
Aga Szuścik trakcie leczenia raka przygotowała projekt fotograficzny „To się nie zdarza” / fot. Aga Szuścik
Aga Szuścik mówi, że sama jest sobie winna, że zachorowała na nowotwór. Skierowane na cytologię leżało na biurku Agi Szuścik od kilku lat, ona jednak poszła zrobić badania tak późno, że jedynym sposobem na ratowanie życia okazało się już tylko usunięcie macicy
To się nie zdarza
Swojego raka szyjki macicy Aga przeobraziła w cykl 18 zdjęć, składających się na projekt „To się nie zdarza”. Słuchaczki jej wystąpienia na TEDx Katowice, followerki na Instagramie i fanki na Facebooku piszą, że jej odwaga w dzieleniu się intymnymi przeżyciami (np. nagim zdjęciem bezpośrednio po sześciogodzinnej operacji usunięcia macicy) była impulsem, aby pójść na cytologię, na którą nigdy nie miały czasu. W wywiadzie dla „Miasta Kobiet” Aga mówi:
Niektóre kobiety biegną od razu do ginekologa, a na przykład moja mama – chociaż na raka chorowałam ja, a także jej mama – odkładała cytologię jeszcze po mojej operacji.” Przyznaję, jestem jak mama Agi Szuścik. Odkładam, bo przecież #tosieniezdarza.
Wolimy umrzeć niż przeprosić
Jest tyle działań, co do których mamy pewność, że ich podjęcie poprawiłoby nasz komfort życia, a czasem w ogóle uratowałoby je, ale ich nie podejmujemy. Albo odwrotnie, wiemy doskonale, co nam szkodzi, a jednak brniemy w to dalej. Dotyczy to zarówno spraw małych, jak i zasadniczych; osobistych, jak i globalnych; zwykłych zachcianek i poważnych uzależnień. Wiemy, że ruch jest niezbędnym składnikiem zdrowia, ale zamiast pójść na spacer, jeździmy samochodem do sklepu, który jest prawie pod naszym domem, albo windą nawet na pierwsze piętro. Opychamy się śmieciowym jedzeniem, opijamy hektolitrami kawy i alkoholem ze świadomością, że w konsekwencji będziemy płakać z powodu wzdęcia, bólu brzucha, nadwagi czy uzależnienia, a w najlepszym przypadku kaca. Wiemy, że plastik zabija planetę, a i tak kupujemy jedzenie pakowane w syntetyczne materiały, które będą zalegać w ziemi przez następne kilkaset lat; nie potrafimy się nawet powstrzymać przed wzięciem w kawiarni plastikowej słomki do drinka. Wiemy, jak wychować dzieci lub zbudować dobry związek, a jednak nie stosujemy tej wiedzy na co dzień. Czasem wolimy umrzeć niż przeprosić, chociaż mamy świadomość, że przeprosiny przyniosłyby ulgę, a może i życie okazałoby się wtedy lżejsze i ciekawsze od pragnienia śmierci. Marudzimy, że życie jest ciężkie, a tak naprawdę nie stosujemy podstawowych narzędzi, które by je poprawiło, mimo iż mamy je na wyciągniecie ręki.
Problem więc nie polega na tym, że nie wiemy, jak żyć, ale na tym, że nie przekładamy tej wiedzy na działania. Toteż, mimo tak zwanego braku czasu i skłonności do autosabotażu, pójdę w tym tygodniu na cytologię.
Aneta Pondo