Ariadna na Naxos (recenzja)
51. Międzynarodowy Dzień Teatru Miasto Kobiet świętowało w Operze Krakowskiej. Ariadna na Naxos to sztuka dla wymagającego odbiorcy, ale i wymagająca
51. Międzynarodowy Dzień Teatru Miasto Kobiet świętowało w Operze Krakowskiej. Ariadna na Naxos to sztuka dla wymagającego odbiorcy, ale i wymagająca
Nowy spektakl operowy w Operze Krakowskiej, Ariadna na Naxos to sztuka dla wymagającego odbiorcy, ale i bardzo wymagająca. Podzielona na dwie odrębne historie nieustannie kontrastuje ze sobą nowość z tradycją, sztukę wysoką z kiczem, to co realne z fikcją.
Pierwsza cześć to alegoria teatru i jak się okazuje nie aż tak młodej kwestii walki humanistów z prawami komercji, racji artystów z gustami odbiorcy. Co zaskakuje? Pierwsza scena. Tuż po odsłonięciu kurtyny widownia ma okazję podziwiać… widownię Opery Krakowskiej!
Drugi akt to opera w operze, która w Operze Krakowskiej rozgrywa się na tle wzburzonych wód morza. To rytm fal kołysze tancerzami i śpiewem – i czyni to tak sugestywnie, że co bardziej wrażliwi mogą nabawić się choroby morskiej.
Bóg, śmierć i miłość przeplatają się z arlekinadą, a kilka prostych trików teatralnych zamienia bezludną wyspę Ariadny w resort SPA. Może więc zamiast filozoficznej zadumy i antycznej tragedii warto rozstawić leżak z parasolem i poopalać się w słoneczku?
A Wy jak świętowaliście 51. Międzynarodowy Dzień Teatru?