Cecelia Ahern – wywiad
Autorka kultowego „PS Kocham Cię” powraca z nową, o wiele dojrzalszą książką. „Sto imion” to hipnotyzująca opowieść, w której pojęcia przeciętności i wyjątkowości zostają odwrócone. Każdy może stać się bohaterem tej książki, bo każda historia
Autorka kultowego „PS Kocham Cię” powraca z nową, o wiele dojrzalszą książką. „Sto imion” to hipnotyzująca opowieść, w której pojęcia przeciętności i wyjątkowości zostają odwrócone. Każdy może stać się bohaterem tej książki, bo każda historia jest warta opowiedzenia. Miasto Kobiet rozmawia z Cecelią Ahern.
„P.S. Kocham Cię” odniosło ogromny sukces. Co Panią zainspirowało do napisania takiej książki?
Napisałam tę historię w dość szczególnym momencie mojego życia, świeżo po skończeniu studiów, w tej przełomowej chwili, gdy miałam podjąć decyzję, co dalej z moim życiem. Nie inspirowałam się żadnymi rzeczywistymi wydarzeniami, nigdy nie usłyszałam od nikogo o niczym podobnym. Ta historia po prostu pojawiła się w mojej głowie. Może to wynik lęku, który odczuwałam wtedy przed stratą kogoś bliskiego. Zastanawiałam się, jak to możliwe, że można pozbierać się po czymś takim… Owocem moich przemyśleń była historia Holly. Po publikacji „P.S. Kocham Cię” otrzymałam wiele wzruszających listów od osób, którym ta książka rzeczywiście pomogła. Słyszałam nawet, że była polecana przez terapeutów jako pomoc w radzeniu sobie z traumą. Nie muszę chyba mówić, jak magiczne jest to uczucie, że historie, które opowiadam, mają swoje życie, trafiają do ludzi, poruszają ich, dają im coś dobrego.
Podjęty tam temat jest trudny, bo odnosi się do utraty bliskiej osoby głównej bohaterki. Jak według Pani radzi sobie z tą stratą Holly Kennedy?
Zaczyna troszczyć się o siebie. Listy pomagają jej zrozumieć, że jest kimś wyjątkowym i zasługuje na życie, na szczęście. Holly uczy się dostrzegać to, czego wcześniej nie widziała. To nie znaczy, że zapomina czy przestaje cierpieć. Uczy się po prostu nowego życia.
Czy miała Pani wpływ na film, który powstał na podstawie książki?
Odrobinę. Bardzo chciałam, żeby główną rolę zagrała właśnie Hillary Swank. Jestem zachwycona jej kreacją Holly! Myślę, że to był strzał w dziesiątkę! Zresztą dotyczy to także pozostałych aktorów. Jestem bardzo dumna z tego filmu! Nic bym w nim nie zmieniła!
Co według Pani najbardziej ujmuje czytelnika tej powieści?
Myślę, że historia jest ujmująca sama w sobie. Są w niej szczere emocje. Uważam, że w pisaniu najważniejsze jest przekazanie swojej historii. Jeśli będę pisała o czymś, co mnie samą porusza, co mnie prywatnie dotyka, moja książka zyska moc przemawiania do czytelnika. Jeśli ja sama nie włożę serca w moją historią, jak mogę oczekiwać zaangażowania czytelników?
W najnowszej książce „Sto imion” ponownie pojawia się temat straty, tym razem najlepszej przyjaciółki głównej bohaterki. Kitty Logan stara się uciec od tej sytuacji. Dlaczego tak postępuje, by później zmienić swoje podejście?
Czuje się nieswojo. Kitty ma problem z mówieniem o swich uczuciach, nie potrafi też przyjrzeć się samej sobie, nie wie, co chciałaby robić, jaką wybrać drogę, kogo kocha i dlaczego. Constance jest dla niej kimś bardzo bliskim, przyjaciółką i mentorką. Kitty nie potrafi jednak przeżyć właściwe żałoby, ucieka od niej, bo nie radzi sobie także z innymi elementami swojego życia. Gubi się i w zasadzie nie ma znikąd pomocy. Nieoczekiwanie otrzymuje ją od zupełnie obcych ludzi. Zadanie powierzone jej przez Constance sprawia, że Kitty otrzymuje szansę na pojednanie z sobą samą.
Jak ta sytuacja zmieniła Kitty Logan?
Kitty ostatecznie pogodziła się z sobą, nauczyła się dotrzegać elementy świata, które dotąd pomijała, a które teraz przywracają jej wiarę w piękno i dobro. Każdy ma w sobie piękną historię – to właśnie zrozumiała Kitty, nagle świat stał się dla niej magicznym miejscem, pełnym niezwykłych ludzi i ich poruszających opowieści.
Co czytelnik może wynieść z tej powieści?
Chciałabym, aby po przeczytaniu tej książki czytelnik uświadomił sobie, jak bardzo jest wyjątkowy i jak bardzo niezwykła jest historia, którą nosi w sobie. Każdy może być bohaterem tej książki. W każdym jest coś dobrego i magicznego.
Co spowodowało, że zaczęła Pani pisać?
Już od dziecka dużo pisałam – pamiętniki, opowiadania. Zawsze czułam potrzebę opowiadania historii, które przychodzą mi do głowy. Mama nakłoniła mnie do wydania mojej pierwszej historii, za co jestem jej niezwykle wdzięczna!
Skąd czerpie Pani pomysły na swoje utwory?
Same do mnie przychodzą! Nie wzrouję się na żadnych rzeczywistych historiach, chociaż świat, w którym żyję oddziałuje na mnie, ma ogromny wpływ na to, co rodzi się w mojej głowie. Piszę tylko o tym, o czym naprawdę chcę opowiedzieć. Nigdy nie zastanawiam się nad tym, o czym chcieliby przeczytać moi czytelnicy. Uważam, że najlepsze, co mogę zrobić, to dać im coś, co jest naprawdę moje.
Czy losy bohaterów pozostają z Panią czy istnieje wyraźna granica pomiędzy życiem a fikcją literacką?
Przeżywam emocje, które przeżywają moi bohaterowie. Serce mojej historii pochodzi z mojego własnego serca. Opowieści są fikcyjne, ale emocje prawdziwe.
Czy czerpie Pani inspiracje z własnego życia?
Nie opisuję rzeczywistych historii, ale reakcje i uczucia, których doznają moi bohaterowie mają wiele wspólnego z tym, jak ja sama przeżywam rzeczywistość.
Jakie ma Pani plany na najbliższą przyszłość?
Będę dalej robić to, co kocham – opowiadać historie moim wspaniałym czytelnikom, a przede wszystkim poświęcać czas rodzinie, która jest( najważniejsza).
Czy ma Pani już pomysł na kolejną książkę?
Nie zdradzę! (śmiech)
Klaudia Miłkowska