Agata Dutkowska: ZAZDROŚĆ
"Zazdrość jest jak wskaźnik laserowy – pokazuje nam dokładnie te miejsca, które wymagają naszej uwagi, naszego skupienia, empatii i oddechu."

Byłbyś w stanie zabić, bo "on ma lepiej"? Przyjrzyj się temu uczuciu! / fot. Pixabay
To temat modny tego lata. Przynajmniej w kręgu moich najbliższych znajomych. Właśnie dziś wyznałyśmy sobie z przyjaciółką, że sobie pewnych rzeczy zazdrościmy. I poczułyśmy ulgę, jakby ktoś nam zdjął z pleców ciężkie plecaki, pełne kamieni. Mojej innej znajomej stale ktoś mówi, że jej czegoś zazdrości, a ją to niemiłosiernie wkurza

Byłbyś w stanie zabić, bo „on ma lepiej”? Przyjrzyj się temu uczuciu! / fot. Pixabay
Zazdrość to temat tabu w środowisku Latającej Szkoły. Jesteśmy dla siebie przecież takie miłe. Nie obgadujemy się – przynajmniej oficjalnie. Mamy sztandary, na których wypisane jest wielkimi literami, że wspieramy się nawzajem. Gdzie jest miejsce na zazdrość? Jak ktoś się chwali swoimi osiągnięciami, przystojnym ukochanym, opalonymi łydkami na tle egzotycznej plaży albo słodkimi dziećmi, to reszta ochoczo lajkuje. Zazdrościć nie jest ładnie. Może w towarzystwie przejdzie nam przez usta wyznanie „zazdroszczę ludziom znajomości francuskiego”, ale już nie „zazdroszczę ludziom, którzy mają Iphone’a 7”.
A przecież czasem może się pojawić zwykły wkurw. Dlaczego jej wszystko tak dobrze idzie? W domyśle – a mnie nie. Skąd ma tylu klientów? I tyle kasy! Tyle czasu na podróże, i żeby wrzucać posty na Instagrama? No tak, ma męża programistę… I kuzynkę w „Wyborczej”… Ale za to ma krzywe zęby. Zołza. Jeżeli zazdrość gości w czyimś sercu tak rzadko jak wieloryby w Zatoce Gdańskiej, to może nie czuć potrzeby zgłębiania tematu. Jeżeli jednak jest ona tam częstszym gościem, jak np. sinice (to takie bakteryjne żyjątka, bardzo często zamieszkujące wody Bałtyku), jeżeli traci się przez nią przejrzystość wizji i klarowność, a skrzydła kurczą się boleśnie, to warto się przyjrzeć temu tematowi uważniej.
Zazdrość jest groźniejsza, jak jest w ukryciu. Lepiej jej pozwolić wypłynąć na powierzchnię (tak robią sinice). Powiedzieć do niej „cześć”. Zaobserwować, jak się ją odczuwa w ciele. Ona nie jest przyjemna. Pod spodem są bardzo nieprzyjemne emocje, dlatego tak szybko uciekamy w dające ulgę złośliwe myśli. Pod spodem może być lęk, może być złość. Dobrze jest zerknąć pod dywan. Najprawdopodobniej znajdzie się tam też jakieś przekonanie na temat samej siebie – ograniczające, krzywdzące, bolesne. A jeszcze głębiej pragnienie. Wyparte pragnienie, które domaga się miejsca i głosu.
Jeżeli na widok twojej przyjaciółki wszyscy mężczyźni w okolicy padają na kolana i rzucają jej do stóp kwiaty, a ty odkrywasz, że zazdrościsz jej tego, przyznajesz się, że też pragniesz kolan i kwiatów, ale to jeszcze nie oznacza, że świat magicznie zawiruje i dostaniesz to, czego chcesz. Jednak te odkrycia pozwalają ci zobaczyć, czego pragniesz. Zazdrość jest jak wskaźnik laserowy – pokazuje nam dokładnie te miejsca, które wymagają naszej uwagi, naszego skupienia, empatii i oddechu. Takie podejście odbiera zazdrości jej jadowitą moc i zamienia jad w eliksir. Skoro zazdroszczę, to znaczy, że czegoś pragnę. Jeśli czegoś pragnę, nawet jeśli tego nie mam, to przecież nie oznacza, że nie mogę mieć. Najpierw trzeba się przyznać do pragnienia, zrobić mu miejsce, wyrobić paszport.