Saturday, June 3, 2023
Home / Inne  / Nowe produkty  / Black Bio Detox ‒ czarne złoto z Wolkowa

Black Bio Detox ‒ czarne złoto z Wolkowa

Żyjąc w zanieczyszczonym środowisku i chcąc cieszyć się zdrowiem, trzeba regularnie odtruwać organizm. Na szczęście są sposoby, aby robić to bez cierpienia i wyrzeczeń

black-bio-detox-wieksze-miasto-kobiet

Zwłaszcza w domu, w którym są dzieci, Black Bio Detox powinien być stale pod ręką / fot. Pixabay

Black Bio Detox to nic innego, jak węgiel drzewny z wikliny Salix Viminalis. Dzięki temu, że rośnie w specyficznych warunkach glebowych okolic Wolkowa (wielkopolskie), wytworzony z niej węgiel drzewny stanowi koncentrat cennych minerałów i mikroelementów, decydujących o jego zdumiewających prozdrowotnych właściwościach

 

Oprócz czystego węgla produkt z Wolkowa zawiera żelazo, mangan, cynk, cynę, miedź, wapń, magnez, selen, chrom, fluor, krzem i wiele innych. Jednak równie ważna jak skład jest postać tych pierwiastków. Występują bowiem jako bio-pierwiastki, nietoksyczne i łatwo przyswajalne, w ilościach i proporcjach właściwych dla optymalnego funkcjonowania organizmów. Black Bio Detox pozwala więc na przywrócenie równowagi w przewodzie pokarmowym zwierząt i człowieka. A że ma bardzo dobre właściwości adsorbcyjne i detoksykacyjne, skutecznie wspomaga też usuwanie z organizmu wszelkich toksyn pochodzenia biologicznego i chemicznego. O jego szczególnych właściwościach nikt by się jednak nie dowiedział, gdyby nie szereg zbiegów okoliczności, oraz dociekliwość, pomysłowość i otwarta głowa jednego człowieka.

prezes-2-miasto-kobiet

Roman Bartkowiak / fot. materiały prasowe

Zwierzęta wiedzą, co dobre

W końcu lat 70. młody rolnik Roman Bartkowiak zauważył, że ilekroć wypuszcza świnie i prosięta na wybieg, biegną do miejsca, gdzie wyrzucano popiół z opalanego drewnem parownika do parowania ziemniaków na paszę, i tam z upodobaniem ryją i smakowicie mlaszczą. Przypomniał to sobie znacznie później, gdy jego teść ukończył nowoczesny budynek inwentarski i trzoda przestała odwiedzać swój ulubiony zakątek na wybiegu. Po kilku miesiącach zwierzęta zaczęły chorować, a leki ordynowane przez weterynarza nie pomagały. Nie wtajemniczając nikogo w swój plan pan Roman przygotował sobie duży stos suchego drewna liściastego, podłożył ogień i szczelnie obłożył go ziemią. Po dwóch dniach, gdy prowizoryczny mielerz wystygł, wybrał z niego węgiel i wrzucił po dwie łopaty do każdego koryta w chlewni. Nie zawiódł się ‒ gdy następnego dnia wszedł między kojce zajmowane przez trzodę, od razu zauważył, że zwierzęta są okazami zdrowia.

bbd1-miasto-kobiet

fot. materiały prasowe

Wiklina to świetny interes

W 2003 roku Roman Bartkowiak założył na 36 hektarach plantację wikliny. To miał być doskonały biznes ‒ plantacja mateczna na sadzonki do produkcji odnawialnych źródeł energii. Niestety firma, odbierająca produkt, zapomniała mu zapłacić. Został z plantacją, na likwidację której nie miał już pieniędzy. I jak się z czasem okazało, to był drugi pomyślny zbieg okoliczności, bo nic w życiu nie dzieje się bez powodu.
Cztery lata później, wspólnie z kolegami ze Stowarzyszenia Producentów Wikliny, zorganizował pierwszą edycję Światowego Festiwalu Wikliny i Plecionkarstwa. Przyjechały delegacje 18 państw, zjawiło się też kilku naukowców z Poznania. Skorzystał więc z okazji i opowiedział komu trzeba o swoich doświadczeniach z trzodą i węglem, który dla nich chałupniczo wytwarzał.

Podsunąłem też myśl, aby z mojej wikliny laboratoryjnie wyprodukować węgiel i przebadać go, bo ciekawie byłoby się dowiedzieć, co tak przyciągało zwierzęta. Pani prof. Bogusława Waliszewska z Instytutu Chemicznej Technologii Drewna Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu od razu zapaliła się do tego pomysłu

‒ opowiada Roman Bartkowiak, dziś Prezes Spółdzielni Produktów Rolnictwa Ekologicznego „Dolina Mogilnicy” w Wolkowie.

bbd2-miasto-kobiet

fot. materiały prasowe

Pierwsze wyniki badań węgla wiklinowego, jako potencjalnego dodatku do pasz, przyniosły rewelacyjne wyniki. Okazało się, że ma walory, o jakich dotąd nikt nie słyszał. Wtedy do prac włączyła się katedra hodowli drobiu Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego z Olsztyna pod kierunkiem prof. Teresy Majewskiej. Zaczęto badać węgiel z innych wiklin i okazało się, że cechy węgla są uwarunkowane środowiskiem, w którym rośnie surowiec.

Jedna z pań profesorek stwierdziła, że mamy w naszej okolicy drugą dolinę krzemową. W żadnym produkcie, jakie dotąd miała w swoim laboratorium, nie było takiej ilości organicznego krzemu, w pełni przyswajalnego przez organizmy zwierząt i człowieka. W naszym węglu odkryto mikroelementy niezbędne w syntezie białek i rozwoju komórek zwierząt

‒ mówi z dumą Roman Bartkowiak.

bbd-miasto-kobiet

fot. materiały prasowe

Czarny mogilnicki idzie w świat

Rewelacyjne wyniki badań węgla skłoniły pana Romana do zgłoszenia węgla wiklinowego jako wynalazku do Urzędu Patentowego. Cały czas myślał o stosowaniu węgla jako dodatku do pasz, wychodząc z założenia, że przez zdrowie zwierząt ‒ zdrowe mleko, masło, sery, mięso, jaja ‒ do zdrowia człowieka. Teraz jednak zaczął testować węgiel również na własnym organizmie. Efekty okazały się fenomenalne, więc postanowił zacząć go traktować również jako dodatek do żywności. W krótkim czasie uzyskał patent na dodatek węgla wiklinowego do pieczywa, konkretnie do mąki wypiekowej. Okazało się bowiem, że chleb pieczony z jego dodatkiem nie pleśnieje, a przydatność do spożycia przedłuża się do kilku tygodni.

Nauczyłem córkę wypiekać chleb na zakwasie z mąki pełnoprzemiałowej. Dodając do mąki węgiel zaczęliśmy wypiekać czarny mogilnicki ‒ chleb, na który mamy już patent europejski. To jedyny chleb, który żywi i leczy. Nie ma porównania z pieczywem, który widzimy codziennie na półkach sklepów

‒ mówi z przekonaniem.

 

Zaproszony przez Polską Ekologię do udziału w programie Eko Europa Jakość i Tradycja, wziął udział w targach żywności i produktów ekologicznych BioFach w Norymberdze, jednej z największych światowych imprez tego rodzaju. Zaprezentował tam czarny mogilnicki i wiele innych produktów, m. in. piwo, które leczy. Upiekł też z córką specjalny chleb na tę okazję ‒ kromki wyglądały jak niemiecka flaga, w czarne, czerwone i żółte pasy.

Black Bio Detox w każdym domu

Być może to furora, jaką Wolkowianie zrobili w Norymberdze, była powodem, że zaproszono ich do udziału w programie promocji żywności ekologicznej na świecie. Dzięki temu ekipa z „Doliny Mogilnicy” pojawiła się także na targach Japan Foodex w Tokio. Spółdzielnia ma dziś do zaoferowania kilkaset produktów ekologicznych, choć węgiel z wikliny jest ciągle tym sztandarowym.

Black Bio Detox powinien się znaleźć w każdym domu, zwłaszcza tam, gdzie są małe dzieci. Neutralizuje toksyny i pierwiastki radioaktywne, leczy problemy gastryczne, pomaga na chorobę lokomocyjną… Wystarczy wymieszać z wodą, żeby powstała zawiesina, wypić i po 15-20 minutach człowiek jest zdrowy

‒ zapewnia prezes Roman Bartkowiak.

 

prezes-maly-miasto-kobiet

fot. materiały prasowe

 

 

 

 

 

 

 

Roman Bartkowiak ‒ Prezes Spółdzielni Produktów Rolnictwa Ekologicznego „Dolina Mogilnicy” w Wolkowie. Pasjonat i propagator rolnictwa ekologicznego, którym zajmuje się od 17 lat. Jest też Prezesem Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Plecionkarzy i Wikliniarzy.

 

 

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ