Co ich kręci?
Szkolenie dla osobistych stylistek. Pada pytanie: „A co, jeśli kobieta chce się ubrać z myślą o tym, aby podobać się mężczyznom?”. Modowy dylemat na miarę szekspirowskiego „być albo nie być” – podobać się sobie czy
Szkolenie dla osobistych stylistek. Pada pytanie: A co, jeśli kobieta chce się ubrać z myślą o tym, aby podobać się mężczyznom?. Modowy dylemat na miarę szekspirowskiego „być albo nie być” – podobać się sobie czy im/jemu. Bo czy musimy się posługiwać myślowym szablonem, że tylko mini i błyszczące szpilki? Czy to naprawdę pragnienie każdego faceta?
Zrobiłam sondę oraz badania w terenie. W badaniu wygrał… dres. To właśnie w szarych, bawełnianych spodniach i trampkach na koturnie zostałam zaproszona na kawę ot tak – na warszawskiej ulicy. Na podium stanęła też ołówkowa spódnica w kwiaty. Grzeczna, do połowy łydki, zestawiona z płaskimi sandałkami – zadziwiające, prawda? Trzecia jest sukienka w stylu Marilyn Monroe (pamiętacie słynne zdjęcie, na którym wiatr unosi sukienkę MM? – to właśnie ten fason!). Aczkolwiek sukienki mogą być niebezpieczne. Ponoć budują dystans. Onieśmielają.
Sondowani mężczyźni podzielili się na dwie grupy. Szablonowych (pończochy, plisowane spódniczki, buty na wysokim obcasie, duże dekolty). I bardziej oryginalnych (rajstopy we wzory, delikatne baletki, dekolt, ale… na plecach rozwleczonego T-shirtu, słodkie skarpetki). Okazało się też, że megafajne są zamki błyskawiczne (łatwe do rozpięcia jednym ruchem). Niby niepozorne, zwykłe, białe bawełniane podkoszulki na ramiączkach były na liście każdego faceta! Najlepiej żeby jeszcze ramiączko stanika delikatnie wystawało. Zaczęłam się też trochę martwić, bo w mojej książce na liście fasonów zakazanych są legginsy… Panowie są zdecydowanie innego zdania. W ich fantazjach natomiast pojawia się inny must have – biała męska koszula. Zarówno w wydaniu porannym (ona tylko w mojej koszuli), jak i poprawnym (ona w koszuli do spodni rurek i baletek).
Nie jestem zwolenniczką ubierania się tak, żeby się podobać facetom (szczególnie jeśli z góry ustalamy, że istnieje tylko jeden wzorzec kobiety seksownej). Ubranie, nawet w tak prywatnej sferze jak związki, też nas pozycjonuje. Strój to nasze logo, mówi, jakie jesteśmy, co lubimy. Jeżeli więc ten pierwszy, najważniejszy komunikat będzie przekłamany, później może być tylko trudniej. Może zatem lepiej poczekać na takiego faceta, który polubi nasze T-shirty bez dekoltu albo szalone sukienki? Po co się przebierać za opaloną blondynkę, skoro lubisz być eteryczną brunetką? Po co zmieniać się w kogoś, kim nie jesteś? Hmm… Chyba że tej nocy taki akurat masz cel. Bo przecież ubieranie się jest czasem jak odgrywanie ról.
Monika Jurczyk