Chude oblicze body shamingu „Mama mówiła, że nie jestem wystarczająco kobieca”
Nie komentuj cudzego ciała

Szczupłe osoby padają ofiarą hejtu, fot. Adobe Stock
„Gdybym była szczupła, wreszcie ludzie przestali, by komentować, jak wyglądam”. Jeśli tak myślisz, jesteś w błędzie. „Ale jesteś chuda”. „Czy ty w ogóle coś jesz?” „Wszystkie żebra można policzyć”, a od tego „Mało kobieca”. Oto body shaming od innej strony, czyli ciemne oblicze chudości.
– Mamy hejt na grube osoby, ale równocześnie nie jest kulturowo akceptowalne, żeby powiedzieć komuś prosto w twarz, że jest gruby i że to może być niezdrowe. Nie mówimy „Uuu, ale ci się przytyło!”, no chyba że jesteśmy jakąś wredną ciotką. Ja za to mogę spokojnie powiedzieć, że mój wygląd był mi wytykany przez całe życie. Moja figura jest czymś propagowanym przez social media, jest pożądana przez młode dziewczyny. I tylko dlatego jest dopuszczalne, żeby bez kozery komentować to jak wyglądam
– mówi Karolina, którą od małego cechowała bardzo szczupła sylwetka.
Ciałopozytywność
O body shamingu mówi się w ostatnich latach szczególnie dużo. Liczne kampanie społeczne, modernizacja firm odzieżowych (w tym inwestycja w manekiny rozmiaru XXL), nawet w top model zasady zmieniły się na poczet mody na ciałopozytywność. W tym całym „akceptowaniu” zbyt często zdarza się zapominać, że nie tylko osoby otyłe miewają kompleksy. Ruch ,,body positive” wciąż się rozrasta, promując różne typy sylwetek, normalizując temat problemów dermatologicznych czy zmian pochorobowych/ pooperacyjnych (np. stomia).
Mimo to mało mówi się o tym, że tak samo jak wszystkich wymienionych powyżej, problem body shamingu dotyczy także osób chudych.
Polecamy:
Body shaming – co to jest i czy to już przemoc? Jak zaakceptować siebie?
„Ale chuda”
Może należałoby nawet pokusić się o stwierdzenie, że szczególnie ich. Już słyszę te głosy „Ale jak to?” „Przecież kto nie chciałby mieć chudej sylwetki?” Otóż, mimo usilnej promocji szczupłych i wysportowanych sylwetek przez media społecznościowe czy świat mody, osoby cechujące się drobną figurą są mocno narażone na hejt.
– Moja figura jest propagowana przez social media, jest czymś pożądanym. Taka sylwetka może być jednak zarówno oznaką szczytu formy, jak i problemów zdrowotnych. Moje BMI zawsze krzyczało „zagrożenie życia, idź do lekarza!”. Niezależnie od tego, co sprawia, że dana osoba jest chuda i czy ten typ sylwetki jest modny, nie powinno być akceptowalne otwarte komentowanie czyjegoś wyglądu. Niejednokrotnie spotkałam się z sytuacją, w której zupełnie obce osoby krytykowały mnie na ulicy. Słyszałam „Ale chuda”, „Z kości na kości”. Zupełnie jakby się przyjęło, że dopóki dana osoba jest chuda, dopóty można dowolnie to komentować, tylko dlatego, że chudość jest społecznie akceptowalna
– opowiada Karolina.
Przeczytaj też:
Dziwki, zdziry i puszczalskie, czyli slut-shaming i body shaming po polsku
„Promuje anoreksję”
Z hejtem wysyłanym pod adres osób ze szczupłą sylwetką walczy od dawna m.in. Anja Rubik, której wiele osób zarzuca się, że jest „za chuda” i „promuje anoreksję”. W wywiadzie dla magazynu Grazia podzieliła się opinią, że problem hejtu, z którym borykają się szczupłe dziewczyny, został wygenerowany właśnie przez media. Powód jest bardziej złożony, niż mogłoby się wydawać. Przyjęło się bowiem, że chudość jest czymś fajnym i atrakcyjnym, co dobrze wygląda i zbiera popularność. Czy jeśli jesteś fajna i ładna, to niegrzeczne będzie wytknięcie ci tego?
– Myślę, że walka ze zbyt szczupłymi dziewczynami to problem stworzony głównie przez media. A tak naprawdę jest znacznie więcej osób, które cierpią na nadwagę i mają z tego powodu problemy zdrowotne, ale o tym jakoś nie wypada mówić. Ja w internecie dostaję mnóstwo hejtu za swoją wagę, a nie widzę takiego hejtu w stosunku do osób ze znaczną nadwagą
– mówiła Anja Rubik*
„Ale ci żebra widać”
Przy cechach wyglądu, które są promowane jako coś pożądanego, powinna być taka sama zasada, jak przy tych, których nikt pięknem nie nazywa. Do osoby z garbem, czy widoczną niepełnosprawnością, nie podchodzimy w celu wytknięcia braku estetyki. Nie jest to społecznie akceptowalne – i bardzo dobrze!
– Przez cały okres szkoły podstawowej i gimnazjum, podczas przebierania się w szatni przed zajęciami z WF-u, ciągle słyszałam komentarze na temat mojego wyglądu. „ Jezu, ale ty masz chude nogi”, czy „ ale ci żebra widać”. Mogę spokojnie powiedzieć, że mój wygląd był mi wytykany przez całe życie. Chyba najbadziej zawsze dotykała mnie krytyka ze strony mojej matki, która (podejrzewam, że kierowana zazdrością) wbijała mi szpilę przy każdej okazji. Mama nie pozwalała mi nosić modnych ubrań, takich jakie nosiły moje koleżanki, bo mówiła, że nie jestem wystarczająco kobieca. Gdy miałam 14 czy 15 lat, a ważyłam wtedy zdecydowanie mniej niż powinnam, ona potrafiła wytknąć mi, że mam cellulit
– mówi Karolina.
Przeczytaj koniecznie:
Narcystyczna matka i dorosła córka. Jak sobie radzić i jak się uwolnić?
Złość piękności szkodzi
Muszę przyznać, że z wielką przykrością obserwuję wszechobecny hejt, szczególnie ten serwowany przez kobiety (które, swoją drogą, wydają się mieć swoją niszę w tej dziedzinie). Co powoduje taką wewnętrzną potrzebę dzielenia się swoimi zastrzeżeniami na temat cudzego wyglądu? Jeśli swój złośliwy komentarz rzucisz w kierunku osoby otyłej, samej będąc mniejszym rozmiarem, czy poczujesz się bardziej wartościowa z tego tytułu? Analogicznie, czy wytykając koleżance, że dużo schudła, poczujesz się lepiej z faktem, że tobie odchudzanie nigdy nie wyszło? Z nieznanego powodu my, kobiety, zamiast wspierać się i budować sisterhood (z ang. siostrzeństwo), walczymy ze sobą, na wszystkich płaszczyznach. Dasz radę odpuścić sobie następny złośliwy komentarz?
* https://www.pudelek.pl/artykul/95264/anja_rubik_dostaje_mnostwo_hejtu_za_swoja_wage_a_nie_widze_takiego_hejtu_w_stosunku_do_osob_z_nadwaga/