Cecylia na drzewie
Ekolodzy, feministki, specjaliści od rozwoju osobistego, wspinacze, dendrolodzy, matki – Cecylia Malik mogłaby wyrosnąć na ikonę wszystkich tych ruchów i frakcji.

Ekolodzy, feministki, specjaliści od rozwoju osobistego, wspinacze, dendrolodzy, matki – Cecylia Malik mogłaby wyrosnąć na ikonę wszystkich tych ruchów i frakcji. Jej głośny projekt „365 drzew” – w ramach którego codziennie, przez rok, wspinała się na jedno drzewo – właśnie doczekał się dokumentacji w formie albumu ze zdjęciami
A wszystko zaczęło się tak niewinnie – od fascynacji książką Baron Drzewołaz Itala Calvina, której bohater w ramach buntu wchodzi na drzewo i już tam zostaje. „Ma też niezwykłe przygody” – podkreślała Cecylia Malik, opowiadając o swojej ukochanej książce. To na jego podobieństwo artystka zaczęła się wspinać na drzewa. Zawsze towarzyszyła jej jakaś bliska osoba: członkowie rodziny, dzieci, znajomi, również fotografowie. Dzięki temu rósł album z drzewami, który potem stał się dokumentacją tego, co z czasem zamieniło się w artystyczny projekt.
Kto zna twórczość Cecylii, wie, że to artystka posługująca się kolorem. Nie inaczej jest i tym razem. Wspinając się na drzewa, Cecylia nie traci bowiem niczego ze swojego barwnego sposobu ubierania się, gracji czy szyku. Przeciwnie. Na filmie Tomka Gotfryda „Skrzydła” widać, że przygotowuje sobie specjalny strój „na drzewo”. Lateksowe czerwone spodnie, kolorowe koszulki, spódnice i niezwykła liczba tęczowych rajstop („Zawsze noszę kilka par rajtek ze sobą” – wyznawała Cecylia podczas trwania projektu), a do tego – o zgrozo! – buty na obcasie – oto rynsztunek drzewnej wspinaczki. Inna krakowska artystka Monika Drożyńska uszyła jej też i wyhaftowała specjalne ochraniacze na przedramiona. Dzięki temu projekt nabrał superestetycznego, kobiecego wymiaru.
Wspinała się Cecylia artystka (nie należy zapominać, że pochodzi z superuzdolnionej rodziny Malików i Malikówien i gra m.in. na skrzypcach w Negradonnie), ale też matka, osoba niedoświadczona. „Zobacz, jakie mi mięśnie urosły” – pokazywała po paru miesiącach wspinaczki. Śmiała się, że powinna napisać podręcznik dla wspinających się kobiet. Dowodziła też, że istnieją drzewa, które są trudne, ale nieefektowne, a także takie, które są łatwe, a „świetnie się na nich wygląda”. Co robiła Cecylia na drzewach? Słuchała ich, wdychała ich zapach, zapamiętywała, jakie są, za każdym razem znosząc na dół, razem ze zdjęciem, zmysłowe wspomnienia.
Jej projekt jest wielowymiarowy – dlatego poruszył tyle osób. Są tacy, który doceniają wymiar sportowy, są inni, który widzą codzienną walkę. Są też tacy, którzy nadaliby mu wymiar feministyczny lub ekologiczny. A wy? Co zobaczycie w książce Cecylii?
Agnieszka Kozak