W najlepszym momencie życia
Po pięciu latach wraca z nową płytą. Silniejsza, bardziej pewna siebie. Mówi, że teraz jest jej czas.

fot. materiały prasowe
Po pięciu latach wraca z nową płytą. Silniejsza, bardziej pewna siebie. Mówi, że teraz jest jej czas. Nam Kasia Cerekwicka opowiada o tym, gdzie była przez te lata, co dały jej studia psychologiczne oraz dlaczego jej nowe utwory mają dużo łagodniejsze brzmienie.

Co prawda lubię się dużo i głośno śmiać, ale bywam też introwertyczna. Może dlatego chciałam zawrzeć w nowych utworach całą paletę ludzkich uczuć i refleksyjne tony / fot. Iza Grzybowska
Czy tytuł twojej nowej płyty nawiązuje do filmu Sofii Coppoli „Między słowami”?
Nie, zbieżność jest tutaj zupełnie przypadkowa. Przypomniałam sobie o tym filmie dopiero, jak już zatytułowałam płytę „Między słowami”. Jeśli natomiast pytasz mnie o nawiązanie do jakiegoś obrazu, to raczej wskazałabym „Przed północą” z Ethanem Hawkiem i Julie Delpy. Uwielbiam sposób, w jaki pokazane są tam skomplikowane relacje międzyludzkie.
Płyta „Między słowami” ukazała się po pięcioletniej przerwie od wydania twojego ostatniego albumu „Fe-male”. Pewnie już masz dosyć tego pytania, ale muszę je zadać: gdzie byłaś, jak cię nie było?
To racja, wszyscy o to pytają. (śmiech) Wycofałam się na jakiś czas z życia publicznego, żeby nabrać dystansu. Na rynku muzycznym jestem od 1996 roku, więc myślę, że po prostu potrzebowałam odpoczynku. Uznałam, że skoro nie mam płyty do promowania, to nie ma sensu pokazywać się na ściankach. Co prawda zniknęłam z pierwszych stron gazet, ale cały czas koncertowałam i dużo podróżowałam. Zaczęłam też studia psychologiczne. Kiedy udało mi się zresetować, zaczęłam pracę nad nowym albumem.
Jak wyglądało jego tworzenie?
Miałam szczęście, bo współpracowałam ze wspaniałym producentem Piotrem Siejką. Uzgodniliśmy, że przychodzimy do studia na pięć, sześć godzin i razem tworzymy zupełnie nowy repertuar. Pracowaliśmy intensywnie nad płytą przez ostatnie pół roku.
Znajduje się na niej 11 pozytywnych, ale i skłaniających do refleksji utworów. A mnie zawsze twoja twórczość kojarzyła się z feminizmem i z silną kobietą…
Kilka lat temu na topie było bycie silną kobietą, a idolkami były bohaterki „Seksu w wielkim mieście”. Wystarczyło, że zaśpiewałam utwór „Na kolana”, i już przypięto mi łatkę silnej, niezależnej feministki. A ja w głębi duszy jestem trochę nieśmiała. Co prawda lubię się dużo i głośno śmiać, ale bywam też introwertyczna. Może dlatego chciałam zawrzeć w nowych utworach całą paletę ludzkich uczuć i refleksyjne tony.

fot. Iza Grzybowska
Zapewne gdyby nie błędy nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem teraz. A wreszcie czuję, że jestem tam, gdzie chcę i dokładnie wiem, co robię / fot. Iza Grzybowska
Jedną z twoich nowych piosenek jest „Urodzić się raz jeszcze”. Śpiewasz w niej o tym, jak by to było dobrze nie popełniać błędów. Czy gdybyś miała taką możliwość, zmieniłabyś coś?
Po napisaniu tej piosenki stwierdziłam, że tak naprawdę nie chciałabym niczego zmieniać. W końcu to na błędach się najwięcej uczymy. Stajemy się dojrzalsi, silniejsi i bardziej odporni na krytykę. Zapewne gdyby nie błędy, nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem teraz. A wreszcie czuję, że jestem tam, gdzie chcę, i dokładnie wiem, co robię.
Oprócz płyty dużym wydarzeniem w twoim życiu był ostatnio udział w programie „Twoja twarz brzmi znajomo”…
Tak, początkowo bardzo się tym stresowałam. Bałam się, by nagrywanie odcinków nie wpłynęło źle na pracę nad płytą i odwrotnie. Na szczęście tak się nie stało, a sam program okazał się świetną zabawą. Nie spodziewałam się też, że dzięki charakteryzacjom naprawdę polubię siebie, swoją figurę i twarz. Kiedy dołożono mi 25 kg, zamieniając w Adele, lub założono maskę, charakteryzując na Michaela Boltona, stwierdziłam, że własne wcielenie chyba najbardziej mi się podoba. Zawsze pod koniec wyczerpującego dnia na planie, zdejmując maskę, uśmiechałam się do siebie w lustrze i mówiłam: „Kaśka, nie jest z tobą tak źle. Zawsze mogło być gorzej”. (śmiech)
W takim razie co było dla ciebie największą trudnością w programie?
Najtrudniejsze było wykonanie piosenki nie w mojej tonacji, np. z repertuaru Mariah Carey lub Adele. Musiałam też uzbroić się w cierpliwość w czasie skomplikowanych metamorfoz. Abym przypominała Adele, charakteryzowano mnie ponad sześć godzin. Dolepiono nos, dodatkowe kilogramy, perukę. To bardzo długi proces.

Jestem dla siebie łagodniejsza i bardziej wyrozumiała. Dawniej potrafiłam dać koncert nawet będąc poważnie chora. Koledzy śmiali się ze mnie mówiąc, że „Kaśka nawet, jak umrze, to przyjdzie na próbę” / fot. Iza Grzybowska
Masz dziś 35 lat i mówisz, że w dojrzałości jest siła, że to twój najlepszy czas. Jak opisałabyś moment życia, w którym teraz jesteś?
To najlepszy moment, który trwa nieprzerwanie od moich 33. urodzin. Dla mnie wkroczenie w ten wiek miało w sobie coś magicznego. Niby jestem teraz taka sama, ale jakby spokojniejsza, dojrzalsza. Teraz krytyka już mnie tak nie dotyka jak kiedyś i wiem, że niczego nikomu nie muszę udowadniać. Jestem dla siebie łagodniejsza i bardziej wyrozumiała. Dawniej potrafiłam dać koncert, nawet będąc poważnie chora. Koledzy śmiali się ze mnie, mówiąc, że „Kaśka, nawet jak umrze, to przyjdzie na próbę”. Dziś wiem, jak ważny jest odpowiedni balans pomiędzy karierą a rodziną, przyjaciółmi. Znajduję czas na naprawdę ważne rzeczy. W dojrzałości odkryłam nowe pokłady siły.
A co dały ci studia psychologiczne?
To były trzyletnie studia magisterskie dla magistrów w przyspieszonym trybie, które wymagały też wiele nauki w domu. Bywały chwile, że siadałam sobie na balkonie obłożona książkami i czułam się wspaniale. Miałam w sobie wewnętrzny spokój. Myślę, że te studia dały mi duże poczucie bezpieczeństwa.
A jakie są twoje dalsze plany?
Na pewno kolejna płyta, koncerty i spotkania z fanami. Bardzo dobrze się czuję na scenie, mając żywy kontakt z publicznością. Wciąż mam niedosyt takich chwil.
Czy wiesz, że Kasia Cerekwicka:
1. Zadebiutowała w wieku 17 lat występem i wygraną w„Szansie na sukces”.
2. Zdobyła pierwsze miejsce na IV koncercie finałowym „Szansy”.
3. Ma na swoim koncie pięć płyt.
4. Na płycie „Między słowami” zrezygnowała z R&B na rzecz klasycznej muzyki rozrywkowej.
5. Razem z Grzegorzem Hyżym nagrała utwór „Puls”.
Rozmawiała: Joanna Fortuna
wywiad pochodzi z nr 4/2015