposób – powiedziałam. Znała zasady. – Jak długo tam byłam?
– Gdzie?
– A jak myślisz?
Dani pstryknęła palcami.
– No tak, jasne, zaświaty. Sorry. Nie jestem na bieżąco.
Bynajmniej. Dani zawsze była na bieżąco.
Zerknęłam na niebieski wyświetlacz zegara Nixie na maszynie. Dzieło Dani. Nazwała go Systemem Podtrzymującym Życie Śniącego Jasnowidza, czyli SPŻŚJ. Monitorował i kontrolował moje funkcje życiowe, kiedy przebywałam w zaświatach. Moje serce zamarło, kiedy zobaczyłam cyfry.
– Pięćdziesiąt siedem minut. – Potarłam skronie dłonią. – Pozwoliłaś mi zostać tam przez godzinę?
– Możliwe.
– Całą godzinę?
– Rozkazy to rozkazy. Jax powiedział, że masz rozpracować ten tajemniczy umysł do zmierzchu. Udało ci się?
– Starałam się.
– To znaczy, że ci się nie udało. Minus dla ciebie. – Wypiła swoje espresso. – Wciąż nie mogę uwierzyć, że straciłaś Anne Naylor.
Musiała o tym wspomnieć. Kilka dni wcześniej zostałam wysłana do domu aukcyjnego, aby odzyskać ducha prawnie należącego do Jaxa: Anne Naylor, słynnego ducha Farringdon. Zostałam przelicytowana.