Friday, April 25, 2025
Home / Ludzie  / Gwiazdy  / Aga Dyk: sukces ma wielu Brathanków

Aga Dyk: sukces ma wielu Brathanków

O szansie na sukces, muzyce folk i pługach śnieżnych w Kakoninie opowiada Agnieszka Dyk, wokalistka Brathanków

Agnieszka Dyk z zespołem Brathanki

Jak pogodzić studia z koncertami - opowiada Agnieszka Dyk z zespołu Brathanki

Kiedy w 2005 roku w „Szansie na sukces” młodziutka dziewczyna z Kakonina miała problemy z doliczeniem się własnego rodzeństwa, wywołała na widowni radosne poruszenie. Ale wszyscy oniemieli, gdy zaczęła śpiewać „Czerwone korale”. Dziś Agnieszka Dyk jest dojrzałą kobietą, studentką dziennikarstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego i wokalistką Brathanków. Wydała właśnie z nimi swoją pierwszą płytę „Brathanki grają Skaldów”.
„Miastu Kobiet” opowiada o muzyce, pługach śnieżnych i potrzebie optymizmu

Agnieszka Dyk z zespołem Brathanki

Jak pogodzić studia z koncertami - opowiada Agnieszka Dyk z zespołu Brathanki


Miasto Kobiet: Czy śpiewając w „Szansie na sukces”, przeczuwałaś, że zostaniesz wokalistką Brathanków?
Aga Dyk: Skąd! Telefon od Brathanków z propozycją współpracy otrzymałam trzy lata po programie. Już sam udział w „Szansie” był dla mnie wielką frajdą i zaszczytem.
Miasto Kobiet: Dobrze znałaś ich utwory przed występem?
Aga Dyk: Nie wszystkie. Dlatego załamałam się, kiedy dwa tygodnie przed nagraniem zadzwonił nagle telefon, że się zakwalifikowałam do programu. Była wtedy straszna zima, a moja mała wioska leży u podnóża Łysicy, czyli tam, gdzie pług nie dojeżdża. Mówię: „Boże!, do Kielc 25 km, wyjechać z Kakonina się nie da, mamo, kiedy ja się nauczę tych piosenek?!”. A mama: „Może śnieg przestanie padać, może ktoś przyjdzie i nas odkopie, i wtedy pojedziemy coś kupić”. Nie czekałam i zadzwoniłam do Marcina, mojego szwagra, który mieszka w Jędrzejowie. Poprosiłam, żeby poszukał mi…
Miasto Kobiet: … kierowcy pługa?
Aga Dyk: Nie. Brathankowych płyt. Powiedziałam Marcinowi, że muszę je mieć, że jak trzeba, przejdę pieszo 3 km do wioski obok.
Miasto Kobiet: Przez te śniegi?
Aga Dyk: Przez te śniegi. Zasypało nas wtedy dosyć konkretnie. Przestało padać dopiero po kilku dniach. Najpierw pojechałam do Kielc, później do Ostrowca Świętokrzyskiego. Kiedy skompletowałam wymagany repertuar, został mi tylko tydzień na ćwiczenia.
Miasto Kobiet: Miałaś swojego instruktora śpiewu?
Aga Dyk: Przygotowywała mnie pani Irena Bąk, nauczycielka muzyki. To dzięki niej śpiewam. Zawsze powtarzała mi: „Pamiętaj, Agnieszka, nie wyklepuj piosenek toczka w toczkę. Interpretuj. Daj coś od siebie”. A ostatniego dnia stwierdziła, że dam sobie radę, więc pojechałam z moją mamą i…
Miasto Kobiet: … i wygrałaś.
Aga Dyk: I wygrałam. Ale się nie spodziewałam. Pamiętam, że był bardzo wysoki poziom, a ja dopiero raczkowałam wokalnie. Poza tym stresowałam się jako wielka fanka programu. To był nasz rodzinny, niedzielny rytuał: oglądaliśmy kolejne odcinki „Szansy” – występy uczestników i oczywiście Wojciecha Manna, który zawsze wszystkich tak przepytywał.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ