
Carlos Santana / fot. Konrad Kubuśka
Pokojowe przesłanie festiwalu Tauron Life Oświęcim 2018 (15-16.06.2018 r.) wybrzmiało z wielką mocą. Przyczynił się do tego głównie fenomenalny Santana, ale pozytywny przekaz płynął ze sceny także podczas występów Alvaro Solera, Blue Cafe, VeraJonas Experiment i Wiewiórki na Drzewie

Alvaro Soler Fot. Konrad Kubuśka
Magiczny, transowy – tak dwoma słowami można opisać koncert Carlosa Santany i jego zespołu w piątkowy wieczór w Oświęcimiu. Już początek występu legendarnego gitarzysty wskazywał, że będzie to podróż przez wszystkie lata jego niezwykle długiej kariery. Uderzenia bębnów i charakterystyczny riff „Soul Sacrifice” przypomniał legendarny film „Woodstock” z 1969 roku, gdzie Santana okazał się jednym z odkryć i najjaśniej lśniących gwiazd. Potem było podobnie, najpierw piosenki z lat 70. z pięknie wykonanymi „Black Magic Woman” czy „Oye Como Va”, a w drugiej części koncertu z ostatnich dwudziestu lat, gdy artysta znów osiągnął niebywały sukces łącząc ekstatyczną grę na gitarze w muzyką pop najwyższych lotów (z przebojami „Maria, Maria” i „Smooth” na koniec). Dla Santany i jego kolegów scena wydaje się świątynią dźwięków, oni bawią się muzyką grając nie tylko swoje piosenki, ale też The Rolling Stones, Beatlesów czy Police. Carlos Santana to wciąż artysta wierny ideom młodości, nastawiony do świata z miłością i pragnący pokoju, co kilkukrotnie ze sceny powtarzał. I taka jest też jego muzyka, optymistyczna, wielokulturowa, pełna dobra i miłości. I tak powinniśmy go zapamiętać.

Carlos Santana / fot. Konrad Kubuśka
Drugi dzień festiwalu pokazał kolejne dekady muzyki i jej różnorodność. W koncercie Punk Alive wystąpiła część najbardziej niepokornych polskich artystów lat 80. m.in.: Kazik Staszewski, Tomek Budzyński z Armii, Siczka z KSU, Smalec z GaGa/Zielone Żabki czy Paweł „Guma” Gumola z Moskwy. Pomysł miał wielu wrogów i był mocno kontrowersyjny, ale widzom się podobał i pozwolił osobom nieznającym muzyki punkrockowej spojrzeć na nią z innej strony. Występ był hołdem dla zmarłego kilka dni wcześniej Roberta Brylewskiego, jednego z najważniejszych muzyków rockowych w naszej historii, więc w takiej sytuacji krytyka schodzi na plan dalszy.

Darek Maciborek i Carlos Santana / fot. Konrad Kubuśka
TLFO 2018 dobiegło końca, ale pozytywne emocje zostaną z nami na długo. Kochani festiwalowicze, drodzy artyści, niezastąpieni wolontariusze – DZIĘKUJEMY!! ❤ Peace! ✌ . . . #TLFO #TLFO2018 #tauronlifefestivaloswiecim #peace #love #music #peacefestival #oswiecim #oswiecimmiastopokoju #goodvibes
The Stranglers, kolejna gwiazda festiwalu, to grupa, która w połowie lat 70. zaczynała w erze punk rocka i była jednym z najważniejszych jej przedstawicieli. Dusiciele wiele razy zmieniali później swoją muzykę, ale wciąż są świetnym zespołem z kilkudziesięcioma wielkimi przebojami na koncie. Wiele z nich usłyszeliśmy w Oświęcimiu, jak choćby „No More Heroes”, „Golden Brown” czy „Always The Sun”.
Natomiast szwedzki Europe to już gwiazda lat 80. Kiedyś, w połowie tamtej dekady, w cherubinkowym wokaliście kochała się duża część nastolatek. To wtedy, gdy „Final Countdown” stał się jednych z symboli muzycznych tamtych czasów. Mimo kolejnych płyt i wielu piosenek, żadna nie przebiła „Końcowego odliczania” i dziś grupa jest kojarzona głównie z tego utworu. Oczywiście nie mogło go zabraknąć, ale publiczność musiała na niego czekać, aż do końca koncertu. Dziś Joey Tempest ma kilkadziesiąt lat więcej, ale wciąż świetną figurę i niezły głos. Ale końcowe odliczanie chyba jednak czas zacząć, bo mało prawdopodobne, aby kiedykolwiek udało im się przebić swój wielki hit.

Europe / fot. Mateusz Moskała
Leszek Gnoiński