Czy zawsze musi być coś za coś?
Czy związek to układ, w którym rządzi zasada "coś za coś"? Czy jeśli dajemy coś od siebie, powinniśmy oczekiwać czegoś w zamian? W końcu związek dwojga ludzi to swoista gra, z bardzo skomplikowanymi regułami
Są takie dni w życiu, kiedy zastanawiamy się nad tym, czy nasz partner/partnerka, to odpowiednia osoba? Pojawia się lekkie zwątpienie w sens kontynuowania związku. Analizujemy wtedy szczegółowo swoją drugą połówkę, porównujemy ją do innych osób. Wyobrażamy sobie jak mogłoby nam się układać z kimś innym. Dokonujemy swego rodzaju bilansu naszego obecnego związku na zasadzie plusów i minusów.
Plusy to korzyści, jakie daje nam związek, to, za co kochamy naszą drugą połówkę, natomiast minusy są tym, co musimy dla tego związku poświęcić, to to, co nas denerwuje w drugiej osobie. Kiedy szala przechyla się zdecydowanie na stronę minusów, wtedy jesteśmy bardziej skłonne/skłonni ten związek zakończyć. Gdy pokazuje więcej plusów – mówimy „ok”, jednak nie jest tak źle, jak przypuszczaliśmy. Jeżeli jednak szala jest na równi mamy większy kłopot lub, patrząc bardziej optymistycznie, mamy powód do tego, by szukać sposób na usprawnienie związku.
Wiele osób zastanawia się nad tym, czy ich związek ma szansę przetrwania, czy warto w niego inwestować. Co tak naprawdę wpływa żywotność związku? Które pary mają większą szansę przetrwania? Czy jest jakaś złota zasada? Czy wszystko (w tym związek) kalkuluje się na zasadzie „coś za coś”?
Wśród swoich znajomych możemy zauważyć, że najdłużej są ze sobą pary, które wnoszą do związku tyle samo (dotyczy to zarówno strefy finansowej, statusu społecznego jak i ogólnego zaangażowania). Są oczywiście pary, w których ewidentnie jedna ze stron zarabia więcej i cieszy się większym prestiżem społecznym niż ich partner/partnerka, ale nie ma to wpływu na trwałość i siłę ich związku, ponieważ wtedy ta druga osoba wnosi do związku inne rzeczy, równie istotne. Są to osoby, które nie czują się wykorzystywane przez drugą stronę ani drugiej strony nie wykorzystują.
Można dostrzec pewną różnicę w funkcjonowaniu związków długotrwałych i tych świeżo powstałych. W relacjach osób świeżo poznanych, które są ze sobą dopiero od niedawna, rządzi tzw. relacja wymiany, która polega na potrzebie równości, czyli wyrównania stosunków kosztów do zysków – mianowicie: tyle ile ja wkładam w związek, chciałbym/chciałabym otrzymać z powrotem. Kalkuluję, czy warto się angażować, poświęcać. Natomiast w związkach długotrwałych te relacje są już inne: działają bardziej na zasadzie darowizny – troszczymy się bardziej o tę drugą osobę i zaspokajanie jej potrzeb. Pary takie robią coś dla swojej drugiej połówki nie oczekując niczego w zamian – satysfakcję daje im samo uszczęśliwianie partnera/partnerki.
Jeżeli w pewnym momencie naszego życia, tkwiąc w długim związku wyczuwamy, że ciągle tylko my „dajemy”, zasada darowizny przestaje funkcjonować jako norma – powracamy wtedy do zasady równości. Zaczynamy analizować nasz związek, większą wagę przykładamy do porównywania zaangażowania i poświęcenia jakie wkładamy w te relacje. Czasem zdajemy sobie sprawę, że prawdopodobnie byliśmy/jesteśmy wykorzystywani i stawiamy partnerowi/partnerce zarzuty z tego powodu. Jeżeli dojdzie do sytuacji, w której druga osoba przyzna nam rację i wykaże chęć poprawy, wtedy taki związek ma szansę przetrwania. Jeżeli natomiast partner/partnerka ewidentnie się wykręca, jest to sygnał do tego, by taki związek zakończyć.
W związku, tak jak w innych dziedzinach życia, rządzi zasada „coś za coś” – jeśli przez długi czas będziemy tylko brać, a mało dawać w zamian, to w końcu sielanka się skończy. Podobnie wygląda to z drugiej strony. Jeśli bezustannie będziemy tylko dawać, nie oczekując niczego w zamian, prędzej czy później możemy poczuć się wykorzystywani albo po prostu mniej kochani, nawet jeżeli do tej pory sprawiało nam to radość i satysfakcję. Nie chodzi tutaj tylko o sferę finansową, lecz – a raczej przede wszystkim – o ogólne zaangażowanie, poświęcenie. Warto zatem dbać w związku o wzajemne „dopieszczanie”, bowiem związki oparte na równości mają, w dzisiejszych czasach, największe szanse na przetrwanie.
Angelika Gąska-Bełczykowska
socjolog