Wednesday, October 16, 2024
Home / Felietony  / Aneta Pondo  / Aneta Pondo: Zamknięci w contentowej klatce

Aneta Pondo: Zamknięci w contentowej klatce

Leziemy do social mediów jak do klatki. Jedni, żeby produkować content, drudzy, żeby go konsumować. Zaraz nam pękną od niego brzuchy

Aneta Pondo

Aneta Pondo / fot. Barbara Bogacka

Kiedy mówię synowi, że właśnie upłynął jego limit czasu przed komputerem, czasem słyszę, „a ty mamo, ile dzisiaj siedziałaś?”

 

8 godzin na Instagramie

„Ale ja potrzebuję komputera do pracy”, zawsze mam to wytłumaczenie, a jednocześnie coraz częściej odnoszę wrażenie, że jest to wygodna wymówka dla osób uzależnionych od bycia online.
Niedawno jedna z podróżniczych influencerek napisała na swoim feedzie, że przez dwa ostatnie lata zamieszczała relacje na profilu codziennie, aż doszła do 8 godzin spędzanych na Instagramie każdego dnia. Też miała wytłumaczenie, przecież sprawiało jej przyjemność dzielenie się odkryciami podróżniczymi ze swoją społecznością, poza tym budowała własną markę, a potem także marki innych firm, z którymi zaczęła współpracować. Pewnego dnia zauważyła jednak, że omija ją prawdziwe życie, i nazwała rzecz po imieniu – „uzależnienie od social mediów”.

Totalnie przebodźcowani

Jesteśmy totalnie przebodźcowani, o czym wspomina gwiazda naszego numeru Rosalie.  i nie potrafimy się wsłuchać w ciszę (Dagmara Skalska).
Żyjemy w świecie, który nie sprzyja wysokowrażliwym, co gorsza, perfekcjoniści chorują częściej (Katarzyna Dziurska).
A tymczasem spece od social mediów atakują nas komunikatami: musisz się pokazywać, robić instastories, nagrywać „lajwy”, spędzać coraz więcej czasu na Instagramie i na Facebooku, bo takie zachowanie jest przez social media nagradzane większymi zasięgami. My za tym idziemy, aż to, co miało być częścią naszego biznesu, wspierającą jego rozwój, staje się nagle przytłaczającą większością życia. Kiedy ci, którzy nas uczą, jak być ciągle on-line, przyznają się, że cena jaką ponoszą, jest zbyt wysoka, dla nas będzie już za późno.

Toniemy w śmieciach

Produkuj content, dawaj ludziom nowe treści – grzmią wszyscy guru Internetu. Toniemy w tym contencie tak, jak nasza planeta w śmieciach. Choćby nie wiem jak był przydatny, nie da się przetrawić takich jego ilości. Zresztą ideą produkujących te treści coraz rzadziej jest bezinteresowne dzielenie się wiedzą, a coraz częściej zdobywanie naszych danych, bo już od dawna nie jesteśmy dla nich ludźmi, tylko „leadami sprzedażowymi”.
Joanna Ceplin, specjalistka od budowy marki online, zachęca do świadomego podejścia do social mediów. Nie musimy ich lubić, by za ich pośrednictwem robić biznes. Ja jednak zaprosiłam ją na najbliższy Klub Miasta Kobiet (24 marca) także po to, by zgłębić temat zagrożeń. Bo moim zdaniem daliśmy się wrobić.

Leziemy do social mediów jak do klatki. Jedni, żeby produkować content, drudzy, żeby go konsumować. Zaraz nam pękną od niego brzuchy. Klatka jest ładna, bezpieczna i wygodna, i tyle nam daje! Od zwykłych głasków i poklasku, przez poczucie ważności, aż do konkretnych liczb sprzedażowych i zapisów, oznaczających przychody na naszym koncie.

Ale to ciągle klatka. Niby otwarta, mogę wejść i wyjść, ale proporcje przebywania poza i w niej coraz bardziej przesuwają się na rzecz tego ostatniego. A jaką mamy pewność, że któregoś dnia ktoś nie zatrzaśnie nam wejścia, gdy będziemy w środku?
Pytanie, czy w ogóle to zauważymy.

 

Dziennikarka i redaktor naczelna „Miasto Kobiet”, które wymyśliła i wprowadziła na rynek w 2004 rok. „Miasto Kobiet” to jej miłość, duma i pasja. Prezeska Fundacji Miasto Kobiet, która wspiera kobiety w odkrywaniu ich potencjału oraz założycielka Klubu Miasta Kobiet – cyklu spotkań dla kobiet z inspirującymi gośćmi.

Oceń artykuł
1KOMENTARZ
  • puszczamyztorbami 14 marca, 2020

    Nadal mało mówi się o negatywnych konsekwencjach rewolucji cyfrowej, niestety.

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ