Friday, September 13, 2024
Home / Kultura  / Agnieszka Krawczyk z „Tylko dobrą wiadomością”

Agnieszka Krawczyk z „Tylko dobrą wiadomością”

Kto uratuje podupadające pismo dla kobiet?

Agnieszka Krawczyk / fot. Julita Pająk

Agnieszka Krawczyk – uczy się robić naturalne mydła, kolekcjonuje powieści o piratach i stare, ilustrowane wydania książek dla dzieci. W jej zbiorach króluje Tajemniczy ogród F.H. Burnett – ma kilkanaście wydań tej książki, z różnymi rycinami, wciąż poluje na te najrzadsze i najładniejsze edycje. Bohaterką jej dzieciństwa była za to Mary Poppins – niania, która latała na swojej parasolce i potrafiła zaczarować świat swoich podopiecznych.
I pisze. Do księgarń wchodzi jej najnowsza powieść Tylko dobre wiadomości o historii dwóch przyjaciółek, które postanawiają uratować podupadłe pismo dla kobiet

Agnieszka Krawczyk / fot. Julita Pająk

ONA CZYTA: Właśnie ukazała się twoja najnowsza powieść Tylko dobre wiadomości polecana czytelniczkom na Walentynki? Pisząc czułaś wokół siebie aurę miłości?

Agnieszka Krawczyk: Dobre pytanie. Przede wszystkim czułam wokół siebie wiosenną aurą, którą mam nadzieję zauważą moi Czytelnicy. Ta książka miała być ciepłym akcentem w środku zimy, bo wiedziałam, że ukaże się na Walentynki. I oczywiście – miała być pełna miłości i samych pozytywnych uczuć. Myślę, że taka właśnie jest, zgodnie z tytułem.

Domyślam się, że miał na to wpływ nie tylko fabularny splot wydarzeń, ale też magiczny Kraków. Zdradzisz nam, jakie wyjątkowe miejsca w tym mieście skradły twoje serce?

A.K.: Ponieważ ja do tej pory napisałam dwie obyczajowe sagi o niewielkiej wiosce Idzie i małym miasteczku Zmysłowie – oba te miejsca były zresztą całkowicie fikcyjne, przyszedł czas, by opisać wielkie miasto. I to całkiem prawdziwe. Wybór był dla mnie jasny i oczywisty: pokażę Czytelnikom Kraków, moje ukochane miasto. Ale w taki trochę przewrotny sposób, nie od strony najbardziej znanych turystycznych atrakcji, ale bardziej „poza trasą”. Zajrzymy zatem do klimatycznych zakątków, magicznych ogrodów, romantycznych zaułków. Jeżeli mówimy o szczegółach to przede wszystkim przejdziemy się do ogrodu młodopolskiego przy Domu Józefa Mehoffera przy ulicy Krupniczej (jest to oddział Muzeum Narodowego w Krakowie), ale też do Ogrodu Botanicznego, na Bulwary nad Wisłę, na Kazimierz i jeszcze w wiele innych ślicznych miejsc.

Tylko dobre wiadomości to historia dwóch przyjaciółek, które postanawiają uratować podupadłe pismo dla kobiet. Tłumaczka książek w duecie z dziennikarką polityczną wplątują się nie tylko w miłosne zawirowania, ale też niemałe intrygi. Czy twoje bohaterki mają pierwowzory w rzeczywistości?

A.K.: Oczywiście. Mają – mnie! Zawsze chciałam być tłumaczką literatury, tylko nie opanowałam żadnego języka w takim stopniu biegłości, by robić to bez wstydu i marzyłam o pracy dziennikarza politycznego, tylko chyba bałabym się pracować w tej branży. Zatem Kamila Rudnicka-Clement i Izabela Oster to takie literackie spełnienie moich pragnień. Chciałabym być jak one. Obie są przy tym kobietami ambitnymi i przebojowymi, to mocne osobowości. Dobrze wiedzą czego chcą i nie boją się realizować swoich marzeń. To po prostu kobiety, takie ja my. Współczesne dziewczyny, z dzisiejszymi problemami i radościami.

Będzie romantycznie i optymistycznie? Jakich emocji mogą się spodziewać czytelniczki sięgając po Tylko dobre wiadomości?

A.K.: Starałam się przede wszystkim, żeby książka nie nudziła. Wzruszała, ale także rozśmieszyła. Mamy tu opowieść o miłości, ale nie jest to typowa powieść romantyczna. Nie byłabym sobą, gdybym nie dorzuciła tajemnicy rodzinnej i odrobiny sensacji. Myślę, że Tylko dobre wiadomości będą przyjemną lekturą nie tylko na Walentynki, ale na każdy zimowy wieczór. Chciałabym, żeby mój Czytelnik dobrze się bawił, ale otrzymał też sporą dawkę optymizmu. Taką szczepionkę ze szczęściem. Chyba każdy z nas tego potrzebuje.

A co wywołuje dobre emocje u Agnieszki Krawczyk? Wyobraź sobie, że masz dzień wolny, tylko na przyjemności. Jak by on wyglądał?

A.K.: Ojej, ależ kusisz. Tysiące pomysłów cisną mi się do głowy. Może jakaś fajna wycieczka? Może dzień w SPA? Może daleki spacer? A może po prostu dzień pod kocem z książką i dobrą herbatą z sokiem malinowym? Świetny film? Nauczyłam się cieszyć drobnymi przyjemnościami dnia codziennego i naprawdę je doceniam. Taki relaks, całkowite wyciszenie, oczyszczenie myśli, odpoczynek są niesamowicie istotne i pozwalają nam wrócić do równowagi po największym wysiłku. Dlatego polecam je wszystkim – zadbajmy o siebie od czasu do czasu, nawet, gdy powtarzamy „nie mam czasu”. Trzeba go koniecznie znaleźć.

Po takim odpoczynku czas na pracę. Doszły mnie słuchy, że pracujesz nad sagą. Zdradzisz nam coś więcej?

A.K.: Pierwszy tom już u wydawcy, z czego zresztą bardzo się cieszę, bo dopóki nie wyślę książki, poprawiam ją bez końca. A kiedyś trzeba ją wreszcie powierzyć redakcji. Książka ukaże się prawdopodobnie wiosną. Nad drugim tomem właśnie pracuję. Będzie to saga krakowska, co pewnie znowu ucieszy moich Czytelników. Pokażę Państwu pewne urocze miejsce, w którym się wychowałam, czyli krakowską dzielnicę Dębniki. Jest ona położona w zakolu Wisły naprzeciwko Wawelu, ale po drugiej strony rzeki. Na tzw. Starych Dębnikach, o których piszę w mojej powieści, pełno jest zabytkowych kamieniczek, urokliwej zabudowy, zieleni. To kolejne magiczne miejsce, do którego chcę zaprosić Czytelników. Oczywiście będzie tajemnica, zagadka starego domu i bardzo dużo optymizmu, jak to u mnie. Już nie mogę się doczekać, kiedy przedstawię Państwu tę powieść.

„Tylko dobre wiadomości” Wyd. Filia

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ