Matka Polka blogerka
Blogi macierzyńskie szturmem zdobywają polski internet. Bo nikt tak cierpliwie jak sieć, nie przyjmie tego, z czym mierzą się młode mamy.
Dziś kobiety nie spotykają się na wspólnym darciu pierza, kiszeniu kapusty albo szyciu pościeli. Wielopokoleniowe rodziny, które mieszkają w jednym domu, też są rzadkością. Nie ma w pobliżu doświadczonej babki, ciotki czy sąsiadki, które wsparłyby młodą kobietę w wychowaniu dziecka. Jak więc współczesne matki radzą sobie z codziennymi troskami i pytaniami? Zakładają blogi.
Piszę, bo muszę
– Blog powstał pod wpływem impulsu. Mój świat zaczął się kurczyć, a moja rola zaczęła się ograniczać do roli matki. Traciłam siebie jako osobę, kobietę, dziewczynę. Myślę, że groziła mi depresja, a blog mnie przed nią uratował – wyznaje Paulina Rybak, autorka bloga Potworywozkowe.pl. Założyła go, żeby zburzyć stereotyp matki Polki. By przypomnieć także sobie samej, że matki mają prawo do spełniania swych potrzeb i ambicji niezwiązanych z dziećmi. Swój plan realizuje nie tylko w internecie, ale także poza nim – jest współorganizatorką Spotkań Mam Blogujących.
– Na początku chodziło o pretekst do wyrwania się z codziennych obowiązków i spotkań we własnym gronie. Piłyśmy kawę, jadłyśmy ciastka i poznawałyśmy się – mów Paulina. Na kolejnych spotkaniach zarówno mamy, jak i dzieci brały udział w warsztatach artystycznych i samorozwojowych, z których mogły wynieść wiedzę przydatną im jako mamom, blogerkom i kobietom.
Zloty mam, nie tylko blogerek, organizuje też Monika Pryśko, autorka bloga Tekstualna.pl. Trójmiejskie mamy pod wodzą Moniki i jej koleżanki Bogny (www.bebeandcompany.pl) spotykają się, by dyskutować nie tylko o codziennych troskach. Rozważają ekologiczne podejście do wychowania, poprzez warsztaty, spotkania z trenerami i ekspertami różnych branż dbają o swój rozwój osobisty i zawodowy. Planują właśnie Business Mama Day. Monika i Bogna stworzyły też internetowy magazyn dla mam „Mammazine”.
– Pokazujemy, że chcieć, to móc. Same piszemy teksty i składamy magazyn. Oczywiście, współpracujemy z blogerkami, które również piszą dla nas artykuły. Pokazujemy czytelniczkom blogów i „Mammazine”, jak ważna jest w życiu każdej mamy społeczność kobiet. Tworzymy tę społeczność, by dać możliwość rozwoju, inicjować ciekawe akcje, poznawać się, spędzać razem czas offline i online, a przede wszystkim promować aktywne, wesołe macierzyństwo – mówią założycielki „Mammazine”.
Blogujące mamy zawierają przyjaźnie i spotykają się nie tylko podczas oficjalnych zlotów blogerek. Wiele z nich przyznaje, że blogują, by stać się członkiniami społeczności kobiet, które mają dzieci. – Blogi parentingowe odczarowują macierzyństwo. Dają matkom poczucie wspólnoty, przynależności. Łączy je wspólna wizja wychowania albo karmienia dziecka, ale też wspólne niechęci. I to wydaje mi się podstawową potrzebą w tej kategorii blogów: wspólnota – zauważa Bogna Gozdowska, założycielka bloga Baby Trendsetter. Również czytelniczki przyznają, że blogi dają om przyjazne wsparcie na co dzień. – Czytam bloga, którego pisze moja przyjaciółka. Robię to nie tylko dlatego, że się znamy – mówi Aneta, mama dwójki kilkulatków. – To mądre i inspirujące teksty i kopalnia pomysłów na wspólne spędzanie czasu, zabawy dla dzieci, nieszablonowe podejście do odrabiania lekcji.
Wiele matek przyznaje, że ich blogi to pamiętniki w wersji elektronicznej; archiwum zdjęć i wspomnień, które zamiast na wielu płytach CD czy w albumach można trzymać w jednym miejscu. Są też platformami, dzięki którym dziadkowie, rodzina i przyjaciele, którzy mieszkają daleko, mogą być na bieżąco z rozwojem malucha. Choć na początku niektóre tworzyły blogi tylko dla siebie. – Kiedy zakładałam bloga, nie sądziłam, że ktoś go będzie czytał lub komentował. Miał być tylko dla mnie – przyznaje Katarzyna, autorka Dziennika Mamuśki.
Często blog-pamiętnik ewoluuje w formę o szerszej tematyce społecznej, z tekstami komentującymi bieżące wydarzenia, nie tylko dotyczące wychowania dziecka. Blog Pauliny Rybak, kontrowersyjny już z nazwy: Potwory Wózkowe, przestał być blogiem o macierzyństwie wskutek jej świadomej decyzji. – Zorientowałam się, że sprawozdania z życia codziennego są bez sensu. Potrzebowałam tworzyć coś więcej, z mocnym przekazem. Blog stał się moją pasją i warsztatem pracy. Ponieważ interesowałam się dziennikarstwem, Potwory Wózkowe stały się narzędziem do zaspokajania moich ambicji. Piszę o tym, co mnie boli. Czasami poruszam bardzo kontrowersyjne tematy. Odzieram macierzyństwo z lukru i udowadniam, że można być szczęśliwym mimo przeciwności losu. Wiem, że to banalne, ale wystarczy chcieć.
Matka blogerka zarabia?
Czasami blog – pamiętnik kobiety w ciąży a potem młodej matki – zamienia się w blog komercyjny, którego autorka zarabia, współpracując z reklamodawcami. Wiele piszących matek zarzeka się, że nie zarabiają na swoim pisaniu i nie planowały tego, zakładając blog. Jeśli jednak blog cieszy się dużą popularnością, nie uniknie ofert od firm czy agencji reklamowych. – Codziennie zgłasza się do mnie po kilka-kilkanaście firm, które proponują różne formy współpracy – przyznaje Monika Dawidowicz, autorka Mo Bloguje. I natychmiast zastrzega: – Bloguję, bo lubię, a nie po to, żeby zarabiać lub zbierać gratisy, dlatego odrzucam większość propozycji.
– Jeszcze dwa lata temu nie moglibyśmy uznać blogów parentingowych za atrakcyjne dla firm pod względem biznesowym – mówi Bartłomiej Rak, ekspert social media, wiceprezes zarządu w firmie szkoleniowo-konsultingowej Socjomania. – Jednak blogi zaczęły się dość mocno specjalizować i coraz częściej wchodzą we współpracę z markami. Na wielu blogach znajdziemy już dedykowane sekcje, opisujące warunki współpracy z markami – tematy, które mogą być poruszone na blogu, formy promocji (artykuł, recenzja, tutorial czy zwykła reklama) i kwestie wynagrodzenia. Blogi parentingowe są atrakcyjnym miejscem promocji przede wszystkim dla firm produkujących pieluszki, kaszki i ubrania dla dzieci, ale również dla firm kosmetycznych i odzieżowych, które w jakiś sposób wiążą się z macierzyństwem. Trzeba przecież pamiętać, że blogi parentingowe to nie tylko pisanie o ciąży i dziecku. To również teksty o stylu życia, relacjach damsko-męskich czy modzie. Marki związane z taką tematyką również mogą być zainteresowane współpracą z blogiem parentingowym – ocenia ekspert.
Zgadza się z nim Tomek Tomczyk, znany jako Kominek, autor dwóch popularnych blogów i komentator blogosfery. Ale jednocześnie krytykuje blogi parentingowe, które według niego nie cieszą się mocnymi statystykami, w większości żyją z gratisów i barterów i nie mają żadnych perspektyw na lepszą przyszłość, mimo że jest na nie ogromne zapotrzebowanie. – Ten brak perspektyw załatwili sobie na własne życzenie – podkreśla. – Blog parentingowy to najdoskonalsza forma lifestylu, a możliwości komercjalizowania takiego miejsca są wręcz nieograniczone. Dlaczego więc reklamodawcy omijają szerokim łukiem tę grupę blogerek? – pyta we wpisie Blogi parentingowe – jest w nich wszystko, co najgorsze i najlepsze w blogosferze. Tomczyk krytykuje autorki za brak różnorodności, podporządkowanie ogólnym schematom mówienia o macierzyństwie, koncentracji na rodzinie, podobny styl i zawartość. Zakłada też, że blog powinien dawać zysk. A tak jest w niewielu przypadkach. Choć te matki, które zarabiają na blogu, otwarcie się do tego przyznają. – Tak, zarabiam od początku istnienia bloga. Dostaję też produkty do testów, ale jest to specyficzna sytuacja, bo mój blog temu właśnie służy – zaznacza Bogna Gozdowska. Malwina Bakalarz, autorka Bakusiowo.pl, również przyznaje, że blog przynosi jej dochód, ale od razu podkreśla: – Nie ukrywam tego przed czytelniczkami. Ufamy sobie. Jeśli coś jest godne polecenia, polecam to, jeśli nie, również o tym informuję. Oferty współpracy dostaję codziennie. Jest w czym wybierać.
Matki blogerki zawsze podkreślają, że zaufanie czytelniczek jest najważniejsze. To grząski grunt – wykorzystywanie dziecka dla pieniędzy, dlatego nie warto się tanio sprzedawać, jeśli chce się zachować wierną grupę przychylnych odbiorców. – Wychodzę z założenia, że każda reklama na blogu, każdy wpis sponsorowany lub product placement jest lekkim nadszarpnięciem zaufania czytelników. Jeśli zgadzam się na coś takiego, to tylko wtedy, kiedy naprawdę warto. Jeśli firma chce podarować mi naprawdę dobry produkt, który sama i tak bym kupiła i poleciła, lub jeśli proponuje za to uczciwe wynagrodzenie, to jestem skłonna się zgodzić. Profity finansowe nie są jednak celem samym w sobie. Cieszę się, że do tej pory, dzięki nielicznym akcjom reklamowym na blogu, zwróciły mi się opłaty za domenę i serwer, ale dużo cenniejszy jest dla mnie kontakt z czytelniczkami, pełne emocji komentarze i maile – zapewnia autorka Mo Bloguje.
Co na to tata?
Opinie tatusiów są podzielone. Niektórzy pozazdrościli mamom i też blogują, inni pomagają, obsługując techniczną stronę bloga lub pilnując dzieci, gdy mamy piszą. Są też jednak ojcowie, którym się nie podoba, że o życiu ich rodziny może w internecie przeczytać każdy. – Moi bliscy chętnie czytają mojego bloga – przyznaje Katarzyna, autorka Dziennika Mamuśki. – Taka forma przekazu nie podoba się jednak mężowi. Nie zabrania mi pisać, ale uważa, że nie powinnam w internecie dzielić się wszystkim, co związane z naszym synkiem. Nasze opinie na ten temat są różne, ale on wie, że i tak będę robić to, co lubię, i szanuje to.
Pisanie o członkach rodziny jest czasami problemem dla samych autorek.
– Nie zawsze piszę o bliskich w samych superlatywach, a wiem, że tu zaglądają. Jednak jest to mój pamiętnik, więc daję sobie prawo, by pisać zarówno o pozytywnych, jak i negatywnych emocjach – przyznaje Agata Bałdyga, autorka bloga Caribu Life. Część mam blogerek spotyka się za to ze sporą niechęcią osób z dalszego otoczenia, anonimowych, przypadkowych czytelników. – Jak się dowiedziałam, „Blog to głupie zajęcie, które nie przyniesie nikomu żadnych korzyści. Ot, takie pitolenie głupiej panny na pustyni, która skrobnie parę słów o samotności, pojęczy nad wiejskimi matkami, opowie o najnowszym modelu pieluszek wielorazowych i pogrozi palcem, jakby ktokolwiek (prócz kilku wiernych klakierów) chciał jej słuchać” – żaliła się autorka bloga Matka jest tylko jedna. – Moi bliscy są dumni z tego, że potrafię wygospodarować czas dla siebie. Gdy tylko pojawię się gdzieś w mediach, dostaję od nich sygnały, że to, co robię, jest wartościowe – opowiada Paulina Rybak. – Oczywiście, odbieram również negatywne głosy. Słyszę, że mój blog nie ma sensu, bo nie mam z niego pensji, bo marnuję swój czas na pisanie, za które nic nie dostaję. Ale pasji nikt nie przeliczy na złotówki! – zaznacza.
Wysiłek matek wkładany w tworzenie bloga jest lekceważony. Co więcej, zarzuca się im, że pisząc, marnują czas, który mogłyby poświęcić dzieciom. – Blogi parentingowe prowadzą kobiety dynamiczne, aktywne, pewne siebie i bardzo świadome – staje po stronie matek blogerek Bartłomiej Rak. – Zdarza się im pisać o sytuacjach frustrujących, ale jeśli pisałyby tylko o tym, nikt nie chciałby tego czytać. Większość z nich stara się więc pisać o pozytywnych aspektach macierzyństwa, a jeśli już piszą o tych negatywnych, zazwyczaj towarzyszy temu jakaś porada dla czytelniczek.
Nie ma przepisu na bycie idealną matką. Nie ma jednej słusznej, ogólnie przyjętej wizji macierzyństwa. To daje kobiecie większą swobodę, ale powoduje też niekiedy zagubienie i frustrację. Sposobem na radzenie sobie z nimi może być napisanie kilku zdań i umieszczenie ich w sieci razem ze zdjęciami z wiosennego spaceru z dzieckiem. I już to może być dla piszącej lekiem na chandrę, metodą na znalezienie przyjaciół lub odpowiedzi na nurtujące ją pytania dotyczące wychowania dziecka, a nawet źródłem zarobku. Zatem – matki, do bloga!
Paulina Bandura
Alina 14 maja, 2014
A mi się wydaję, że Kominek nie ma bladego pojęcia o tym jak wygląda blogosfera parentingowa. Kiedyś sama prowadziłam bloga w tej tematyce i zrezygnowałam z niego nie dlatego, że nie mam potencjału do pisania, ale dlatego, że afera goni tam aferę. Nad wszystkim stoi jedna Pani, której się wydaje, że może wszystkimi dyrygować, a jak się któraś wykruszy to depcze jak robala. Czytam niektóre blogi z tych wymienionych i gro innych, ale jak dana blogerka ma się wybić jak w tym biznesie współprace w większości są ustawione? I kto nie jest z nami ten jest przeciwko nam? Manipulacja czytelnikami też jest mocną stroną niektórych blogerek rodzicielskich. Trochę przykre, bo matki powinny się jednak trzymać razem, a tu jedna drugiej wilkiem. Smutne.
Pingback:Miasto Kobiet | Mo Bloguje 21 maja, 2014
카지노 14 stycznia, 2020
… [Trackback]
[…] Find More on that Topic: miastokobiet.pl/blogi-parentingowe/ […]