„Chłopi” to film o wojnie. Przyjrzyjmy się zatem temu światu, gdzie przemoc jest dobrą opcją wyboru – chłopi walczą z dziedzicem, a dziedzic walczy z chłopami, Antek walczy z ojcem, a Stary Boryna walczy z Antkiem, Hanka walczy o przetrwanie, Organiścina walczy o przyszłość swojego syna i o to żeby zachować dobre imię, mieszkańcy Lipiec walczą o pozycję i wszyscy walczą z Jagną. Może tylko Jagna nie walczy, ale co jej z tego przyszło?
„Chłopi” – recenzja z perspektywy kobiet
Czytałam „Chłopów”, tak jak wszyscy, w szkole. Nie miałam wtedy narzędzi, ani intelektualnych, ani emocjonalnych, żeby zrozumieć o co chodzi. Jak pewnie wszystkich, denerwował mnie język i długie opisy przyrody. Zastanawiałam się, za co ten Nobel i sarkastycznie mówiłam, że może to dlatego, że Reymont napisał ponad 800 stron po polsku.
Przeczytaj też:
Był Nobel, będzie Oskar? „Chłopi” – polski kandydat do Oscara
Długo też przygotowywałam się do pójścia na film, bo już rozumiałam, że pokazanie historii z perspektywy kobiet może być dla mnie bardzo poruszające. I tak się właśnie stało. Nie tylko poruszyło mnie to, ale mam wrażenie, że nareszcie głęboko zrozumiałam jakie przesłanie mogą nieść „Chłopi”.
Zrozumiałam, że to jest opowieść o tym jak powstają wojny.
Bo gdzie właściwie zaczyna się wojna? I kiedy? Jak powstają takie społeczeństwa jak Lipce?
I kto właściwie jest w nich agresorem?
Niby walczą mężczyźni, niby to oni rządzą w wiosce.
A jednak Boryna decyduje się ożenić z Jagną, bo tak wymyśliła Wójtowa.
Może więc wina jest rozłożona symetrycznie, po równo?
Kiedy przyjrzymy się dokładniej, patrząc z dzisiejszej perspektywy, dosyć jasne jest właściwie dlaczego lipeckie kobiety są takie zawistne.
One się boją.
Widzisz to?
Boją się głodu dla siebie i dla dzieci. Boją się ciężkiej pracy ponad siły.
I ten strach nimi kieruje.
To mężczyźni są właścicielami ziemi, więc trzeba o nich walczyć. Ale nie można na nich polegać. Mogą zginąć, albo być w więzieniu, albo dać się pochłonąć żądzy. Dlatego to kobiety obserwują społeczność i kontrolują sytuację, aby zapobiec lub wyeliminować zagrożenia.
A Jagna jest zagrożeniem.
Dla niej mężczyźni tracą głowę.
Może uda się ją poskromić Staremu Borynie?
To nic, że ona ma lat 18, a on 58. Może właśnie dlatego Maciej Boryna utemperuje tę młodość.
Jagna jest jeszcze dzieckiem. Wyobraź sobie 18-letnią maturzystkę. Jej największym marzeniem jest „nie pracować”, czyli być zależną.
– Mnie u was najlepiej – mówi Jagna do matki. Ale przecież nie może być z matką całe życie. Musi wyjść za mąż. Czyli być zależną od mężczyzny. Jagna dziecinnie myśli, że może być mężatką, ale równocześnie nie podporządkować się społeczeństwu. – W polu robić nie będę – mówi do Boryny. Jak dziecko chce „mieć ciastko i zjeść ciastko”.
Jagna posłusznie wychodzi za mąż za Borynę.
Niestety nie oddaje mu ani swojego serca, ani marzeń.
Plan kobiet się nie udaje.
W lipeckich mężczyznach nadal wrze krew.
A gdy Boryna umiera, cała wioska siedzi jakby na wulkanie.
Iskrę rzuca Organiścina, ale przecież wyraża tylko wolę i zdanie wszystkich kobiet w Lipcach. Kobiet, które boją się, że ich mąż, tak jak Antek, przestanie troszczyć się o rodzinę, bo będzie „latał za Jagną”. Popierają tę decyzję także mężczyźni, którzy najlepiej wiedzą jak nieprawdziwe są plotki o Jagnie, i że nie mogą jej mieć.
Wojny biorą się z braku odpowiedzialności
I w całej tej sytuacji najbardziej zawodzi matka – Dominikowa, bo przecież ona sama była kiedyś najpiękniejsza we wsi i wie jak to jest.
A więc gdzie była przez te wszystkie lata? Dlaczego nie powiedziała Jagnie, że mężczyźni będą używać tych słów-kluczy, które brzmią jak bajka, tylko po to, aby mogli rozładować swoje żądze?
Gdzie była? Zamiast wytłumaczyć Jagnie dlaczego kobiety jej nienawidzą. Żeby ją nauczyć jak funkcjonować w społeczeństwie, jak być silną, niezależną, samodzielną.
I w końcu gdzie była matka, gdy jej córkę wyganiali z wioski?
Właśnie tak jak Dominikowa zawiodłyśmy my, matki mojego pokolenia.
Wystarczy zajrzeć do statystyk przemocy domowej.
Wychowałyśmy córki, które w ciszy cierpią jak Hanka lub Jagna i wychowałyśmy synów, którzy nie rozumieją swoich instynktów i nie umieją się z nimi obchodzić. Chłopców, dla których trofeum jest najważniejsze, a przemoc jest dobrą opcją, taką, która się opłaca.
Przeczytaj koniecznie:
Jak wychować syna na feministę?
Należą się wam – córkom i synom – nasze przeprosiny.
Przepraszam. Równocześnie wierzę, że wy – nasze córki i synowie – rozumiejąc ten świat lepiej, będziecie coraz lepiej wychowywać kolejne pokolenia.
Wychowacie córki, które będą bardziej samodzielne, pewne siebie, odważne i mądre. Które będą miały swoje pieniądze i swoje umiejętności. Które nie będą się bać.
Oraz, że wychowacie synów, dla których przemoc nie będzie istniała jako opcja wyboru.
Życzę sobie i wam, szczególnie młodym pokoleniom, abyśmy żyli w społeczeństwie, w którym przemoc nie jest opcją. Od tego, że istnieje taka opcja zaczynają się wojny.