Agata Dutkowska: Zamiast środkowego palca
O tym, dlaczego czasami warto zamiast „faka” pokazać piętę
Spełniłam swoje marzenie. Zapisałam się na czterodniowy obóz muzyczny dla kobiet „Królowe bitu – Lucciola Ladies Hiphop and Electro Camp”. Bałam się potwornie. Ja, której się wydaje, że „odwaga” to moje drugie imię
Każdy ma swoją piętę achillesową, swoje miękkie podbrzusze. Moim jest śpiew. Dlatego postanowiłam przechytrzyć samą siebie i zamiast śpiewu spróbować rapu, w którym nie da się fałszować, co najwyżej można wypaść z rytmu. Wiedziałam, że jeśli nie stchórzę, to już odniosę zwycięstwo. Nie spodziewałam się jednak zupełnie tego, co mnie spotkało.
Kilka słów o samych obozach. Być może idea kobiecych obozów muzycznych nie jest jeszcze powszechnie znana, mimo że Ewa Langer organizuje je już od kilku lat. Jesteśmy oswojeni z myślą, że można wyjechać na warsztat malowania toskańskich pejzaży albo wczasy z jogą. Jednak wyjazd, podczas którego kobiety w najróżniejszym wieku uczą się grać na rockowych instrumentach albo tworzyć bity, używając programów didżejskich, może być wciąż egzotyczny. I nie wyjeżdżają po to, aby wystąpić później w popularnym telewizyjnym show dla osób, które chcą być gwiazdami. Ani po to, aby „zostać raperką” i na poważnie dołączyć do „sceny muzycznej”. Zatem po co? Co sprawiło, że kilkanaście kobiet w bardzo różnym wieku, od studentek po młode babcie, z bardzo różnych bajek (na warsztacie spotkały się m.in. dyrektorka biblioteki, pani profesor, krupierka i zawodowa pokerzystka oraz pani inżynier, biegająca po budowach w kasku), jest gotowych poświęcić czas i energię na to, żeby pod czujnym okiem profesjonalistek wejść na chwilę do świata muzyki?
Motywacje zapewne są tak samo różnorodne jak kobiety, które po czterech dniach nauki stanęły na scenie w klubie Piękny Pies na krakowskim Kazimierzu, żeby zaprezentować to, czego się nauczyły (jeśli to nie jest szczytem odwagi, to nie wiem, co nim jest). Wspólny jest natomiast rzadki i jakże cenny duch zabawy. Rozdzielenie zabawy od nauki, a następnie ograniczenie zabawy do świata dzieci lub ewentualnie czegoś, co można robić w wakacje, jest największym kuku, jakie sobie robimy. Jesteśmy strasznie poważne. Praktykujemy mindfulness i chodzimy na coaching, ale wciąż ze spiętym tyłkiem. Boimy się hejtu. Boimy się obciachu. I tego, co powie nasz szwagier.
Ja osobiście bałam się pokazać w nieco innej roli niż perfekcyjnie opanowanej, zabawnej i wyluzowanej scenicznej wyjadaczki. Dajcie mi mikrofon, tylko nie każcie rapować. Czuję się jak ryba w wodzie. Jednak z nieco głupawym tekstem napisanym na ręku flamastrem (bo nie pozwolono nam mieć kartek) i bitem, do którego muszę się dopasować, stojąc na scenie w klubie, w którym normalnie grają prawdziwi muzycy, i to nie bylejacy, nie będę królową wieczoru. Pozornie. Tak mi się tylko zdawało. Bo w tej zabawie wszystkie byłyśmy królowymi bitu. Z nadania. I faktycznie. Bo tak się czułyśmy. I było to bardzo autentyczne.
Poziom euforii i więzi, jakie wytworzył obóz, był szokujący. I to nie dlatego, że skrycie marzymy o tym, żeby być jak Beyoncé i bawimy się w bycie Beyoncé przez kilka dni. Tylko dlatego, że wiele z tego, co do tej pory myślałyśmy o życiu, nie jest do końca prawdą. Że np. rapować mogą tylko nastoletni chłopcy pod trzepakiem, ewentualnie młodzi mężczyźni, którzy od dziecka słuchali tylko hip-hopu i są „wtajemniczeni”. Albo że nie da się opanować pisania tekstów i rapowania w cztery dni. Albo że jak się zbiorą baby w celu tworzenia czegoś, to zaczną rywalizować ze sobą o metaforyczne złote galoty. Albo że jak się ma 50 lat, to należy się zapisać ewentualnie na haftowanie makatek do klubu seniora, a nie poznawać tajniki tworzenia bitów. Zatem to wszystko bzdury. Plus – nie ma to jak zabawa połączona z nauką w siostrzanym, sprzyjającym klimacie. Bez spiny. Zatem dziewczyny, nie zwlekajcie. Lucciola rośnie w siłę. Obozów będzie więcej i obejmą różne gatunki muzyczne. Może z wyjątkiem disco polo. Chociaż, kto wie?
Jak się zrobi jedną rzecz, która przełamuje schematy w głowie, to natychmiast w naszym umyśle i ciele dzieje się magiczne fiku-miku i o wiele łatwiej o kolejną. Robi się miejsce na flow. Życie nabiera smaku i zapachu. Przeszkody zdają się łatwiejsze do przeskoczenia, a mury o wiele cieńsze. Dlatego warto się czasem odważyć zrobić coś, co z początku wydaje się bardzo straszne i zamiast środkowego palca pokazać światu swoją piętę achillesową.
Agata Dutkowska
KARIOKA GIRLS ROCK CAMP
Ewa Langer organizuje obozy dla dorosłych dziewczyn – Luciolla Ladies Rock Camp i dla nastolatek – Karioka Girls Rock Camp. W tym roku w sierpniu, odbędzie się w Krakowie kolejny rockowy obóz dla dziewczyn. Dzięki Karioka Girls Rock Camp nauczą się grać na gitarze elektrycznej, basie, perkusji oraz śpiewać, potem założą zespoły rockowe i zagrają koncert!
Organizatorki pragną, aby dla wszystkich dziewczyn obóz był darmowy – muszą zebrać 4000 zł, żeby pokryć podstawowe koszty organizacji. Możesz pomóc! Wesprzyj organizację, klikając w link.