TESTUJEMY: Dieta antycellulitowa
Jeśli ktoś twierdzi, że zrzucenie zbędnych kilogramów to wyzwanie, to widać nigdy nie próbował pozbyć się cellulitu

Natur House

Natur House
Jeśli ktoś twierdzi, że zrzucenie zbędnych kilogramów to wyzwanie, to widać nigdy nie próbował pozbyć się cellulitu. Ten dokuczliwy problem dotyka bowiem także szczupłych, młodych dziewczyn i często nie wiadomo nawet dokładnie dlaczego. Jedne go mają, inne nie (tych drugich niestety jest zdecydowanie mniej)
I o ile walka ze zbędnymi kilogramami jest – wierzcie mi – z góry wygrana (udowodniłam to Czytelniczkom „Miasta Kobiet”, poddając się pół roku temu diecie w krakowskim NaturHouse przy ul. Kościuszki 70 i chudnąc 10 kilo), to walka z cellulitem jest dużo bardziej skomplikowana. Ale nie ma rzeczy niemożliwych. Trzeba tylko mieć dobrą broń.
Strzelamy od środka
Nie pozbędziemy się skórki pomarańczowej samym tylko masażem ani kremem. Nie pomogą też okłady z alg, owijanie się folią ani inne cudowne zabiegi, jeśli nie zastosujemy diety, która podziała na nią od środka. Cellulit nie jest bowiem niczym innym jak nierównomiernie rozlokowaną pod skórą tkanką tłuszczową. Aby go zwalczyć, trzeba więc najpierw pozbyć się zbędnych pokładów tłuszczu oraz „złej” wody zatrzymanej przez organizm w przestrzeniach międzykomórkowych. Dietetycy NaturHouse są w tym specjalistami – mnie zalecili dietę ubogą w węglowodany. Dla mnie to żaden problem; tak już się od nich odzwyczaiłam, że ziemniaki i potrawy mączne są na moim stole naprawdę rzadkim gościem. Królują mięsa i warzywa. Nie wierzycie? No dobra, tak między nami to przyznaję się, że czasami podjadam jakieś słodkie pyszności. Na szczęście w NaturHouse świetnie wiedzą, że każdy ma swoje słabości, i dlatego oferują różnorodne suplementy diety (do picia lub w tabletkach), które pomagają oczyszczać organizm, wspomagają drenaż limfatyczny i spalają tłuszcz. Cały czas nie zapominam jednak o piciu dużych ilości wody i cotygodniowej kontroli u dietetyczki w NaturHouse.
Dobijamy od zewnątrz
Kiedy cellulit zaczyna „mięknąć” przerażony naszą zdrową dietą, wtedy można go wykończyć od zewnątrz. W NaturHouse moją bronią miał być lipoaktywny żel do ciała REDUNAT. Ten zielony, chłodzący specyfik zalecono mi stosować przez dwa tygodnie co najmniej raz dziennie (OK! Wprawdzie dietetyczka powiedziała, żeby robić to dwa razy dziennie, ale lenistwo i brak czasu wzięły górę) i wmasowywać go w uda i pośladki woreczkiem z kostkami lodu. Tak przy okazji odkryłam ten banalnie prosty sposób na domową machinę do masażu. Zapewniam – wrażenie jest świetne. Skóra jest gładka i napięta, nie tylko w pięć minut po zabiegu, ale stale.
Cellulit został więc pokonany. Oczywiście, Moje Drogie Panie, cudów nie ma – jeśli ucieszona efektami oddałabym się teraz codziennie rozkoszy wcinania pizzy z piwem i kremówką na deser, zapominając na dodatek o kremie i masażu – wstrętna pomarańczowa skórka zapewne by wróciła. Ale piękno wymaga poświęceń. Skoro możemy się codziennie malować i układać włosy, możemy też codziennie pamiętać o zdrowej diecie i od czasu do czasu o żelu. Na szczęście do swojego dietetyka z NaturHouse można zadzwonić o każdej porze i przez cały rok. Tak na wszelki wypadek.
Karolina Siudeja