Czarodziejski wujek stomatolog
Wielu rodziców zastanawia się co zrobić, by bezproblemowo przebrnąć z dzieckiem przez pierwszą wizytę w stomatologa. Mamy kilka rad.
Wielu rodziców zastanawia się co zrobić, by bezproblemowo przebrnąć z dzieckiem przez pierwszą wizytę w stomatologa. Tymczasem „przebrnąć” nie musi być tu słowem kluczowym, kojarzącym się jedynie ze strachem i bólem, a wizyta przyprawiać o spazmy i gęsią skórkę. Wystarczy od urodzenia malucha zdawać sobie sprawę, że ten dzień nastąpi. I to szybko.
Dość często spotykam się z opinią, szczególnie starszego pokolenia, że póki ząbków nie ma, nie ma się czym przejmować, a i jak już wyjdą, to wystarczy przemyć wodą. Zdarzają się też głosy (o zgrozo!!), że nawet wodą nie ma co myć, bo po co? Przecież to mleczaki. Nic bardziej mylnego! I pierwsza opinia i druga (tym bardziej) są groźne dla maluchów, gdyż nie tylko sprawiają, że małe ząbki szybko się psują, ale też nie uczą nawyku dbania o nie, a od tego właśnie wszystko się zaczyna.
Gdy ząbków jeszcze nie ma
Nawet gdy pierwsze ząbki naszego maluszka na myśl nam jeszcze nie przyszły, nie znaczy to, że nie warto się zająć higieną dziąseł. Jak to zrobić? Wystarczy w aptece kupić jałowe gaziki i ciepłą, gotowaną wodą delikatnie pocierać małe dziąsełka kilka razy dziennie. Nie mówię tutaj by przesadzać i „płukać” gazikiem buzię po każdym jedzeniu, bo przecież nic innego oprócz karmienia i dbania o dziąsła byśmy nie robiły (same doskonale wiecie ile razy dziennie jedzą Wasze dzieci), ale rano i wieczorem warto taki zabieg przeprowadzić. U maluszków daje on możliwość jednoczesnego zajrzenia do buźki i sprawdzenia czy wszystko jest w porządku, u nieco starszych pozwala szybko wykryć np. pleśniawki i załagodzić problem nim pojawią się bolesne objawy.
Tak wczesne początki dbania o higienę mają też inne zalety. Po pierwsze mycie nawiniętym na palec gazikiem dziąseł doskonale je masuje, ułatwiając wyrżnięcie się pierwszych ząbków. Po drugie, próba przejścia do następnego etapu higieny nie będzie dla maluszka szokiem, i bardziej prawdopodobne jest, że bez protestów pozwoli wprowadzić sobie do buzi pierwszą szczoteczkę.
Gdy pojawiają się pierwsze ząbki
To bardzo ważny czas. Nie tylko dla rodziców jest to wielkie wydarzenie, którego datę często wpisujemy w kalendarze. Dla maluszka również to wyjątkowy czas, jednak niestety bardzo często obkupiony płaczem, gdyż towarzyszy mu ból wyrzynających się ząbków. Wcześniejsze zabiegi pielęgnacyjne również w tym okresie okazują się pomocne, bo dzieciaczkom z grupy „dbających o ząbki” często łatwiej posmarować opuchnięte dziąsła łagodzącą maścią, niż tym z grupy „niemających w buzi gazika”. Również mycie pierwszych ząbków szczoteczką nie będzie aż taką drogą przez mękę. A właśnie w tym czasie należy ze szczególną troską zająć się małymi ząbkami, dla których naprawdę istnieją w niczym nieszkodzące pasty „od pierwszego ząbka”. To dzięki nim i regularnym, konsekwentnym zabiegom higienicznym, pierwsza wizyta u dentysty ma szansę stać się prawdziwą przygodą, a nie bolesnym i przykrym doświadczeniem.
Drugi krok, czyli co wskazane a co zabronione. Rodzicom!
Absolutnie największym i niestety najczęstszym błędem, jaki my, rodzice popełniamy, jest straszenie stomatologiem! Zdanie powiedziane niechcącemu umyć ząbków dziecku: „jak nie będziesz myć zębów, pójdziesz do dentysty”, na pewno zniweczy wcześniejsze starania. Dentysta nie jest zły. Dentysta nie robi krzywdy. Dentysta nie wierci w zębach, bo jest znudzonym sadystą i tylko sprawianie bólu małym dzieciom daje mu przyjemność. Dentysta jest fajny, smyra pędzelkiem ząbki, żeby się śmiały i jest władcą pogody! Ma słoneczko, które może zapalać i gasić, sprawia, że hula wiatr między ząbkami albo pada na nie deszczyk. Dentysta może wszystko, nawet czarować i dlatego wie, że mały Jaś uwielbia malowanki z autami! A najfajniejsze jest to, że Jaś tę malowankę dostanie! (mamo, nie zapomnij jej po kryjomu dać lekarzowi!) A do tego pan doktor, pomimo że jest duży, zrobi z Jasiem „cześć” i spyta: „kiedy znów wpadniesz?”. Fajnie mieć takiego wujka!
I co? Wcale nie jest trudno prawda? Mimo że nad pierwszą wizytą trzeba przez pierwszy rok czy dwa pracować codziennie, mimo że czasem się nie chce, czasem nie widzimy sensu, a czasem maluch nie pozwoli, to widząc uśmiechnięte dziecko wychodzące z gabinetu stomatologicznego, duma rozpiera. Tak mamo. Tak tato. Zrobiliście dobrą robotę. Możecie również z siebie być dumni.
Kamila 25 stycznia, 2016
Świetny artykuł! Krew mnie zalewa, jak słyszę swoje kuzynki, które mówią, że u niemowlaków przecież nie ma sensu myć dziąseł, bo dziecko się stresuje, męczy, a przecież zębów jeszcze nie ma! Później każda męczy się, żeby dziecko zechciało myć ząbki i oczywiście odpuszcza, jeżeli maluch protestuje. Ja ze swoim Kacperkiem poszłam do dentysty kiedy miał rok i 2 miesiące, Pani stomatolog – bardzo miła z resztą – wytłumaczyła mu gdzie jest, do czego służą wszystkie przyrządy wokół i na wizytę kontrolną był już pozytywnie nastawiony. Do dziś nie mam problemów z wizytami małego, bo wszystko kojarzy mu się dobrze, jest grzeczny i wie, że o zęby trzeba dbać. Pozdrawiam wszystkie mamusie 🙂